... bo w stopniu mocy para tranzystorów p-n-p germanowych...
Amplituda do wysterowania to mniej niż 1/2 napięcia zasilającego stopień mocy. Klasa B.
Dwa tranzystory o jednakowej polaryzacji to kłopot z kompensacją temperaturową. Założyłem że użyje diody Ge do ustalenia napięcia polaryzacji tranzystora mocy. W szereg z diodą rezystor - taki mój pomysł tak na pierwszy rzut - Ra (i Rb). Jego wartością regulowany prąd spoczynkowy tranzystora mocy. Dwa punkty regulacji - dzięki czemu w zasadzie odpada regulacja "zera" a dokładniej 1/2 Vcc. Diody w pobliżu tranzystorów mocy.
Aby zmniejszyć prąd bazy - wtórniki - już na tranzystorach krzemowych - nie będę "koszerny". Dzielniki polaryzacji w uproszczeniu bowiem chcę zastosować lokalny bootstrap zwiększający impedancję wejściową - wtedy kondesatory sprzęgające zamiast elektrolitów - foliowe.
Pozornie zamieniam wyjście inwertera ale to konieczne by stopień mocy wraz inwerterem odwracał fazę.
Dodatkowe bootstrapowanie inwertera ale może zbędne....
To tylko na razie uproszczony framework. Teraz tylko pozostaje udoskonalić ten układ. Oczekuje sugestii - głównie dot. stabilizacji punktu pracy (bez rozbudowywanie w liczne źródłą prądowe, wzmacniacze operacyjne, źródła napięć odniesienia itp....
Wiem że prościej z parą komplementarną - ale mam taką co przy 8 omowym głośniku da max 6W. Mam 2 pary niekomplementarne AL103. Większa moc.
Owszem każdy powie - MOSFET, ale może spróbować z tranzystorami mocy Ge?
Tranzystory niech będą tylko wzmacniaczami prądu.
Pierwsza lampa albo trioda albo nawet i pentoda z racji ew. zastosowanie biernego korektowa barwy dźwięku (regulacja skokowa).
Wszelkie sugestie mile widziane.
Poroniona hybryda....
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Poroniona hybryda....
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Poroniona hybryda....
Inna polaryzacja tranzystorów mocy: zamiast dwójnika rezystor - dioda -> dwie diody Ge połączone szeregowo i równolegle do nich potencjometr do regulacji prądu spoczynkowego każdego z tranzystorów mocy z osobna.
Brak sugestii????
Brak sugestii????
-
- 100...124 posty
- Posty: 121
- Rejestracja: pt, 18 listopada 2011, 08:15
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Poroniona hybryda....
Coś mi tu nie gra z biegunowością zasilania bloku tranzystorowego...
Szczerze mówiąc nie za bardzo widzę cel takiej hybrydy. Poza sztuką dla sztuki jakoś nie widzę zalet w stosunku do wzmacniacza czysto lampowego lub tranzystorowego.
Szczerze mówiąc nie za bardzo widzę cel takiej hybrydy. Poza sztuką dla sztuki jakoś nie widzę zalet w stosunku do wzmacniacza czysto lampowego lub tranzystorowego.
Marek SP1CBP
Re: Poroniona hybryda....
Jedyna zaleta to eliminacja trafa głośnikowego.kevin pisze:Coś mi tu nie gra z biegunowością zasilania bloku tranzystorowego...
Szczerze mówiąc nie za bardzo widzę cel takiej hybrydy. Poza sztuką dla sztuki jakoś nie widzę zalet w stosunku do wzmacniacza czysto lampowego lub tranzystorowego.
Powinno być +Vc zamiast -Vc
Pomińmy dyskusje o celowości bowiem nie żadnego sensu wpychać lampy do wzmacniacza audio. Ba, obecnie robienie czegoś innego niż wzmacniacz cyfrowy jest pozbawione sensu.
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Poroniona hybryda....
Pogrążasz się. W ten sposób wzmocnienie prądowe zmierza szybko do zera w porównaniu z poprzednią propozycją. Automatycznie przenosisz rozwiązania które jako tako funkcjonują w stopniach komplementarnych, gdzie jednak dwójnik znajdujący się między bazami nie ma fizycznego połączenia z emiterem żadnego z tranzystorów mocy, i dzięki temu nie ma negatywnego wpływu na wzmocnienie prądowe. Jeszcze w miarę sensownym rozwiązaniem (skoro już dopuszczasz użycie współczesnych tranzystorów krzemowych a nie chcesz zastosować transformatora, choćby i w kolibrowskim układzie) jest zastowowanie komplementarnej pary w stopniu poprzedzającym zamiast dwóch tranzystorow pnp. Powstanie wtedy normalny quasi-komplementarny stopień końcowy o wzmocnieniu napięciowym nieco mniejszym od jedności. Tylko po co wtedy w ogóle lampy? Nawet jednak jeśli one mają być - to taki quasi-komplementarny stopień można przynajmniej pojemnościowo sprzęgać ze stopniem sterującym (napięciowym) podczas gdy próba pojemnościowego sterownaia pojedynczych pracujących w klasie B tranzystorów pachnie pasożytniczą detekcją wzmacnianego sygnału i przesuwaniem punktu pracy obydwu tranzystorów końcowych do klasy C. Zastosowane w bazach wejściowych tranzystorów pnp oporowe dzielniki napięcia mogą osłabić to zjawisko, ale nie zlikwidować. Wszak lamp pracujących z prądami siatki nikt rozsądny nie sprzęga oporowo-pojemnościowo, lecz transformatorowo, będż stosuje dławiki przynajmniej od strony siatki, no nie?STUDI pisze:Inna polaryzacja tranzystorów mocy: zamiast dwójnika rezystor - dioda -> dwie diody Ge połączone szeregowo i równolegle do nich potencjometr do regulacji prądu spoczynkowego każdego z tranzystorów mocy z osobna.
Brak sugestii????
Można wreszcie spróbować jak układ zbudowany przeze mnie na tranzystorach TG70
viewtopic.php?f=8&t=15635&hilit=german+tewa+pnp
będzie się spisywał na AL-ach, bo to o nie chyba chodzi. Musi mieć zapewnione dobre chłodzenie tranzystorów dla uzyskania zadawalającej stabilności; można też popróbować poprawić ją termistorami ale nie diodami. Jego niewątpliwą wadą jest dość znaczna asymetria wzmocnienia dla obu połówek o ile tak jak mój pracuje w klasie AB, i tylko silne USZ utrzymuje zniekształcenia w ryzach. No i przydałby się tranzystor odwracający fazą (u mnie AD365) o właściwościach częstotliwościowych nie gorszych niż tranzystory mocy. W ciemno zresztą tego wzmacniacza nie budowałem: stworzyłem najpierw modele TG i przesymulowalem PSPICEm.
Podsumowując: hybryda naprawdę poroniona, na poziomie elektrodowej Piaskownicy.

Re: Poroniona hybryda....
Odpada więc.Tomek Janiszewski pisze: Pogrążasz się. W ten sposób wzmocnienie prądowe zmierza szybko do zera w porównaniu z poprzednią propozycją. Automatycznie przenosisz rozwiązania które jako tako funkcjonują w stopniach komplementarnych, gdzie jednak dwójnik znajdujący się między bazami nie ma fizycznego połączenia z emiterem żadnego z tranzystorów mocy, i dzięki temu nie ma negatywnego wpływu na wzmocnienie prądowe.
Stop, inna koncepcja wzmacniacza.Tomek Janiszewski pisze: Jeszcze w miarę sensownym rozwiązaniem (skoro już dopuszczasz użycie współczesnych tranzystorów krzemowych a nie chcesz zastosować transformatora, choćby i w kolibrowskim układzie) jest zastowowanie komplementarnej pary w stopniu poprzedzającym zamiast dwóch tranzystorow pnp.
Co do transformatorów - nawiniesz mi spełniające wymogi pasma 10Hz - 25kHz?
Quasi-komplementarny eliminuje inwerter fazy. To do rozważenia jak ta, w ogólnych założeniach, koncepcja nie sprawdzi się.Tomek Janiszewski pisze: Powstanie wtedy normalny quasi-komplementarny stopień końcowy o wzmocnieniu napięciowym nieco mniejszym od jedności. Tylko po co wtedy w ogóle lampy?
A gdy tranzystory w układzie Darlingtona mieć będą beta rzędu 5000 to chyba to zjawisko będzie pomijalne.Tomek Janiszewski pisze: Nawet jednak jeśli one mają być - to taki quasi-komplementarny stopień można przynajmniej pojemnościowo sprzęgać ze stopniem sterującym (napięciowym) podczas gdy próba pojemnościowego sterownaia pojedynczych pracujących w klasie B tranzystorów pachnie pasożytniczą detekcją wzmacnianego sygnału i przesuwaniem punktu pracy obydwu tranzystorów końcowych do klasy C. Zastosowane w bazach wejściowych tranzystorów pnp oporowe dzielniki napięcia mogą osłabić to zjawisko, ale nie zlikwidować. Wszak lamp pracujących z prądami siatki nikt rozsądny nie sprzęga oporowo-pojemnościowo, lecz transformatorowo, będż stosuje dławiki przynajmniej od strony siatki, no nie?
Tranzystor odwraca fazę w tym układzie. Rezygnacja. To już chyba lepiej wg mnie lepiej zrobić quasi-komplementarny....Tomek Janiszewski pisze:
Można wreszcie spróbować jak układ zbudowany przeze mnie na tranzystorach TG70
viewtopic.php?f=8&t=15635&hilit=german+tewa+pnp
....
No i przydałby się tranzystor odwracający fazą (u mnie AD365) o właściwościach częstotliwościowych nie gorszych niż tranzystory mocy.
Jakoś złącze w tranzystorze kompensacji temperaturowej we współczesnych stopniach mocy działa. W czym więc dioda byłaby gorsza?Tomek Janiszewski pisze:
można też popróbować poprawić ją termistorami ale nie diodami.
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Poroniona hybryda....
Inna daleko nie w każdym przypadku znaczy dobra, a nawet tylko sensowna.STUDI pisze:[Stop, inna koncepcja wzmacniacza.
W którymś sowieckim "Radio" z późnych lat 80-tych był artykuł: "Liubitielskij transformatornyj..." Parę lat później ukazała sie też adaptacja tego schematu na polskie tranzystory w "Radioelektroniku". Trasnformator sterujacy nawijano równocześnie ośmioma(!) drutami, po czym 6 uzwojeń łączono szeregowo w jedno uzwojenie pierwotne, dwa pozostałe stanowiły uzwojenia wtórne. Przy takiej konfiguracji była poważna szansa na dostatecznie małe rozproszenie warunkujące dobre przenoszenie "góry". Stopień mocy był typu kolibrowskiego, a więc transformator wyjściowy nie występował. Stopień sterujaćy wykonano również jako przeciwsobny, na trazystorach komplementarnych małej mocy, ale kosztem niewielkiego skomplikowania można tu zastosować układ SRPP w klasie A na tranzystorach jednego typu. W obu przypadkach transformaror sterujacy nie podlega podmagnesowaniu, a więc rdzeń składa się bez szczeliny i uzyskuje dużą indukcyjność co z kolei pozwala oczekiwać dobrych parametrów i na dole pasma. Proponuję też sprawdzić najpierw możliwości kolibrowskiego transformatora Td48, normalnie przeznaczonego jak wiadomo do sterowania pary TG50. Stosowany bez podmagnesowania może spokojnie wysterować parę AD365 obciążoną głośnikiem 8 omów, co sprawdziłem osobiście.Co do transformatorów - nawiniesz mi spełniające wymogi pasma 10Hz - 25kHz?
Jak rozumiem - istotą koncepcji jest użycie obootstrapowanego inwertera na lampach?Quasi-komplementarny eliminuje inwerter fazy. To do rozważenia jak ta, w ogólnych założeniach, koncepcja nie sprawdzi się
I pomijalna będzie też stabilność termiczna takich układów Darlingtona polaryzowanych z prostego dzielnika. Aby efekt szkodliwej detekcji uczynić naprawdę pomijalnym - trzeba zastosować rezystory na tyle małe że ze wzmocnienia prądowego 5000 zostanie wszystkiego 50. Za chwilę zaczniemy się zastanawiać czy w roli lampy sterujacej nie użyć EL84..A gdy tranzystory w układzie Darlingtona mieć będą beta rzędu 5000 to chyba to zjawisko będzie pomijalne.
Bo i po to tam go wstawiłem. Przynajmniej udało się utrzymać w 100% galwaniczne sprzężenie obydwu tranzystorów mocy ze sterującym.Tranzystor odwraca fazę w tym układzie. Rezygnacja.
Oczywiście że byłoby lepiej, i mam zamiar taki wzmacniacz z kolei zrobić. W stopniu mocy parka ADP672 (jak epoka to już epoka, żywiczne TG72 byłyby tu ciut za stare) sterowana przez krzemowo-germanową parę komplemenarną TG51/BF506 (oba kadmowane i pasywowane na złoto, analogicznie jak ADP672, mucha nie siędzie!To już chyba lepiej wg mnie lepiej zrobić quasi-komplementarny....


Jedno i drugie jest dobre - ale to do kompensacji termicznej całego stopnia przeciwsobnego, gdzie kompensacyjny tranzystor lub diodę włącza się między dwie bazy tranzystorów mocy, a nie poszczególnych tranzystorów gdzie chcąc nie chcąc złącze kompensujące podpięte jest z jednej strony do masy! W ten sposób robisz ze stopnia wzmacniającego źródło prądowe, o wydajności mało zależnej od doprowadzonego do obwodu bazy prądu - nadal tego nie widzisz?Jakoś złącze w tranzystorze kompensacji temperaturowej we współczesnych stopniach mocy działa. W czym więc dioda byłaby gorsza?
Re: Poroniona hybryda....
Z podmagnesowywaniem dał sobie radę z parą AD149 (obudowa TO3) przy zasilaniu 9V i z głośnikiem 8 omów, tranzystory bez radiatorów. Mocy nie mierzyłem - poziom dźwięku podobny do współczesnego radia przenośnego.Tomek Janiszewski pisze: Proponuję też sprawdzić najpierw możliwości kolibrowskiego transformatora Td48, normalnie przeznaczonego jak wiadomo do sterowania pary TG50. Stosowany bez podmagnesowania może spokojnie wysterować parę AD365 obciążoną głośnikiem 8 omów, co sprawdziłem osobiście.