Początek przygody z lampami.

Masz nietypowy problem 'lampowy'? Spróbuj tutaj.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd

Krzysiek Kozłowski

Re: Początek przygody z lampami.

Post autor: Krzysiek Kozłowski »

Teraz ja się przedstawię :) . Mieszkam w malowniczej wiosce Kazimierskiego Parku Krajobrazowego, a lampami zajmuję się od roku. Zacząłem od książki Widelskiego, potem były "Proste układy elektroniczne" itd, a teraz czytam "Naprawa i strojenie odbiorników radiowych". Ogólnie w elektronice, to jestem cienki bolek.
Awatar użytkownika
Jado
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1867
Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
Lokalizacja: Warszawa

Re: Początek przygody z lampami.

Post autor: Jado »

TELEWIZOREK52 pisze:Dawno temu (ale nie za górami, za lasami) świeżo po szkole, trafiłem do prywatnego zakładu RTV gdzie miałem naprawiać różne Koliberki, Guliwerki i inny sprzęt tranzystorowy. Pomimo młodego wieku miałem już w tej dziedzinie skromne doświadczenie w przeciwieństwie do mojego Mistrza (rocznik 1916) który osobiście zajmował się tylko przedwojennymi Philipsami, Telefunkenami i innymi wyłącznie lampowymi. Z początku z obrzydzeniem patrzyłem na te trupy ale z biegiem czasu sam tym się zainteresowałem i zostałem dopuszczony do odkurzania (od tego zaczynano naprawę) sprzętu, następnie w każdym odbiorniku bez względu na rodzaj uszkodzenia należało rozebrać i wyczyścić potencjomierz (wymowa szefa) oraz cały napęd skali, pościskać kondensatorki, naprawić i zestroić. Bardzo często, co było wtedy rzeczą normalną, brałem udział w przecokoływaniu lamp przedwojennych na współczesne. I tak to się zaczęło.
PS. Mój Mistrz jeszcze w ubiegłym roku prowadził ten sam zakład.
Dzisiaj przeglądając ksiązkę Lewińskiego "Radioodbiorniki - naprawa i strojenie" z 1952 roku natrafiłem tam na taki tekst:

Potencjomierz.jpg
Jak się okazuje "potencjomierz" to była dawniej prawidłowa nazwa tego elementu, a nie "maniera szefa" - ja mi się wydawało z powyższego tekstu kolegi Telewizorek52 :-)
Ciekawe, że póżniej zmieniła się w potencjometr, a np. woltomierz, amperomierz nie zmieniły się w "woltometr", amperometr" :-)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam

Jado.

"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Zibi
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3451
Rejestracja: śr, 23 marca 2005, 18:28
Lokalizacja: Białystok

Re: Początek przygody z lampami.

Post autor: Zibi »

gustaw353
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1773
Rejestracja: czw, 2 czerwca 2011, 19:43
Lokalizacja: Wrocław - Krzyki

Re: Początek przygody z lampami.

Post autor: gustaw353 »

Lata sześćdziesiąte (196...r)- na ścianie w szkole wielki na 4 do 5 metrów bieżących schemat Toski ( OTV Tosca z Dzierżoniowa). Na pierwszych zajęciach dyro oznajmił, że szkołę skończy tylko ten, kto będzie znał przeznaczenie każdego elementu w tym telewizorze. Nie przestraszył mnie. Faktycznie telewizor był ciekawy. Pamiętam jeszcze Szeherezadę i Korala. Były one inne, różniły się od pozostałych.
Zawodowo przyszło mi zmagać się z czymś takim:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?tit ... 0127081224
Sprzęt ciężkiego kalibru – aby dźwignąć panele trzeba było mieć sporo siły. Przez kilka lat pochylałem się nad nimi. Jedynie z odbiornikiem Amur (ten po prawej) nie zawarłem bliższej znajomości bowiem awansowałem do działu obsługującego wyższe technologie (!) – radiolinie R405. Mi przypadł w udziale blok na pasmo decymetrowe – oczywiście na lampach.
http://2brygada.walcz.paak.net/budy/azs.htm - to po prawej, drugi panel od góry
Wszędzie lampy i lampy a mnie ciągnęło do tranzystorów.
Jeszcze będąc w podstawówce kleciłem radyjka kupione w Składnicy Harcerskiej ( czy jeszcze istnieje?). Moim pierwszym, wymarzonym, kupionym osobiście tranzystorem był TG-3A. Tak go głaskałem aż ułamałem mu nogę. Pamiętam ten tragiczny dzień.
Pracując przy sprzęcie wojskowym trafiały się rarytasy: ASZ1018 (węgierskie) a czasami nawet ASZ18 (Philipsa). Oj cuda można było na nich zrobić.
Szczególne moje zainteresowanie budziły П-210 (P-210). Nie było mocniejszych od nich (oczywiście u nas). Drużyna składająca się z kilku takich zawodników potrafiła przekazać do głośników nawet 100 W (!) czystej mocy. Wówczas to budziło respekt.
Inni koledzy natomiast „targali”transformatory modulacyjne od R-118 i przewijali je – wiadomo do czego. Teraz zapewne też by miały wzięcie.
W swojej zawodowej działalności miałem okazję naprawiać będące jeszcze w powszechnym użyciu „Szmaragdy” i pierwsze „Neptuny”. Przetrwałem pracowity okres „Rubinów”. Oj, nie mniej było roboty z wygrzanymi tyrystorowymi „Grundigami” i.t.p. telewizorami przyciąganymi z niemieckich wystawek.
To połowa mojej zawodowej kariery (ho, ho...kariery). Przez kolejnych 20 lat udzielałem się w branży car-audio – tu jakoś na lampy nie trafiłem.
Audiofilią nie dałem się zakazić choć moim konikiem jest elektroakustyka – nie koniecznie lampowa. Marzy mi się „Quad-405”. Obecnie jestem w posiadaniu „Dual'a CV1260” + tuner tejże firmy. Do tego przypasowały kolumny własnego pomysłu i jest cacy.
Obecnie, po latach, może z powodu nostalgii a może w poszukiwaniu czegoś „nowego” na nowo odkrywam lampy. Tak, odkrywam, bo postrzegam je inaczej niż wówczas – czyli kolejny początek!
TELEWIZOREK52
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4190
Rejestracja: czw, 3 grudnia 2009, 00:01
Lokalizacja: Warszawa

Re: Początek przygody z lampami.

Post autor: TELEWIZOREK52 »

Krzysiek Kozłowski pisze: Jak się okazuje "potencjomierz" to była dawniej prawidłowa nazwa tego elementu, a nie "maniera szefa" - ja mi się
Ja oczywiście wiedziałem że nie była to "maniera szefa" tylko nam młodym wydawało to się śmieszne.
gustaw353 pisze: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?tit ... 0127081224
Sprzęt ciężkiego kalibru – aby dźwignąć panele trzeba było mieć sporo siły. Przez kilka lat pochylałem się nad nimi. Jedynie z odbiornikiem Amur (ten po prawej) nie zawarłem bliższej znajomości bowiem awansowałem do działu obsługującego wyższe technologie (!) – radiolinie R405. Mi przypadł w udziale blok na pasmo decymetrowe – oczywiście na lampach.
Też mi było dane przez dwa lata bujać się z tym sprzętem na warsztatach naprawczych CSD - DWOPK. Z tą różnicą że radiolinie były chyba tranzystorowe ale się nie upieram bo już nie wiele pamiętam. Utkwiły mi w pamięci najnowsze wtedy R155 a produkcja to była Węgierska, Czeska, częściowo nasza i oczywiście CCCP. Do dzisiaj mam gdzieś jeszcze te węgierskie ASZxxx z takimi ładnymi alu radiatorkami. Do tego jeszcze magnetofony MAK z dwoma silnikami, wtedy marzenie pomimo wąskiego pasma przenoszenia.
Awatar użytkownika
tszczesn
moderator
Posty: 11290
Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
Lokalizacja: Otwock

Re: Początek przygody z lampami.

Post autor: tszczesn »

gustaw353 pisze:Jeszcze będąc w podstawówce kleciłem radyjka kupione w Składnicy Harcerskiej ( czy jeszcze istnieje?).

Istnieje. W Warszawie jest na Zamojskiego, chyba w lokalu gdzie był wcześniej sklep "EPROM". Elektroniki nie widziałem, ale modele itp. rzeczy i owszem. No i oczywiście harcerskie utensylia takoż.