Cieszy mnie, że nie jestem jedynym, który lubi składać radia od nowa.
Na dowód zdjęcie nieco trudniejszego chassis.
Bardzo ładnie wyszła Ci powłoka, chyba lepsza od alu-cynku w sprayu. Mam w prawie identycznym stylu SBRa (także zrobiony w ten sposób), w nim również większość części jest amerykańskich, choć kondensatory są francuskie.
Czy zostawiłeś oryginalne smołowe kondensatory? Ja wylutowałem te bardziej krytyczne (radio ma zasilanie uniwersalne), zaznaczyłem je na rysunkach i tymczasowo podstawiłem nowe. Lepsze to niż bezsensowne wypychanie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Alu-cynku nie używam, bo mam z nim złe doświadczenia. Powłoka jakby nigdy nie wysychała do końca.
Jedyne kondensatory które wypchałem to elektrolity. Niestety były zwarte i nie nadawały się do formowania.
Kondensator sprzęgający s1 lampy końcowej, rozmontowałem i wygotowałem w parafinie. Upływność ustąpiła jak ręką odjął.
Reszta kondensatorów nie wymaga naprawy, tym samym pozostała pełna oryginalna obsada.
Jado pisze:
No właśnie Może zamiast tradycyjnej ścianki tylnej warto byłoby pokusić się o sciankę z plexi
Ja pamiętam, że w dawniejszych latach to lubiłem słuchać radia własnie "od wewnątrz" - odkręcało się tylną sciankę, odwracało odbiornik tyłem lub bokiem, tak żeby można było zajrzeć do wnętrza i słuchało, i patrzyło jednocześnie
Jak porusza się agregat kondensatorowy, jak żarzą i pobłyskują na niebiesko lampy (ta głośnikowa), jak świecą żaróweczki oświetlające skalę....A światła w pokoju przygaszone.... Coś z magii dawnych lat
Dokładnie to samo mogę napisać. Co odnowię któreś radio to stoi ono, oczywiście grając, "tyłem do przodu" dopóki jakieś inne nie zajmie jego miejsca na warsztacie. To jest właśnie chyba magia tych radio...
Na próbe w jednym z radii do którego i tak nie miałem tylnej scianki zrobiłem ją z pleksy.
Efekt w rzeczywistości jest dużo lepszy ,szczególnie wieczorem i można zawsze ogądac radio z innej strony...
Akurat w tym radiu reakcja jest realizowana w widowiskowy sposób poprzez przesuwanie 3 odrębnie sterowanych cewek,powinni mieć w szkołach taki eksponat...szkołach no z 70 lat temu...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Jestem pod wrażeniem tej renowacji, miło popatrzeć na profesjonalną pracę.
Też dbam o szczegóły, zmontowanie i uruchomienie po renowacji czegoś co było
bryłą korozji daje największą satysfakcję.Dorzucam fotkę z ostatniego projektu.
DSC_7878.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Dziś nastąpił przełom w naprawie radia.
Po dłuższej pracy w głośniku pojawiały się ciche trzaski i śwergoty. Przy pomocy oscyloskopu ujawniłem wadliwy kondensator zwijany, który po podłączeniu do napięcia 500V po chwili zmienił się w 200 kiloomowy rezystor .
Sekcja zwłok ujawniła punkt przebicia papierowej przekładki.
Przeprowadziłem również reaktywację katody lampy 2A7. Lampa po zabiegu odzyskała pełną sprawność i przed chwilką odebrałem Warszawę I, na kawałeczku drutu.
Na skrzyni wylądowała dwudziesta warstwa politury. Już teraz lśni jak przysłowiowemu psu, ale to jeszcze nie koniec procesu.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Prace uznaję za zakończone. Tylna ścianka stanowi zagadkę. Nie wiadomo z jakiego była materiału i w jaki sposób umocowana do skrzyni. Brak śladów.
Ostatnie fotki.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Witek
Mam pytanie dotyczące "naprawionego" elektrolitu. Jak dokładnie przebiegał proces jego otwarcia i potem zamknięcia. Chodzi mi o kwestie mechaniczne. Przecinałeś go a potem jakoś zacisnąłeś koniec tak aby końcówka była sztywno połączona z obudową? Czy kondensator po naprawie jest w ten sposób nieco krótszy? Pytam, bo chyba czeka mnie podobna naprawa i nie chcciałbym czegoś zrobić nierozważnie. Mam tylko jedno podejście i jakiegoś głupiego posunięcia nie da się wycofać.
Napiszę krótko, ale najlepszy byłby foto poradnik lub nawet film.
Kondensator po naprawie zwykle jest niższy o kilka milimetrów, ale nie zawsze.
Kondensator otwieram trzymając w jednej dłoni. Drugą, zaopatrzoną w specjalnie spreparowany nóż delikatnie ścinam po kawałeczku wywiniętą aluminiową krawędź. Zwykle pod odcięta krawędzią znajduje się gumowa uszczelka.
Aby wydostać bakelitową gwintowaną podstawkę należy czasem pomiędzy ściankę puszki a gwintowana podstawkę wcisnąć płaski wkrętak, w celu Jej rozszerzenia. Nie trzeba się przejmować tym zwiększeniem wymiaru, bo w kolejnym procesie wróci on do normy.
Po usunięciu podstawki trzeba usunąć wkład, który czasem zwiększa swą średnicę i nie ma zamiaru wyjść.
Jeżeli wkład zalany jest smołą to trzeba ją usunąć na ciepło. Po lekkim podgrzaniu można wydłubać smołowy korek.
Wkład można usunąć poprzez wkręcenie weń korkociągu lub długiego wkręta do kartongipsu.
Jeżeli wkład nie chce ustąpić to można całość wygotować w wodzie, pod warunkiem że nie ma napisów na puszce, które w kąpieli z pewnością spłyną.
Wyjątkowo oporne wkłady trzeba wydłubywać po kawałeczku.
Po usunięciu wkładu należy puszkę oczyścić i wyrównać dolną krawędź. Podstawę też należy dokładnie oczyścić.
Podstawka często ma aluminiowy nit łączący wkład z dodatnim wyprowadzeniem. Nie kombinuję z lutowaniem do aluminium, tylko wiercę w nicie otworek 1,5mm, w który wkręcam cieniutki wkręt stalowy lub mosiężny, do którego mogę swobodnie lutować. Przylutowuję drucik i zabezpieczam klejem dwuskładnikowym.
Przygotowanie nowego wkładu to sprawa indywidualna. Staram się stworzyć dość sztywną konstrukcję, którą do podstawy mocuję klejem na gorąco, ale tym żółtym, lub czarnym (lepsza przyczepność).
Na wierzchołku tej konstrukcji montuję sprężynkę z dwoma wąsami po bokach, które podczas wsuwania całości w puszkę mają za zadanie zapewnić styk z obudową. Tworzę też osobny zacisk ujemny, który kończę paskiem miedzianej blaszki wyprowadzonej na bakielitową podstawkę.
Dopasowany wcześniej zestaw montuję w puszce, smarując delikatnie klejem dwuskładnikowym, miejsce styku puszki z podstawą.
Teraz kładę kondensator płasko na stole przykrytym gazetą , kładę nań twardą deseczkę (może być kuchenna do krojenia) i wałkuję tak aby kondensator się przetaczał, kładąc główny nacisk na nowe zamknięcie. W tym procesie puszka znów się zacieśnia i dokładnie obejmuje podstawę.
Zanim klej stwardnieje dokonuję korekty ustawienia podstawy względem puszki i usuwam ewentualny nadmiar kleju który przeszkadzał by w ładnym zamknięciu kondensatora.
Następnie tocząc kondensator po stole powoli dociskam krawędź deseczką. Krawędź zacznie się wywijać by zająć miejsce starej uszczelki. Ten proces to wyoblanie tylko w mikroskali.
Niestety nie wszystkie kondensatory da się naprawić w ten sposób. Bywają komplikacje z ponownym zamknięciem, lub zamaskowaniem miejsca otwarcia.
Kondensatorów z elektrolitem płynnym staram się nie rozpruwać, tylko starannie formować i ratować co się da.
Witek
Jestem bardzo wdzięczny za opis. Teraz wszystko jasne i mam nadzieję, że dzięki niemu wykonam podobną naprawę (chodzi o elektrolity we wzmacniaczu Radford) bez problemów.
Jeszcze raz dzięki
Witek pisze:Podczas prac okazało się że wszystkie blachy "E" są ułożone razem i oddzielone przekładką papierową od blach "I".
I tak Cię to zaskoczyło, że aż napisałeś "okazało się"? Tak przecież powinno być w każdym transformatorze SE. Nie wynikało to z lenistwa montażysty składajacego transformator, lecz z potrzeby istnienia szczeliny niemagnetycznej w rdzeniu podlegającym magnesowniu prądem stałym lampy głośnikowej. Jeżeli więc, jak podejrzewam na podstawie Twojej wypowiedzi złożyłeś rdzeń porządnie, tj na przemian, tak jak to się robi z transformatorami sieciowymi lub głośnikowymi do układów przeciwsobnych - musisz w te pędy rozebrać go raz jeszcze i złożyć tak jak to było w oryginale, o przekładce papierowej nie zapominając. Jak tego zaniedbasz - radio jakoś tam będzie grało, ale mocno rzęziło.
Po uszczypliwej wypowiedzi Pana teoretyka - wykładowcy, Janiszewskiego, który domniemuje i dedukuje niestety błędnie. Zarzucając mi niewiedzę na podstawie braku podstawy, powoduje że tracę chęć dzielenia się czymkolwiek z kimkolwiek.
Opisałem przygodę ze "smaczkiem" a tu bach, mądrala.
Czytając forum wiecznie trafiam na odpowiedzi które są pełne jadu i krytyki lecz niczego do tematu nie wnoszą.
Ostatnio zmieniony pt, 27 stycznia 2012, 12:26 przez Witek, łącznie zmieniany 1 raz.