Czy wie ktoś coś na temat odporności na wstrząsy nawęglanych włókien żarzenia - czy przypadkiem niesą one jakoś mniej wytrzymałe to znaczy kruche lub coś?
Po nawęglaniu i tak twatrdy wolfram przechodzi w węglik wolframu który jest bardzo twardy - co prawda tylko powierzchniowo ale jednak.
Pytam się bo dostałem dzisaj dużą paczkę z jedną lampą T-02 i okazało się że lampa ma połamany na kawłki żarnik
Ale na szczęście rozmawiałem z człowiekiem który mi to sprzedał i jakoś się dogadałem na powtórną wysyłkę nowej lampy.
Mam tylko nadzieję żę tym razem poczta polska nie będzie zrzucała tego ze 100m.
P.S.
Lampa nie była zapakowana w orginalne pudełko z amortyzującymi gumkami - widać one nie bez powodu tam są.
Dodam tylko że lampa ta była niestety uzywana(w aukcji była mowa że lampa jest nowa),stwierdziłem to po kolorze szkła na wysokości anody - było wyrażnie przyciemnione(wyraźny znak parowania wolframu,jak w starych żarówkach).
Jednakowż sprzedawca okazał się bardzo w porządku człowiekiem.
P.S.
W lampie został jeden kawałek drutu żarzenia od jednej końcówki żarzenia do sprężynki która ją naciąga - i w żaden sposób stukając w lampę nie jestem w stanie jej ukuszyć :idea
Wnioski:
Gdyby cały drut żarzenia był tak wrażliwy na wstrząsy to ten kawałek też musiałby się ukruszyć od tych wstsząsów które ja zastosowałem(i tak nie miałem nic do stracenia).
Z tym przeciemnieniem szkła to jest dziwna i niejednoznaczna sprawa. Widziałem lampy wyjęte z fabrycznie zapakowanego pudełka zbiorczego i wszystkie miały takie przyciemnienie. Nie były to T-02 ale fakt pozostaje faktem.
Co do T-02 to wydaje mi się, że włókna żarzenia tych lamp są szczególnie delikatne. One kruszą się nawet ze starości. Jestem posiadaczem kilku sztuk tych lamp w takim właśnie stanie. Część dotarła do mnie uszkodzona, ale w jednej żarzenie rozpadło się tak sobie, bez wyraźnego powodu. Po jego sprawdzeniu odłożyłem lampę na półkę a następnego dnia przy jej zdejmowaniu coś w środku zadzwoniło i okazało się, że żarzenie rozpadło się na kilkanaście kawałków
Nie chcę już otwierać nowego wątku skoro zeszło na to przyciemnione szkło.
Przeważnie jak się kupuje nową lampę to ma bańkę czystą jak łza,weźmy na przykład taką 6П3C-E.
Mam wzmacniacz(na 6П3C-E) który pracuje u mnie już 7 miesięcy dzień w dzień i byłem świadkiem powolnego ciemnienia szkła na przeciwko dziur w anodzie.
Co jest przyczyną tego zaciemnienia - czemu akurat na przeciwko tych dziur(to są w tej chwili takie dwie ciemne kreski na jedną dziurę w anodzie - te kreski ze względu na obecność siatek)?
We wzmacniaczu chodzą mi też lampy 6H1П i w jednej zauważyłem że zaciemnienie pojawiać się zaczeło tuż pod linią gettera.
Tutaj to bardziej rozumiem gdzyż parujący np.wolfram unosi się (chyba) do góry i osiada na szkle.
Czy może to szkło ciemnieje od bombardowania elektronami(w 6П3C-E)?
Dodam jeszcze że odległość szkła bańki od anody wynosi z 7mm.
No i jeszcze to że w 6П3C-E pod linią gettera bańka jest zupełnie czysta.
A z kolei w T-02 bańka jest przyciemniona dokładnie na wysokości całej anody i powyżej niej(ale poniżej nie) - tylko że w tej anodzie nie ma żadnych dziur bocznych.
Niby sprawa błach ale nie daje mi spokoju - kupiłem kiedyś dwie lampy 6П14П(niby nowe) ,a one już miały lekkie przyciemnienia na przeciwko tych dziur w adnodzie.
Piroman1024 pisze:
Niby sprawa błach ale nie daje mi spokoju - kupiłem kiedyś dwie lampy 6П14П(niby nowe) ,a one już miały lekkie przyciemnienia na przeciwko tych dziur w adnodzie.
Często te zaciemnienia (a nawet metaliczne lustro) jest efektem aktywacji katody w procesie produkcji lamp, jest to dość mocno zależne od technologii katody.
Witam.
Panowie, co by nie mówić, faktem jest, że z biegiem czasu eksploatacji każdej lampy jej włókno żarzenia staje się coraz bardziej kruche i delikatne, a najtrudniejszym momentem dla niej staje się moment włączenia i nagrzewania. Mój dobry znajomy krótkofalowiec nigdy nie wyłączał żarzenia w swojej końcówce w.cz. o mocy 2kW twierdząc, że lampy w niej zastosowane są dla niego cenniejsze niż prąd który zużywały na ciągłe żarzenie, a prądu tego ciągły nie mało.
A w jaki sposób można by zrobić układ powolnego narastania natężenia prądu żarzenia dla lampy GU-81(11A) - tak aby to trwało z 3-5 sekund?
Chciałbym zabezpieczyć tą lampę przed spaleniem tego włókna z powodu zbyt częstych udarów prądowych.
Witam
1. Zgadzam sie z opinią Kol. Tszczesn - zaciemnienia mogą powstawać już w procesie produkcyjnym podczas aktywacji katody oraz wygrzewania lamp. Inna sprawa to fakt dlaczego np. nie zawsze to zjawisko występuje dla tego samego typu lampy produkowanej przez tego samego producenta. Podejrzewam, że mamy do czynienia z nie przestrzeganiem norm technologicznych i np. jakaś partia lamp jest zbyt długo poddawana procesowi wygrzewania.
Jeszcze jedna sprawa. Widziałem lampy 6N6P, które miały takie przyciemnienia i okazało się, że dają się one zetrzeć palcem - przyczyną była jakaś dziwna reakcja, która zaszła na zewnętrznej powierzchni bańki po zrobieniu oznaczeń na lampach.
2. Co do GU81 to myślę, że albo trzeba zrobić układ np. z dwoma napięciami żarzenia (jedno z odczepem) i w momencie włączenia żarzyć niższym napięciem i po odpowiednim czasie, jak włókno się nagrzeje np. przekaźnikiem załaczać wyższe napięcie żarzenia. Drugi sposób to zastosowanie źródła prądowego.
Piroman1024 pisze:
Po nawęglaniu i tak twardy wolfram przechodzi w węglik wolframu który jest bardzo twardy - co prawda tylko powierzchniowo ale jednak.
... nawęglenia się wolframu (bo niby skąd wziąłby się tam węgiel??? Nawet przy grafitowej anodzie dyfuzja węgla we włókno żarzenia też byłaby niemożliwa!) ani kruchości tak powstałego WC.
To kwestia błyskawicznego rozrostu ziaren w rekrystalizujacym się pod wpływem wysokiej temperatury włóknie wolframowym grzejnika.
Bezpośrednio po przeciągnięciu na wymaganą średnicę poddana zgniotowi spektralnie czysta nić wolframowa jest wprawdzie bardzo twarda i sprężysta, ale zarazem na tyle plastyczna, że daje się wyginać i kształtować w spirale.
Niemniej, już po pierwszym rozżarzeniu we włóknie rozpoczyna się nieodwracalny proces rekrystalizacji i znacznego rozrostu ziaren - podczas którego kruchość materiału wzrasta.
Identyczne zjawisko występuje w tradycyjnych i długo eksploatowanych mocnych żarówkach projekcyjnych i nieco mniej w żarówkach halogenowych - producenci dodają do materiału żarnika bodajże odrobinę molibdenu czy czegoś podobnego, nieco ograniczającego rozrost ziarn.
W żarnikach - katodach lamp elektronowych (w tym rengenowskich) jest to niedopuszczalne - stąd wyjątkowa nieodporność tych katod na narażenia mechaniczne i wibracje.
Pozdrawiam. ZoltAn
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
ampliman pisze: nie zawsze to zjawisko występuje dla tego samego typu lampy produkowanej przez tego samego producenta.
A najlepszym przykładem na to jest fakt występowania lamp EF21, 22, 80, 183 i 184 produkcji krajowej, z których część miała zasrebrzone balony (nie chodzi mi o getter ) w okolicy otworów a część nie.
Podobnie wyglada sprawa z lampami PCF82.
Z kolei lampy węgierskie - zwłaszcza pentody (z EL84 włącznie) w 99% miały zasrebrzone szkło balonów w okolicy otworów w anodach - więc jest to kwestia zastosowanej technologii - byc moze wstepnego termoaktywowania katod
Pozdrawiam. ZoltAn
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
A dało by się zastosować fazowy regulator napięci np.na triaku w obwodzie pierwotnego uzwojenia transformatora żarzenia w celu powolnego automatycznego wzrostu kąta zapłonu aż do całkowitego otwarcia triaka.
Całym procesem sterowałby mikrokontroler - po naciśnięciu przycisku zwiększałby czas otwarcia triak aż do pełnego otwarcia w czasie np.7 sekund.
Jeżeli jest to możliwe bez szkód dla transformatora to też zastosowałbym taki drugi regulator w obwodzie zasilacza anodowego tak aby płynnie sterować mocą pieca.
>Zoltan
Jeżeli chodzi o nawęglanie to miałem na myśli proces fabryczny - lampa T-02 ma włókno nawęglane torowane.
Piroman1024 pisze:A dało by się zastosować fazowy regulator napięci np.na triaku w obwodzie pierwotnego uzwojenia transformatora żarzenia w celu powolnego automatycznego wzrostu kąta zapłonu aż do całkowitego otwarcia triaka.
Całym procesem sterowałby mikrokontroler - po naciśnięciu przycisku zwiększałby czas otwarcia triak aż do pełnego otwarcia w czasie np.7 sekund.
Można, ale dokładnie symetrycznie w obu połówkach. Inaczej pojawi się składowa stała i będzie podgrzewać i podmagnesowywać transformator. Ponadto triaki średnio lubią obciążenie indukcyjne.