Mam wrażenie, że odbywa się tu konkurs zatytułowany "Jak najbardziej skomplikować najprostszą rzecz"
Czy naprawdę poniższy sposób
Thereminator pisze:Podłączyć słuchawki na próbę i podać na nie sygnał mono, najlepiej jakąś muzykę. Jeśli będą dobrze sfazowane, to dźwięk będzie odczuwalny "pośrodku głowy", a w jeśli w przeciwfazie - wyraźnie będzie w kazdym uchu słychać oddzielny sygnał.
jest niewykonalny i prościej jest zastosować jakieś kosmiczne "naukowe" metody?
jethrotull pisze:Generalnie, jeśli Kolega nie usłyszy różnicy między połączeniem w fazie a w przeciwfazie, to znaczy że może podłączyć byle jak.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za wszystkie interesujące sugestie. Rzeczywiście ta metoda słuchania mono wydaje się być najprostsza. O ile efekt prawidłowości sfazowania kanałów na głośnikach jest bardzo wyraźnie słyszalny, o tyle na słuchawkach nie jest to już takie jednoznaczne. Chwilowo połączyłem końcówki wkładek słuchawkowych zgodnie z zaleceniem w Instrukcji Serwisowej Sony i mam wrażenie, że dźwięk jest o.k. Przy okazji zrobię test z analizą sygnału na dwu kanałach oscyloskopu traktując słuchawki jak mikrofon. O rezultatach napiszę.
Pozdrawiam
Korzystając z tematu: dlaczego słuchawki podłączone w fazach zgodnych ale szeregowo, zawsze brzmią prawie jak sfazowane przeciwnie? Skąd się bierze ten efekt?
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.
kaem pisze:Korzystając z tematu: dlaczego słuchawki podłączone w fazach zgodnych ale szeregowo, zawsze brzmią prawie jak sfazowane przeciwnie? Skąd się bierze ten efekt?
Jak kiepsko odtwarzają basy (bez dociska do uszu) to tak będzie.... Na słuchawkach trudno odczuć nawet znaczną zmianę szerokości bazy stereo (feature alternatywnego oprogramowania rockboxa w moim przenośnym odtwarzaczu).
Skąd sie to bierze - pewne z tego faktu iż trudno zapewnić dokładnie takie same drogi sygnału akustycznego - membrana, wnętrze ucha - błona bębenkowa....). Inna przyczyna - to, to że przy odsłuchu na słuchawkach w odsłuchu nie bierze udziału małżowina uszna a ona to właśnie ma znaczny wpływ na nasze kierunkowe słyszenie.
STUDI pisze:Jak kiepsko odtwarzają basy (bez dociska do uszu) to tak będzie.... Na słuchawkach trudno odczuć nawet znaczną zmianę szerokości bazy stereo (feature alternatywnego oprogramowania rockboxa w moim przenośnym odtwarzaczu).
Skąd sie to bierze - pewne z tego faktu iż trudno zapewnić dokładnie takie same drogi sygnału akustycznego - membrana, wnętrze ucha - błona bębenkowa....). Inna przyczyna - to, to że przy odsłuchu na słuchawkach w odsłuchu nie bierze udziału małżowina uszna a ona to właśnie ma znaczny wpływ na nasze kierunkowe słyszenie.
Powyższa odpowiedź chyba nie ma nic wspólnego z moim pytaniem. Moje pytanie prawdopodobnie zostało zacytowane przez pomyłkę.
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.
Przetworniki nie jednakowe zarówno elektrycznie jak i akustycznie. Przy połączeniu szeregowym być może różnice są większe.
Ucho a raczej zmysł słuchu może głupieć przy dwóch identycznych sygnałach. jak pisałem w słyszeniu nie biorą udziału małżowiny uszne. Nie są one identyczne, więc mózg wypracował korekty. Być może ta korekta powoduje że słuch w przypadku słuchawek nas oszukuje.
Pamiętam dziwne zdarzenie z 1987 roku (a miałem wtedy niecałe 15 lat). Rozwalił mi się wtyk w słuchawkach Sd-106, a że nie miałem chwilowo lutownicy, to poleciałem do kumpla by mi to polutował. Była to wersja słuchawek 2×WS2-1 (do odbiornika RS-101). Kolega widocznie nie słyszał wtedy jeszcze o fazowaniu głośników (ja chyba nawet też), więc zlutował "przypadkowo źle". Wracam do domu, wieczorem słucham i... nie słyszę różnicy (w ogóle nie skojarzyłem, że coś jest nie tak)! Ale traf chciał, że mama mówi do mnie "czego słuchasz?" (akurat Tomek Beksiński zapodawał pierwszego longa The Human League). Dałem jej na chwilę słuchawki i powiedziała "stereo jakieś dziwne"
Dopiero gdy po kilku miesiącach sprawdziłem jedną z wtyczek, przelutowałem to sobie tak jak powinno być. I tym razem różnicę usłyszałem od razu - po prostu wróciły niższe tony (o ile w przypadku Sd-106 można w ogóle mówić o niższych tonach).
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.