Wszystko ładnie pięknie, napięcie jest i to wygładzone, około 210V.
Tymczasem z kondensatorów podczas pracy dobiegają jakieś szelesty - tak jakby ktoś leciutko miętosił folię, od czasu do czasu jakieś pstryknięcie, cyknięcie i tym podobne odgłosy.
Po pierwszym włączeniu byłem w 100% przekonany, że przebiło któryś z kondensatorów lub nawet wszystkie. Jednak nic z tego, nawet upływności nie mają żadnej, napięcie potrafi się na nich trzymać nawet kilka godzin, o czym przekonałem się dotykowo

Objaw jest całkowicie powtarzalny, za każdym razem po włączeniu napięcia pojawiają się te szelesty. Boję się zostawić włączone na dłużej, bo jeszcze w końcu wystąpi przebicie...
Szeleści również po wyłączeniu układu, również wylutowany kondensator dalej szeleści przez ładne kilka minut, po jakimś czasie cichnie mimo że ładunek trzyma naprawdę długo.
Kondensatory jak na fotce, dwa połączone równolegle:

Co to może być za zjawisko i czy jest dla nich szkodliwe ?