No, może bez brawury, ale zastanawiam się jak w najmniej inwazyjny sposób otworzyc kondensator motowany do chassis, wstawić tam nowy i spowrotem to zamknąć
Czy chodzi Ci o włożenie do przedwojennego elektrolitu nowego do srodka aby ten nowy uchodził za stary?
Jezeli tak to jest to zadanie dość trudne ale wykonalne pod warunkiem posiadania odpowiedniego sprzetu i narzędzi.Dlatego jest nieopłacalne
W warunkach domowych raczej nie wykonalne aby nie było widać.Znacznie prościej jest pozyskać sprawny jeszcze elektrolit z okresu z którego pochodził oryginał.Życzę sukcesu ale no własnie te ale jest najtrudniejsze do wykonania
Piotrek pisze:No, może bez brawury, ale zastanawiam się jak w najmniej inwazyjny sposób otworzyc kondensator motowany do chassis, wstawić tam nowy i spowrotem to zamknąć :?
Elektrolit? To ci się w zasadzie nie uda - ślad będzie widać zawsze - pozostaje tylko kupić mały współczesny, ODLUTOWAĆ stary, a nowy ukryć gdzies pod chassis.
Jak chodzi o papierowy blok to sprawaja jest dość prosta - odginasz blaszki mocujące preszpanową ściankę z wyprowadzeniami, wydłubujesz środek (dobra jest tu wiertarka), w środek wstawiasz współczesne kondensatory, np. MKSE, zakładasz oryginalny dekielek i dogniasz blaszki (uwaga! - one są łamliwe). Czasami jeszcze trzeba je czymś zalać, w oryginale była to często smoła.
Elektrolit? To ci się w zasadzie nie uda - ślad będzie widać zawsze - pozostaje tylko kupić mały współczesny, ODLUTOWAĆ stary, a nowy ukryć gdzies pod chassis.
A mnie sie udalo - duzo wczesniej trenowalem na ozdobnej listwie od garbusa - jakies babsko na parkingu mi wgniotlo (po raz kolejny - poprzednia wymienilem a cztery dni pozniej mialem dokladnie w tym samym miejscu wduszona) - zrobilem to i majac praktyke - otwieralem elektrolity - trzeba to robic bardzo powoli - odginajac zakladke tylko nieznacznie (co by potem zalaman nie bylo) - po otwarciu wyciaga sie zawartosc, po czym wklada do srodka wspolczesne retenta (ja je wczesniej podlutowywalem do rezoteksowej plytki po przerywaczu kierunkowskazow - przy skladaniu jeszcze ostrozniej i upierdliwiej - efekt jest niezly - ja to trenowalem wylacznie na elektrolitach, ktore maja wyprowadzone przewody
IdeL pisze:[...] otwieralem elektrolity - trzeba to robic bardzo powoli - odginajac zakladke tylko nieznacznie (co by potem zalaman nie bylo) -
Czym otwierałeś? (rozumiem, że od spodu, tam, gdzie jest mocowany talerzyk z wyprowadzeniami). Mnie to nigdy nie wyszło ładnie, analogiczny problem zresztą mam z kubkami od cewek Philipsa. Do tej pory nie znalazłem nic lepszego niż spuścić elektrolit z oryginalnego kondensatora małym otworkiem, odlutować go i pod chassis (czyli w niewidocznym moiejscu) podlutowac współczesne maleństwo. Po prostu śledy grzebania przy podstawie były za bardzo widoczne.
IdeL pisze:[...] otwieralem elektrolity - trzeba to robic bardzo powoli - odginajac zakladke tylko nieznacznie (co by potem zalaman nie bylo) -
Czym otwierałeś? (rozumiem, że od spodu, tam, gdzie jest mocowany talerzyk z wyprowadzeniami).
Dokladnie jak piszesz - ale trzeba to robic diabelnie ostroznie - tak aby nie bylo ostrych zalaman i wgniecen w aluminium - generalnie plynne krzywizny - potem wyciaga sie te podstawke z gwintem - troche na zasadzie "twoje-moje" - i srodek wyjezdza - jest tam zazwyczaj dosc mokro wiec za bardzo ciagnac nie trzeba. Gorsza zabawa jest przy zaginaniu z powrotem - no po prostu lepiej to robic trzy godziny po kawaleczku niz w pietnascie minut spieprzyc cala sprawe - wydaje mi sie, ze efekt koncowy jest dobry (zalezy od upierdliwosci wykonujacego te czynnosc) - potrenuj sobie na czyms - na pewno bedziesz zadowolony - aluminium to jest bardzo cienkie (daje sie nawet wypychac wgniecenia - najlepiej drewniana spreparowana we wlasym zakresie lopatka). Przy zaginaniu z powrotem nalepiej posluzyc sie drewienkiem bez ostrych krawedzi.