Polaryzacja "prądem wybiegu" siatki, który na dużym rezystorze siatki wywołuje napięcie wystarczające do polaryzacji, zaleta jeden opornik mniej wad znacznie więcej - co lampa to inny prąd. Często stosowana we wzmacniaczach niskobudżetowych na ECL82/86 i sprzężeniu zwrotnym wpiętym w "masę" potencjometru głośności.
traxman pisze:Często stosowana we wzmacniaczach niskobudżetowych na ECL82/86 i sprzężeniu zwrotnym wpiętym w "masę" potencjometru głośności.
A jeszcze częściej (podobnie jak i samo takie sprzężenie) w odbiornikach radiowych posiadających lampę przedwzmacniacza kombinowaną z diodami detekcyjnymi: EABC80, EBC91 czy jak w przypadku OR "Tatry"/"Rapsodia" - EBF89
Wręcz przeciwnie. Znosi całkowicie USZ w katodzie, pozwala więc na uzyskanie maksymalnego wzmocnienia w danych warunkach.
,ale zwiększa impedancję wejściową.
Do nierozsądnie dużej wartości, stąd i tak trzeba (dla AC) zbocznikować rezystor upływowy siatki czymś co ustali sensowną impedancję wejściową stopnia. W podanym przykładzie rolę tę spełnia potencjometr na wejściu.
Ogólnie ten sposób polaryzacji ma prawie same wady, poczynając od bazowania na "nieinżynierskim" parametrze -Ug1, który zmienia się silnie w czasie życia lampy.
Zauważyłem ,że też Philips stosował taki układ (z PCL86) w kilku swoich telewizorach. Hmmm może chodziło tu też o zmniejszenie ilości elementów w układzie (wiadomo minimalizacja kosztów produkcji)
futrzaczek2 pisze:Tu trioda m.cz. ECH21 polaryzowana z oscylatora heterodyny - nie w temacie, ale ciekawe.
I co ciekawe, heterodyna pracuje oczywiście również w pozycji przełącznika "GRAMOFON". Ciekawe jakie zalety ma taki sposób polaryzacji. Czyżby uzależnienie napięcia polaryzacji (czyli punktu pracy) triody m.cz. od amplitudy drgań heterodyny miało jakieś uzasadnienie?