kiedyś, może za parę lat...
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
-
- moderator
- Posty: 8656
- Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
- Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Tak. Ale z widikonem i jego zasadą działania zostałem zaznajomiony jedynie w minimalnym stopniu przez podręcznikAlek pisze:Chciałbym, abyś zauważył duże podobieństwo tej lampy do widikonu.

Przyszła mi do głowy inna rzecz.
Jak się hodują u Ciebie gazy szlachetne i ich dozowanie?
Pomyślałem, że kilka małych neonówek mogłoby być chwilą wytchnienia przy pracy, a lampowe źródła napięcia odniesienia na pewno by się przydały...
Czy zupełnie zarzuciłeś lampy gazowane na rzecz wysokiej próżni?
Chciałbym tu wrócić do propozycji pierwszej. Zasada działania polegała tam w istocie na zmianie powierzchni czynnej anody. Zatem zmienia się nachylenie charakterystyki lampy (rozumianej jako katoda, siatka i anoda- niezależnie, którą część bloku anodowego tu rozpatrujemy).
Ponieważ w dość dobrym przybliżeniu współczynnik wzmocnienia zależeć tu będzie jedynie od geometrii układu elektrod zatem zmieniać się musi też opór wewnętrzny lampy. O tym, że może to być niekorzystne nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Wynika stąd, że korzyści ze stosowania konstrukcji z pierwszej strony mogą być mniejsze niż się spodziewałem, w szczególności utrzymywanie stałego prądu całej lampy nie przedstawia tu korzyści. Taka lampa jednak powinna mieć przewagę nad selektodą- wyobrażam sobie jej działanie jako lampy z dość prostoliniową charakterystyką, której nachylenie zmienia się potencjałem elektrody odchylającej.
Proponuję więc uproszczenie konstrukcji ze strony pierwszej do postaci pokazanej na poniższym rysunku.
Myślę, że konstrukcja ta jest technologicznie rzecz biorąc w zasięgu ręki.
Ponieważ w dość dobrym przybliżeniu współczynnik wzmocnienia zależeć tu będzie jedynie od geometrii układu elektrod zatem zmieniać się musi też opór wewnętrzny lampy. O tym, że może to być niekorzystne nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Wynika stąd, że korzyści ze stosowania konstrukcji z pierwszej strony mogą być mniejsze niż się spodziewałem, w szczególności utrzymywanie stałego prądu całej lampy nie przedstawia tu korzyści. Taka lampa jednak powinna mieć przewagę nad selektodą- wyobrażam sobie jej działanie jako lampy z dość prostoliniową charakterystyką, której nachylenie zmienia się potencjałem elektrody odchylającej.
Proponuję więc uproszczenie konstrukcji ze strony pierwszej do postaci pokazanej na poniższym rysunku.
Myślę, że konstrukcja ta jest technologicznie rzecz biorąc w zasięgu ręki.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- moderator
- Posty: 11317
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
Zmiana oporu wewnętrznego powinna przestać byc problemem jak zrobisz tę lampę jako tetrodę - w końcu siatka ekranująca nie na darmo nosi swoją nazwę. A sprawność lampy jest tu absolutnie nieważna, więc i rozpływ prądów nie jest krytyczny.Alek pisze:Chciałbym tu wrócić do propozycji pierwszej. Zasada działania polegała tam w istocie na zmianie powierzchni czynnej anody. Zatem zmienia się nachylenie charakterystyki lampy (rozumianej jako katoda, siatka i anoda- niezależnie, którą część bloku anodowego tu rozpatrujemy).
Ponieważ w dość dobrym przybliżeniu współczynnik wzmocnienia zależeć tu będzie jedynie od geometrii układu elektrod zatem zmieniać się musi też opór wewnętrzny lampy. O tym, że może to być niekorzystne nie trzeba chyba nikogo przekonywać.

Obawiam się o nachylenie i o ostrość wiązki. Szczelinę starałem się zrobić możliwie małą.
Sam jestem ciekaw czy to ma szansę działać. Pzostanę na razie sceptyczny. Żarzenie około 1,5V; napięcie anody pierwszej bym dawał jakieś 150-200, anod drugich do 300-350. Siatka pierwsza z niewielkim napięciem ujemnym. Ja wykonałem tylko parę prób po aktywacji katody, sprawdzając czy da się zaświecić luminofor. Próba wypadła pozytywnie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- moderator
- Posty: 11317
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
To co, mozna wpaść do ciebie po poĸłudniu po obiekt badań?Alek pisze::arrow: Tomku, zgodnie z naszymi wczorajszymi ustaleniami przy lampce przedniego trunku wykonałem taki przyrząd. Anody są luminoforowane, aby można było uwidocznić wiązkę. Jakość luminoforowania taka sobie, ale w końcu nie to jest najważniejsze.
Obawiam się o nachylenie i o ostrość wiązki. Szczelinę starałem się zrobić możliwie małą.
Sam jestem ciekaw czy to ma szansę działać. Pzostanę na razie sceptyczny. Żarzenie około 1,5V; napięcie anody pierwszej bym dawał jakieś 150-200, anod drugich do 300-350. Siatka pierwsza z niewielkim napięciem ujemnym. Ja wykonałem tylko parę prób po aktywacji katody, sprawdzając czy da się zaświecić luminofor. Próba wypadła pozytywnie.
Re: kiedyś, może za parę lat...
Nowsza wersja poprzednio pokazywanego przyrządu. Pozostaje zacokołować i pomierzyć co mi wyszło. Katoda na razie wolframowa.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: kiedyś, może za parę lat...
Przyrząd działa, choć należałoby starannie dobrać warunki pracy. Nieduża różnica napięcia anody oraz kolektorów jest powodem ograniczonego zakresu regulacji (być może także geometria elektrod nie jest do końca prawidłowa). Jednak, jak widać ze zdjęć działanie płytek odchylających powoduje rozdział prądu pomiędzy dwa kolektory. Gdy w obwodzie jednego kolektora prąd wzrasta w drugim wówczas maleje i odwrotnie. Zmiana potencjału siatki sterującej powoduje oczywiście zmniejszenie lub zwiększenie prądu całkowitego (anody i kolektorów). Zatem do siatki powinien być podawany sygnał użyteczny, zaś do płytek napięcie stałe, wywołujące zmianę wzmocnienia.
Eksperyment wskazuje, że sumaryczny prąd kolektorów bez problemu może wynosić 0,25-0,5mA przy napięciu anodowym rzędu 300V.
Wydaje się, że chcąc uzyskać całkowitą ciszę najlepiej będzie podawać wysoki ujemny potencjał na siatkę sterującą.
Eksperyment wskazuje, że sumaryczny prąd kolektorów bez problemu może wynosić 0,25-0,5mA przy napięciu anodowym rzędu 300V.
Wydaje się, że chcąc uzyskać całkowitą ciszę najlepiej będzie podawać wysoki ujemny potencjał na siatkę sterującą.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: kiedyś, może za parę lat...
To jak najbardziej do opatentowania i sprzedania firmom robiącym lampy.
Wyobrazić sobie dodatkowe efekty w gitarowcu z użyciem takiej lampy.
Pomijam fakt możliwości budowy audiofilskiego wzmacniacza z regulatorem próżniowym.
Wyobrazić sobie dodatkowe efekty w gitarowcu z użyciem takiej lampy.
Pomijam fakt możliwości budowy audiofilskiego wzmacniacza z regulatorem próżniowym.
Re: kiedyś, może za parę lat...
Przyrząd wymaga udoskonaleń. W tej postaci będzie bardzo mikrofonować. Gabarytowo jest zbyt duży i do tego jeszcze ta katoda wolframowa
. Najlepiej, aby zmieścił się w bańce typowej lampy oktalowej. To wymaga dalszych prac i wyposażenia.
