Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Wzmacniacze, zasilacze itd. Schematy, parametry, konstrukcje...

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

_idu

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: _idu »

traxman pisze:Fajne, tranzystor się grzeje? Bo nie widać radiatora. Te dwa dławiki w rogu górnym masz połączone równolegle - brakło prądu?
Bardzo podobają mi się twoje nieszablonowe konstrukcje.
Lekko się grzeje. Ma jakieś 45 stopni.
Połączone równolegle - no właśnie te dwa równolegle dają lepszy efekt niż jeden. Prąd w impulsie w tym dławiku przekracza 400mA w niekorzystnym przypadku.

Jeszcze drobne korekty. Nie inne będzie napięcie siatki lampy mocy. 6,2V na spodzie opornika 1M0 - ale na siatce jest 5,5V. Charakterystyka podana była dla połączonych równolegle włókien żarzenia. Dla szeregowo połączonych włókien żarzenia - trzeba liczyć że punkt 'zera' jest jakby (1,22 - 0,61V) powyżej masy. To dodaje się do napięcia polaryzacji siatki.
Czyli zamiast 6,2V potrzeba by było na siatce -5,6V. Ponadto dając inny punk pracy -5V (włókna równolegle) zamiast -6,2V da mniejszą moc ale i mniejsze zniekształcenia nieliniowe.
czyli --4,6V na siatce. To szacunek czyli do przetestowania diody zenera 4.3V, 4.7V, 5.1V i 5.6V. Ew. zastosuje obwód RC nieco obniżający zasilanie siatki ekranującej (oraz przedwzmacniacza - i tak musi być poza płytką z racji wysokości kondesatora elektrolitycznego....). Do zmiany elementy w żarzeniu - o opornik USZ. Wyszło że DM70 jest żarzona 1.18V. Chcę lekko niedożarzyć lampę 5678 (1,18-1,20 zamiast 1.25) i Zbliżyć się do właściwego napięcia żarzenia DM70 (byłoby 1,30 - 1,32V zamiast 1,4V). Zmniejszę pojemność na wejściu z 4n7 do 2n2 - trafo (od radia Grundig) które użyję nie przeniesie poniżej 70Hz.

Na schemacie jest błąd - zła polaryzacja elektrolita C206.
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmaicniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: Tomek Janiszewski »

STUDI pisze:Czasem robiono pętle USZ podłączona pod zimny koniec potencjometru głośności.
Dla mnie to niezbyt dobre rozwiązanie.
Ale bardzo rozpowszechnione, tak jak rozpowszechnione były lampy EABC80 w zachodnich (enerdupka nie wyłaczając) odbiornikach z UKF FM. Miał to zdaje się również "Mazur" z triodą ECH21 w roli przedwzmacniacza. A dlaczego uważasz że to nie byłoby dobre? I jak inaczej chcesz zrealizować USZ z lampą 1S5T? Osobna przetwornica dla żarzenia tej lampy z galwaniczną separacją?
Tylko jak chcesz aby napięcie zwłaszcza żarzenie było stabilne to albo przed przetwornicą lub na jej wyjściu musisz dać stabilizator. On znacznie obniży sprawność jako całości.
Jak już przetwornica, to oczywiście taka ze stabilizacją, np. poprzez oddziaływanie na polaryzację bazy w generatorze samodławnym. Wiele podobnych układów zbudowałem, przeważnie do zaslania LED-ów wykorzystywanych do celów oświetleniowych (tu oczywiście ze stabilizacją prądu). Jako źródla napięcia odniesienia posłużyłyby dla celów "lampowych" diody krzemowe z "tamtej" epoki, np. BAY55 lub BZ1 w kierunku przewodzenia.
A sprawność energetyczna..... Aby utrzymać w ryzach napięcie żarzenia kilkukrotnie większą moc niż na żarzenie stracisz w tychże diodach.
Sprawnośc energetyczna przy 150mW mocy użytecznej prądu żarzenia - taka ona istotna? Zresztą z diodami DK60 uzyskuje się lepszą stabilizację, i przy mniejszej stracie mocy, niż to miało miejsce z dwiema płytkami selenowymi użytymi w roli "diody Zenera" w sieciowym zasilaczu "Szarotki".
Napięcia zależne od kilku obciążeń. Efekt kiepski wg mnie. Znowu gdzieś będziesz musiał coś stabilizować i wsie wysyłki o sprawność energetyczna pójdą na marne.
Aż się boję na tym Forum przyznać że od dawna noszę się z zamiarem przebudowy swojej "Szarotki" na układ z żarzeniem szeregowym, a to po to aby niedostępną obecnie a w swoim czasie bardzo drogą baterię anodową zastąpić przetwornicą "Retro" na TG51 lub TG60, zasilaną z baterii żarzeniowej - w tym przypadku nie z dwóch ogniw 1,5V połączonych równolegle ale z 6 połączonych szeregowo (a może z 7 akumulatorków 1,2V?) Oczywiście, dostarczałaby ona tylko napięcia anodowego, ale przy okazji sprawdziłbym czy "bezstratna" stabilizacja napięcia żarzeniowego bylaby realna. Rzecz jasna, żadna "Szarotka" takiego zasilania nie miała, miały je jednak kombinowane odbiorniki "Malwa" oraz "Limba", więc może mógłbym liczyć na jakieś ułaskawienie za taką zbrodnię :twisted:
DF97 łączona jako trioda. Dawało to lepsze nachylenie przemiany.
Bardziej interesowałoby mnie czy lampa 1T4T w połączeniu triodowym (choć nie do końca bowiem siatka trzecia musi tu pozostać połączona z katodą) też nadawałaby się do tego celu.
Wspólnej siatki????? no karkołomne zadanie z dławikami.
Na zakresie UKF? Toż to wszystkiego parę zwojów, najlepiej nawiniętym bifilarnie miniaturowym kablem symetrycznym, jakiego używa się w symetryzatorach...
PO drogie nachylenie jest tak mizerne ze uzyskasz może 1,2 - 1,5 krotne wzmocnienie tegoż wzmacniacza. Może przez uzysk na obwodzie wejściowym jako całość da może 3 krotne wzmocnienie
.
No, to już jest jakiś argument przeciw, gdyby istotnie wzmocnienie miało okazać się aż tak marne.
mieszacz FM / wzmiacniacz p.cz FM / mieszacz AM i 2 stopien pcz. FM / wzmiacniacz p.cz. AM i 3 stopień p.cz. FM / 4 stpoień p.cz. FM / detektor stosunku / detektor AM i wzmiaczniacz m.cz. / stopień mocy m.cz.
czasem stosowano wzmacniacz w.cz AM pełniący rolę dodatkowego (piątego w sumie) stopnia p.cz. FM).
Dużo tych lamp, i radio zdecydowanie przestawało być "turystyczne" :( Nie lepiej bylo zdecydowanie zjechać w dół z pośrednią, jeszcze bardziej niż pisaleś dalej (choćby przez drugą przemianę w mieszaczu AM, odpadnie wtedy problem sprzężenia przez pojemność Cag3) a w zamian za to dać mniej stopni, max 3 (dodatkowy jako wzmacniacz w.cz. na AM aby nie marnować lamp co kiedyś tak krytykowałeś?)
nie do zrealizowania. Pierwszy powód to poziomy sygnałów. Dla DQ96 musiuałbys mieć z 7 8 stopni p.cz.
Przecież kiedyś pisałeś że lampowe demodulatory iloczynowe wymagają znacznie słabszych sygnałów niż klasyczny detektor stosunkowy?
Po drogie sama detekcje byłba kłopotliwa -
Ostatni filtr p.cz. byłby znacznie prostszy, bez uzwojenia sprzęgającego i odczepu. Aczkolwiek bezdyskusyjnie estetyczna symetria poszłaby się kichać :cry:
A co do stereodekodera - a prosty układ z detekcją obwiedni - tylko dwa demodulatory diodowe (na jednej diodzie każdy).
To na diodach próżniowych z bezpośrednio żarzonymi katodami na masie (choćby takimi jakie zawierają lampy 1S5T) dałoby się nawet zrobić, choć kosztem skomplikowania obwodu 38kHz (dwa niezależne uzwojenia wtórne). Aczkolwiek konieczne byłaby nadzwyczaj staranne ograniczanie amplitudty podnośnej, wszelkie bowiem jej wahania (pochodzące np. z niepełnego odfiltrowania sygnału MPX przed podwojeniem częstotliwości pilota) ulegną detekcji i objawią się jako zakłócenia. Jesli nie musicie wykorzystywać lamp bezpośrednio żarzonych - nie stosujcie dekoderów z detekcją obwiedni! Dołożenie drugiej pary "detektorów" na diodach germanowych lub EAA91 spolaryzowanych przeciwnie niż te użyte wcześniej przekształci układ z detekcją obwiedni w dekoder przełącznikowy, gdzie zakłócenia generowane przez wahania amplitudy podnośnej ulegają kompensacji. Miałem to okazję prześledzić w skonstruowanym przez siebie dekoderze lampowym: wystarczyło wyciągnąć jedną z lamp EAA91 aby nie dalo się tego słuchać :oops:
1Ż29B - 2mA/V - toż to da spore nachylenie przemiany oraz daje sens zrobienia wzmacniacza w.cz.
Czyżby zastosowano siatkę napinaną (tak, wiem że aby dała pełny efekt, należałoby zastosować włókno katodowe o płaskim przekroju, i kłopoty z jego małą sztywnością dałyby pewnie o sobie znać...
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
_idu

Re: Wzmaicniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: _idu »

Tomek Janiszewski pisze: Ale bardzo rozpowszechnione, tak jak rozpowszechnione były lampy EABC80 w zachodnich (enerdupka nie wyłaczając) odbiornikach z UKF FM. Miał to zdaje się również "Mazur" z triodą ECH21 w roli przedwzmacniacza.
Było to robione niejako z musu. Wspólna katoda lamp EABC80 i ECH21.
Tomek Janiszewski pisze: A dlaczego uważasz że to nie byłoby dobre?
Głębokość USZ zależy od położenia ślizgacza potencjometru na wejściu.
Tomek Janiszewski pisze: I jak inaczej chcesz zrealizować USZ z lampą 1S5T? Osobna przetwornica dla żarzenia tej lampy z galwaniczną separacją?
Proste jak drut. Włókno żarzenia lamy ma oporność elektryczną. Z jednej strony mamy kondesator do masy z drugiej żarzenie innej lampy plus bocznik wyrównujący prądy żarzenia.

Tomek Janiszewski pisze: Jak już przetwornica, to oczywiście taka ze stabilizacją, np. poprzez oddziaływanie na polaryzację bazy w generatorze samodławnym. Wiele podobnych układów zbudowałem, przeważnie do zaslania LED-ów wykorzystywanych do celów oświetleniowych (tu oczywiście ze stabilizacją prądu). Jako źródla napięcia odniesienia posłużyłyby dla celów "lampowych" diody krzemowe z "tamtej" epoki, np. BAY55 lub BZ1 w kierunku przewodzenia.
Komplikacja układu - parametry układu zależą od uzwojeń na trafie. I tak te stabilizacje nie były zbyt dobre. Przegrały z obecnymi standardami (jak myślisz czemu???).
Jedną sztukę dopracujesz, a potem co z powtarzalnością jak zabraknie rdzeni typu jaki użyłeś w prototypie? Wolę prosty i skuteczny układ złożony z cewki kondesatora klucza i diody. Przy tych mocach jest bezkonkurencyjny.

Tomek Janiszewski pisze: Sprawnośc energetyczna przy 150mW mocy użytecznej prądu żarzenia - taka ona istotna? Zresztą z diodami DK60 uzyskuje się lepszą stabilizację, i przy mniejszej stracie mocy, niż to miało miejsce z dwiema płytkami selenowymi użytymi w roli "diody Zenera" w sieciowym zasilaczu "Szarotki".
150mW to sporo. Dodatkowe 600mW może oznaczać pracę krótszą o godzinę.
Tomek Janiszewski pisze: Aż się boję na tym Forum przyznać że od dawna noszę się z zamiarem przebudowy swojej "Szarotki" na układ z żarzeniem szeregowym, a to po to aby niedostępną obecnie a w swoim czasie bardzo drogą baterię anodową zastąpić przetwornicą "Retro" na TG51 lub TG60, zasilaną z baterii żarzeniowej - w tym przypadku nie z dwóch ogniw 1,5V połączonych równolegle ale z 6 połączonych szeregowo (a może z 7 akumulatorków 1,2V?) Oczywiście, dostarczałaby ona tylko napięcia anodowego, ale przy okazji sprawdziłbym czy "bezstratna" stabilizacja napięcia żarzeniowego bylaby realna. Rzecz jasna, żadna "Szarotka" takiego zasilania nie miała, miały je jednak kombinowane odbiorniki "Malwa" oraz "Limba", więc może mógłbym liczyć na jakieś ułaskawienie za taką zbrodnię :twisted:
Nie prościej i skuteczniej to co zastosowałem przy napięciu 65V zniknie ten tranzystor. Wzrośnie sprawność układu. Tylko jedne baterie - np. 2 sztuki płaskich. Ujemne dla polaryzacji siatki z uzwojenia nawiniętego na dławiku przetwornicy anodowej. Małe wymiary ułatwi umieszecznie filtrów przeciwzakłóceniowych w solidnym ekranie. Szeroki zakres napiec wejściowych pozwoli wyeksploatować baterię znanie bardziej niż w klasycznym ich zastosowaniu. Nie musisz przerabiać obwodów żarzenia LM2574-ADJ da radę z napięciem 1,4V.
Tomek Janiszewski pisze: Bardziej interesowałoby mnie czy lampa 1T4T w połączeniu triodowym (choć nie do końca bowiem siatka trzecia musi tu pozostać połączona z katodą) też nadawałaby się do tego celu.
Tak.
Tomek Janiszewski pisze: Na zakresie UKF? Toż to wszystkiego parę zwojów, najlepiej nawiniętym bifilarnie miniaturowym kablem symetrycznym, jakiego używa się w symetryzatorach...
Nie parę zwojów bo to nie zadziała ale tyle by długość drutu nawojowego dała np. 0,27 średniej długości fali. Czemu - hmmm gdzie jest zero i maksimum dla 1/4 długości fali? A 0,27 zamist 0,25 - z praktyki inżynierskiej...

Tomek Janiszewski pisze: Dużo tych lamp, i radio zdecydowanie przestawało być "turystyczne" :( Nie lepiej bylo zdecydowanie zjechać w dół z pośrednią, jeszcze bardziej niż pisaleś dalej (choćby przez drugą przemianę w mieszaczu AM, odpadnie wtedy problem sprzężenia przez pojemność Cag3) a w zamian za to dać mniej stopni, max 3 (dodatkowy jako wzmacniacz w.cz. na AM aby nie marnować lamp co kiedyś tak krytykowałeś?)
Było nadal zdecydowanie turystyczne. Ilość lamp wynikała z mizernego nachylenia bateryjnych heptali - 0,7 - 0,9mA/V. Niewiele mniej zapewni 1Ż24B przy znacznie mniejszym poborze mocy na zasilanie (i żarzenie i anodowe).

Wzmacniacz w.c.z na zakresach DŁ i ŚR jest pozbawiony sensu. Ew. na krótkich. Dlaczego szumy obwodów wejściowych kontra szumy lampy mieszającej. W przypadku lamp bateryjnych może opłacalność może być nieco na styk (mają większe szumy własne). Oczywiście mówimy o wzmacniaczu w.cz. aperiodycznym (ew. strojony obwód na jedno z pasm krótkich czasem tak robiono w radiach samochodowych - krótkie fale to było pasmo 49m zwane kiedyś pasmem Euro). Wzmacniacz strojony - komplikacja - przełącznik dodatkowa sekcja kondesatora.

Zmniejszenie p.cz. - taaaaa i będziesz miął zakłócenia od lustrzanego odbioru. to 6,75MHz wynikało z szerokości zakresu wtedy 87,5 - 100 MHz. Obecnie tych stacji jest sporo...
Tomek Janiszewski pisze: Przecież kiedyś pisałeś że lampowe demodulatory iloczynowe wymagają znacznie słabszych sygnałów niż klasyczny detektor stosunkowy?
Gdzie? chyba ze pomyłka. Nonoda EQ80 wymgała aż 8V na siatce sterujacej. 6BN6 - około 1,5 - 2V. Pentody z podwójny sterowaniem - podobnie jak nonoda.
Tomek Janiszewski pisze: Ostatni filtr p.cz. byłby znacznie prostszy, bez uzwojenia sprzęgającego i odczepu. Aczkolwiek bezdyskusyjnie estetyczna symetria poszłaby się kichać :cry:
Nachylenie lampy i dobre odekranowanie siatek sterujących. Parametry lampy były kiepskie na tyle że parametry detektora byłyby złe. Gdyby było inaczej taką lampę by produkowano.
Tomek Janiszewski pisze: To na diodach próżniowych z bezpośrednio żarzonymi katodami na masie (choćby takimi jakie zawierają lampy 1S5T) dałoby się nawet zrobić, choć kosztem skomplikowania obwodu 38kHz (dwa niezależne uzwojenia wtórne). Aczkolwiek konieczne byłaby nadzwyczaj staranne ograniczanie amplitudty podnośnej, wszelkie bowiem jej wahania (pochodzące np. z niepełnego odfiltrowania sygnału MPX przed podwojeniem częstotliwości pilota) ulegną detekcji i objawią się jako zakłócenia. Jesli nie musicie wykorzystywać lamp bezpośrednio żarzonych - nie stosujcie dekoderów z detekcją obwiedni!
Ale to działa mam radio lampowotranzystorowe z takim dekoderem (dwa tranzystory 5 diod, kilka innych elementów - ma nawet ARW we wzmacniaczu 38kHz). Jakość stereo nie odbiega od przełącznikowego stereodekodera Tym bardziej gdy obecnie stereo to często tylko lampka u naszych nadawców. Układowo prosty do zrobienia. Proste cewki. Po co dwa uzwojenia wtórne - jedno tylko jedno.. Dwie diody lampowe czyli dwie 1S5T by wystarczyły plus dwie diody germanowe na podwajacz 19kHz.
Tomek Janiszewski pisze: Czyżby zastosowano siatkę napinaną (tak, wiem że aby dała pełny efekt, należałoby zastosować włókno katodowe o płaskim przekroju, i kłopoty z jego małą sztywnością dałyby pewnie o sobie znać...
[/quote][/quote]
Ależ ona nie w ogóle siatek w klasycznym rozumieniu. Siatka to dwa pręty metalowe biegnące równolegle do katody.
Całość lampy do dwie wąskie płytki anody i kilka prętów. Stąd jej super parametry - zwłaszcza praktycznie zerowe prądy ekwiwalentu siatki ekranującej.
Ostatnio zmieniony wt, 3 lutego 2009, 16:16 przez _idu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmaicniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: Tomek Janiszewski »

STUDI pisze:Głębokość USZ zależy od położenia ślizgacza potencjometru na wejściu.
I trudno było zastosować sprzężenie o dostatecznej glębokości przy dużej glośności, przy zachowaniu stabilności przy głośności minimalnej?
Proste jak drut. Włókno żarzenia lamy ma oporność elektryczną. Z jednej strony mamy kondesator do masy z drugiej żarzenie innej lampy plus bocznik wyrównujący prądy żarzenia.
Ta "inna lampa" to chyba w takim przypadku DM70, bo użycie w tej roli 3S4T bez kondensatora katodowego dałoby nam piękny multiwibrator Schmitta? :? A za DM70 można by już dać kondensator katodowy do masy, odsprzęgając w ten sposób katody obu lamp wzmacniającychi nie izolując zarazem katody 1S5T od USZ.
Komplikacja układu - parametry układu zależą od uzwojeń na trafie. I tak te stabilizacje nie były zbyt dobre.
A stabilność napięciowa ogniw LeClanchego stosowanych do żarzenia lamp serii "D" byla lepsza?
Przegrały z obecnymi standardami (jak myślisz czemu???).
Bo prościej jest sięgnąć po hermetyzowaną kostkę niż pętać jakieś trafa?
Jedną sztukę dopracujesz, a potem co z powtarzalnością jak zabraknie rdzeni typu jaki użyłeś w prototypie?
Przyjdzie użyć innego rdzenia przeskalowując uzwojenia w razie potrzeby.
Wolę prosty i skuteczny układ złożony z cewki kondesatora klucza i diody. Przy tych mocach jest bezkonkurencyjny.
Wszak generator samodławny ma dokladnie to wszystko, a dodatkowo ma "wbudowaną" ochronję przeciwprzeciążeniową. Trzeba go tylko uzupełnić stałoprądowym układem regulacyjnym - zwykle zawierajacym 2-3 tranzystory małej mocy.
150mW to sporo. Dodatkowe 600mW może oznaczać pracę krótszą o godzinę.
Chodzi o wzmacniacz do laptopa zasilanego z baterii? Wtedy każda oszczędności mocy jest cenna - ale i tak stosowanie wówczas lamp trąci masochizmem. Przez ich obecność laptop i tak nie upodobni się do ENIAC'a :lol:
Nie prościej i skuteczniej to co zastosowałem przy napięciu 65V zniknie ten tranzystor. Wzrośnie sprawność układu. Tylko jedne baterie - np. 2 sztuki płaskich. Ujemne dla polaryzacji siatki z uzwojenia nawiniętego na dławiku przetwornicy anodowej.
Ale wtedy niedasie przejść w razie gdy będzie się miało taki kaprys na "klasyczne" zasilanie wyłącznie z baterii anodowej i żarzenia (chyba żeby dostawić jeszcze baterię siatkową ale to trąci podręcznikami fizyki dla podstawówek). A może w roli tej ostatniej użyć kondensatora DCAP 1uf 5,5V :lol:
Małe wymiary ułatwi umieszecznie filtrów przeciwzakłóceniowych w solidnym ekranie. Szeroki zakres napiec wejściowych pozwoli wyeksploatować baterię znanie bardziej niż w klasycznym ich zastosowaniu. Nie musisz przerabiać obwodów żarzenia LM2574-ADJ da radę z napięciem 1,4V.
Ale za taką profanację Szarotki zostałbym zjedzony do cna, i nawet nie potrafiłbym się bronić. :cry:
Tomek Janiszewski pisze: Bardziej interesowałoby mnie czy lampa 1T4T w połączeniu triodowym (choć nie do końca bowiem siatka trzecia musi tu pozostać połączona z katodą) też nadawałaby się do tego celu.
Tak.
Że zadziała, to się spodziewałem. Ale dlaczego stosowano w tej roli DF97 zamiast choćby DF96 jakie byly typowymi lampami dla wzmacniacza p.cz? Jak łączyło się w DF97 siatkę trzecią w zastosowaniu jej do mieszacza UKF FM?
Tomek Janiszewski pisze: Na zakresie UKF? Toż to wszystkiego parę zwojów, najlepiej nawiniętym bifilarnie miniaturowym kablem symetrycznym, jakiego używa się w symetryzatorach...
Nie parę zwojów bo to nie zadziała ale tyle by długość drutu nawojowego dała np. 0,27 średniej długości fali. Czemu - hmmm gdzie jest zero i maksimum dla 1/4 długości fali? A 0,27 zamist 0,25 - z praktyki inżynierskiej...

Symetryzatory kanałów I-V nawinięte na rdzeniu dwuotworowym mają wszak cokolwiek mniej drutu niż 1/4 fali zakresu I? Popatrz sobie na układ połączeń takiego symetryzatora, rozłącz jego uzwojenia. wstaw gdzie trzeba w sumie 4 kondensatory blokujące i już masz "dławiko-symetryzator" akurat do żarzenia lampy :) Zamiast tego można zrestą zastosować cokolwiek nawiniętego bifilarnie, choćby i takim kabelkiem, i dostrojonego do rezonansu na środku pasma. Odrębne dławiki nie muszą być potrzebne, zresztą dla UKF wcale nie są one duże.
Było nadal zdecydowanie turystyczne. Ilość lamp wynikała z mizernego nachylenia bateryjnych heptali - 0,7 - 0,9mA/V.
Nie twierdzę że miało być lekko...
Niewiele mniej zapewni 1Ż24B przy znacznie mniejszym poborze mocy na zasilanie (i żarzenie i anodowe).
Tak z ciekawości: z jakiego okresu ona pochodzi? Chyba cokolwiek późniejszego niż lampy "96" No ale zawsze to jednak lampa...
Wzmacniacz w.c.z na zakresach DŁ i ŚR jest pozbawiony sensu.
A jednak go stosowano, i było o tym na Forum:
viewtopic.php?f=11&t=12855
Ew. na krótkich. Dlaczego szumy obwodów wejściowych kontra szumy lampy mieszającej. W przypadku lamp bateryjnych może opłacalność może być nieco na styk (mają większe szumy własne). Oczywiście mówimy o wzmacniaczu w.cz. aperiodycznym (ew. strojony obwód na jedno z pasm krótkich czasem tak robiono w radiach samochodowych - krótkie fale to było pasmo 49m zwane kiedyś pasmem Euro). Wzmacniacz strojony - komplikacja - przełącznik dodatkowa sekcja kondesatora.
W Szarotce nie bylo wzmacniacza w.cz. za to byl zakref fal krótkich z zestrojonym na stałe obwodem w.cz. Ale nie 49, lecz o dziwo 25 metrów. Jakaś ważna stacja tam kiedyś nadawała? Niestety pamiętam tylko późne lata 60-te gdy Warszawę I odbierało się na długich, Warszawę II - na średnich. Do czego służyły fale krótkie (poza odbiorem Wolnej Europy :twisted: ) - nie wiedziałem, zauważyłem natomiast że istniały już wtedy odbiorniki (np Atut) wyposażone w UKF a pozbawione w ogóle fal krótkich.
Zmniejszenie p.cz. - taaaaa i będziesz miął zakłócenia od lustrzanego odbioru. to 6,75MHz wynikało z szerokości zakresu wtedy 87,5 - 100 MHz. Obecnie tych stacji jest sporo...
Bardzo wyraźnie napisałem że można bylo zastosować podwójną przemianę (drugi stopień przemiany - na DK96 lub 1R5T slużącej w tej roli i do odbioru AM) Wtedy pierwsza p.cz. 6,75 a nawet 10MHz (z jednostopniowym wzmacniaczem na lampie DF96 lub 1T4T) pozwoliłaby wyeliminować "lustro", druga, tak niska jak wynikałoby to z konieczności przeniesienia dostatecznie szerokiego pasma p.cz. zapewniłaby większe wzmocnienie.
Tomek Janiszewski pisze: Przecież kiedyś pisałeś że lampowe demodulatory iloczynowe wymagają znacznie słabszych sygnałów niż klasyczny detektor stosunkowy?
Gdzie? chyba ze pomyłka. Nonoda EQ80 wymgała aż 8V na siatce sterujacej. 6BN6 - około 1,5 - 2V. Pentody z podwójny sterowaniem - podobnie jak nonoda.
Byłem przekonany że 6BN6 o której pisałeś kiedyś to jakaś heptoda z krótką charakterystyką, podobna moze do EH90. Ze schematu http://www.radiomuseum.org/tubes/tube_6bn6.html wynika jednak że to faktycznie inna lampa. Mój błąd. Ale pisząc o detektorach stosunkowych szedleś wtedy w dziesiątki woltów, przynajmniej jeśli miało chodzić o skuteczne ograniczanie.
Tomek Janiszewski pisze: Ostatni filtr p.cz. byłby znacznie prostszy, bez uzwojenia sprzęgającego i odczepu. Aczkolwiek bezdyskusyjnie estetyczna symetria poszłaby się kichać :cry:
Nachylenie lampy i dobre odekranowanie siatek sterujących.
Także wtedy gdyby obwody nie byly sprzężone magnetycznie lecz pojemnościowo, kiedy to pojemność między siatkami dodawała się do pojemności sprzęgającej?
Parametry lampy były kiepskie na tyle że parametry detektora byłyby złe. Gdyby było inaczej taką lampę by produkowano.
Pewnie tak czy inaczej by ją wyprodukowano, gdyby wcześniej nie wynaleziono germanowych diod ostrzowych a następnie tranzystorów :P
Ale to działa mam radio lampowotranzystorowe z takim dekoderem (dwa tranzystory 5 diod, kilka innych elementów - ma nawet ARW we wzmacniaczu 38kHz).
ARW we wzmacniaczach 38 kHz (tranzystorowym) stosuję i ja od pewnego czasu, mimo że nigdize jej nie podejrzalem. W moim jednak wypadku chodzi o niedopuszczenie do wchodzenie tranzystora w nasycenie, co skutkowałoby spadkiem rezystancji wejściowej wzmacniacza, i zwiększeniem tlumienia poprzedzającego go obwodu 19kHz, współpracującego z diodowym podwajaczem częstotliwości. Rolę wzmacniacza ARW pełni ten sam tranzystor który w innych rozwiązaniach (np. "Meluzyna") służy wyłącznie do sterowania wskaźnika stereo, włącznie ze wzmacniaczem pilota?wtórnikiem MPX mam tylko o jeden tranzystor więcej niż Ty. Diody dekodujące mają dodatkowe człony RC o dużej stałej czasowej (konfiguracja analogiczna jak w detektorze stosunkowym) które dodatkowo działają ograniczająco, głównie jednak służą do uformowania impulsów kluczujących o wypełnieniu 2/3, co podobie jak w znacznie bardziej skomplikowanym (i prądożernym) układzie TCA4500 (UL1621) służyć ma znieczuleniu dekodera na szumy i zakłócenia skoncentrowane wokół trzeciej harmonicznej częstotliwości podnośnej (114kHz). Analizowalem PSPICEM, i wyszło że powinno działać, w realu zaś nie odczuwa się silnego wzrostu szumów po odblokowaniu wzmacniacza podnośnej.
Jakość stereo nie odbiega od przełącznikowego stereodekodera
Tym bardziej gdy obecnie stereo to często tylko lampka u naszych nadawców. Układowo prosty do zrobienia. Proste cewki. Po co dwa uzwojenia wtórne - jedno tylko jedno.. Dwie diody lampowe czyli dwie 1S5T by wystarczyły plus dwie diody germanowe na podwajacz 19kHz.
Jak już diody germanowe w podwajaczu (układowo prościej byłoby zastosować podwajacz - wzmacniacz na dwóch lampach ze zwartymi anodami i przeciwfazowym wysterowaniem siatek, taki właśnie podwajacz na lampie ECC83 zastosowałem w dekoderze lampowym własnej konstrukcji, jego ważną zaletą jest nieskończony opót wejściowy - nie obiciąża on włączonego za obwodem 19kHz wszechprzepustowego mostkowego przesuwnika fazy o 45 st.), to diody germanowe również i w dekoderze "właściwym" można przeboleć. A wtedy nie ma już znaczenia: dwie czy 4 diody. Za to 4 diody oferują same korzyści: radykalne stlumienie podnośnej w sygnałach L i P, niewrażliwość na pasożytniczą modulację amplitudy podnośnej (mimo że widać ją na oscyloskopie dołączonym do obwodu 38kHz), o dwukrotnie większym poziomie użytecznego sygnału już nie mówiąc. Ale co miałeś na myśli mówiąc o "lampce u naszych nadawców"? Że zwykle przesyła się owszem pilota, ale sygnał różnicy prawie nie występuje?
Ależ ona nie w ogóle siatek w klasycznym rozumieniu. Siatka to dwa pręty metalowe biegnące równolegle do katody.
Całość lampy do dwie wąskie płytki anody i kilka prętów. Stąd jej super parametry - zwłaszcza praktycznie zerowe prądy ekwiwalentu siatki ekranującej.
[/quote]
Czyli jakaś konstrukcja pośrednia między pentodą a neutrodą? Czy też raczej coś zbliżonego do tetrody (pentody) strumieniowej?

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
Awatar użytkownika
futrzaczek2
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1066
Rejestracja: ndz, 5 marca 2006, 19:30
Lokalizacja: Warszawa (czasowo...)

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: futrzaczek2 »

Zachęcony eksperymentami STUDI'ego postanowiłem się lekko pobawić :P
Przetwornica - duży kubek ferrytowy, BC313, dwa kondensatory 100nF, rezystor 100 omów, mostek Graetza i kondensator 47uF/250V. Działa wyśmienicie, niejako od pierwszego kopa. Zasilana z baterii 1,5V. Nawet nie mierzyłem częstotliwości pracy, lecz będzie to ok. 20kHz, gdyż jest lewo słyszalna. Napięcie na wyjściu ok. 65V
Wzmacniacz - lampa 1Ż24B, TS2/14, słuchawki i rezystor 1M. Klasyczny stopień SE. Ekran i "-" katody spięte ze soba do masy, siatka ekranująca, zerowa i anoda spięte ze sobą do uzwojenia pierwotniego. Siatka sterująca przez rezystor 1M podpięta do masy. Obawiałem się, czy nie przeciążam lampy, lecz moje obawy nie potwierdziły się - zaledwie 130uA prądu anodowego przy 60V - katalog dopuszcza nawet 1,4mA.
Pomiary: Pobór z baterii (1,3V) wynosi 28mA.
Wyniki odsłuchowe: jeszcze nigdy nie słyszałem tak mocnego basu na słuchawkach! Z górą też nie ma problemu, najmniejszego.

Wady: niskie wzmocnienie, muszę dobudować stopień wzmocnienia napięciowego.
Jeżeli chcesz pogadać, zapraszam na GG pod numerem 7021498 :)
_idu

Re: Wzmaicniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: _idu »

Tomek Janiszewski pisze: Ta "inna lampa" to chyba w takim przypadku DM70, bo użycie w tej roli 3S4T bez kondensatora katodowego dałoby nam piękny multiwibrator Schmitta? :? A za DM70 można by już dać kondensator katodowy do masy, odsprzęgając w ten sposób katody obu lamp wzmacniającychi nie izolując zarazem katody 1S5T od USZ.
Jakby była tak potrzeba (to bym tak zrobił, ale jest jedno ale - prąd ładowania kondesatora - niepotrzebny udar prądowy....
Tomek Janiszewski pisze: A stabilność napięciowa ogniw LeClanchego stosowanych do żarzenia lamp serii "D" byla lepsza?
Ale wtedy lampy były ptrodukowane, były tanie i dostępne. Nie licz że dziś będą one w produkcji.
Tomek Janiszewski pisze: Bo prościej jest sięgnąć po hermetyzowaną kostkę niż pętać jakieś trafa?
Nie - w produkcji masowej to nie ma znaczenia - kostka, cewka czy trafo. Natomiast ma znaczenie łatwośc uzyskania powtarzalnych rezultatów. Koszty tranzystorów to obecnie są znikome w porównaniu z wczesną epoką germanu.
Tomek Janiszewski pisze: Przyjdzie użyć innego rdzenia przeskalowując uzwojenia w razie potrzeby.
Czyli prototyp od zera.
Tomek Janiszewski pisze: Wszak generator samodławny ma dokladnie to wszystko, a dodatkowo ma "wbudowaną" ochronję przeciwprzeciążeniową. Trzeba go tylko uzupełnić stałoprądowym układem regulacyjnym - zwykle zawierajacym 2-3 tranzystory małej mocy.
To zabezpiecznie jest tylko w ukłądzie zaporowej przetwornicy. W przypadku przepływowej jest na odwrót. Zaporowe mają jedna wadę -silna zalezność napięcia od obciążenia. Ale można je przeciążyć. Po schemacie ideowym nie rozróżnisz rodzaju - chyba że napisza na schemacie czy ma trafo szczelinę oraz jak podadzą kierunku uzwojeń.
Tomek Janiszewski pisze: Chodzi o wzmacniacz do laptopa zasilanego z baterii? Wtedy każda oszczędności mocy jest cenna - ale i tak stosowanie wówczas lamp trąci masochizmem. Przez ich obecność laptop i tak nie upodobni się do ENIAC'a :lol:
Ogólnie zasilanie bateryjne. Jakby było sieciowe to bym zastosował normalne, typowe lampy, nie byłoby przetwornic. Zasilanie z USB w moim przypadku odpada - pobór z dwóch gniazdek. I tak bateria da mi dłuższą prace wzmacniacz niż notebook popracuje bez zasilania z sieci.
Tomek Janiszewski pisze: Ale wtedy niedasie przejść w razie gdy będzie się miało taki kaprys na "klasyczne" zasilanie wyłącznie z baterii anodowej i żarzenia (chyba żeby dostawić jeszcze baterię siatkową ale to trąci podręcznikami fizyki dla podstawówek). A może w roli tej ostatniej użyć kondensatora DCAP 1uf 5,5V :lol:
Da się. Bardziej skomplikowane przęłączanie zastosowano w radiu Krokus. Mogło być stosowane jako radio turystyczne albo samochodowe.
Jedyna modyfikacja to pominięcie opornika automatycznego minusa przy pracy z przetwornicy. Za to masz radio turystyczne - można je zabrać anie zasilane z sieci... no bo jakos baterii anodowych w sklepach nie widuję (30 lat temu można jeszcze kupić baterie 22,5V).
Tomek Janiszewski pisze: Że zadziała, to się spodziewałem. Ale dlaczego stosowano w tej roli DF97 zamiast choćby DF96 jakie byly typowymi lampami dla wzmacniacza p.cz? Jak łączyło się w DF97 siatkę trzecią w zastosowaniu jej do mieszacza UKF FM?
Zapewne poprawiono wyprowadzenia lampy - oprócz pojemności istotne są indukcyjności doprowadzeń.
Tomek Janiszewski pisze: Symetryzatory kanałów I-V nawinięte na rdzeniu dwuotworowym mają wszak cokolwiek mniej drutu niż 1/4 fali zakresu I? Popatrz sobie na układ połączeń takiego symetryzatora, rozłącz jego uzwojenia. wstaw gdzie trzeba w sumie 4 kondensatory blokujące i już masz "dławiko-symetryzator" akurat do żarzenia lampy :)
Ale symetryzator robi co innego niż dławik. Jak rozwiniesz uzwojenia dławików blokujących przepływ w.cz. w głoiwcach to zauważysz jaką długość ma uzwojenie.
Tomek Janiszewski pisze: Zamiast tego można zrestą zastosować cokolwiek nawiniętego bifilarnie, choćby i takim kabelkiem, i dostrojonego do rezonansu na środku pasma. Odrębne dławiki nie muszą być potrzebne, zresztą dla UKF wcale nie są one duże.
A pojemności tego trafa bifilarnie nawiniętego się zemszcza okrutnie...
Tomek Janiszewski pisze: Tak z ciekawości: z jakiego okresu ona pochodzi? Chyba cokolwiek późniejszego niż lampy "96" No ale zawsze to jednak lampa...
z przełomu lat 50-tych i 60 tych. Ale prace nad nimi były już prowadzone m.in. w Niemczech w czasie II WŚ.
Tomek Janiszewski pisze: W Szarotce nie bylo wzmacniacza w.cz. za to byl zakref fal krótkich z zestrojonym na stałe obwodem w.cz. Ale nie 49, lecz o dziwo 25 metrów. Jakaś ważna stacja tam kiedyś nadawała?
Zupełnie inne powody. W dzień było cicho na falach średnich więc wybrano pasmo 25m czynne ,mniej więcej przez cały dzień do wczesnych godzin wieczornych. Te same stacje pracowały na każdym z pasm zakresu fal krótkich. Tylko pory nadawani były rózne. Pasma 13 - 19m zdecydowanie wczęsnie rano. 41 i 49 noc. 25 metró było optimum aby dać dodatkowy zakres zwłaszcza w dzień.
Tomek Janiszewski pisze: Zmniejszenie p.cz. - taaaaa i będziesz miął zakłócenia od lustrzanego odbioru. to 6,75MHz wynikało z szerokości zakresu wtedy 87,5 - 100 MHz. Obecnie tych stacji jest sporo...
Bardzo wyraźnie napisałem że można bylo zastosować podwójną przemianę (drugi stopień przemiany - na DK96 lub 1R5T slużącej w tej roli i do odbioru AM) Wtedy pierwsza p.cz. 6,75 a nawet 10MHz (z jednostopniowym wzmacniaczem na lampie DF96 lub 1T4T) pozwoliłaby wyeliminować "lustro", druga, tak niska jak wynikałoby to z konieczności przeniesienia dostatecznie szerokiego pasma p.cz. zapewniłaby większe wzmocnienie.
[/quote]
Efektem będzie i tak dodatkowa lampa - przemiana daje małe wzmocnienie.
Tomek Janiszewski pisze: Byłem przekonany że 6BN6 o której pisałeś kiedyś to jakaś heptoda z krótką charakterystyką, podobna moze do EH90. Ze schematu http://www.radiomuseum.org/tubes/tube_6bn6.html wynika jednak że to faktycznie inna lampa. Mój błąd. Ale pisząc o detektorach stosunkowych szedleś wtedy w dziesiątki woltów, przynajmniej jeśli miało chodzić o skuteczne ograniczanie.
W ogóle to lampa niepodobna w ogóle do pentody. Jej bliżej do kineskopów - tyle że działo elektronowe formuje płaską wiązkę. Podawałem napięcia po stornie wtórne detektora podczas pracy. Wybierano w detektorach stosunku zamiast maksymalne czułości pracę z możliwie małymi zniekształceniami. Te 10 - 20V na detektorze strosunku było przy ułamkach wotlów na siatce lampy poprzedzającej detektor. Pierwotna strona filtru detektora to uzwojeni o dużej indukcyjności więc miło ono wysoka impedancję.

Tomek Janiszewski pisze: Także wtedy gdyby obwody nie byly sprzężone magnetycznie lecz pojemnościowo, kiedy to pojemność między siatkami dodawała się do pojemności sprzęgającej?
To nie tak. Sprzężenie jest przez strumien elektronów płynący przez lampę. to sa pojemności rzędu setek części pikofarada jak w 6BN6. Inaczej uzyskiwany sygnał m.cz. byłby bardo słabiutki.

Tomek Janiszewski pisze: ARW we wzmacniaczach 38 kHz (tranzystorowym) stosuję i ja od pewnego czasu, mimo że nigdize jej nie podejrzalem. W moim jednak wypadku chodzi o niedopuszczenie do wchodzenie tranzystora w nasycenie, co skutkowałoby spadkiem rezystancji wejściowej wzmacniacza, i zwiększeniem tlumienia poprzedzającego go obwodu 19kHz, współpracującego z diodowym podwajaczem częstotliwości. Rolę wzmacniacza ARW pełni ten sam tranzystor który w innych rozwiązaniach (np. "Meluzyna") służy wyłącznie do sterowania wskaźnika stereo, włącznie ze wzmacniaczem pilota?wtórnikiem MPX mam tylko o jeden tranzystor więcej niż Ty. Diody dekodujące mają dodatkowe człony RC o dużej stałej czasowej (konfiguracja analogiczna jak w detektorze stosunkowym) które dodatkowo działają ograniczająco, głównie jednak służą do uformowania impulsów kluczujących o wypełnieniu 2/3, co podobie jak w znacznie bardziej skomplikowanym (i prądożernym) układzie TCA4500 (UL1621) służyć ma znieczuleniu dekodera na szumy i zakłócenia skoncentrowane wokół trzeciej harmonicznej częstotliwości podnośnej (114kHz). Analizowalem PSPICEM, i wyszło że powinno działać, w realu zaś nie odczuwa się silnego wzrostu szumów po odblokowaniu wzmacniacza podnośnej.
Ograniczanie i ARW ma tylko jeden cel w takich prostych dekoderach. Stały próg wysterowania lampki kontrolnej. Obecnie rozrzut poziomu pilota stereo jest ogromny (przynajkmniej 10 krotne różnice)
Tomek Janiszewski pisze: Ale co miałeś na myśli mówiąc o "lampce u naszych nadawców"? Że zwykle przesyła się owszem pilota, ale sygnał różnicy prawie nie występuje?
RMF w Łpdzi - separacja kanałów na poziomie max 10dB.
Tomek Janiszewski pisze: Czyli jakaś konstrukcja pośrednia między pentodą a neutrodą? Czy też raczej coś zbliżonego do tetrody (pentody) strumieniowej?
W sumie bliża lampom strumieniowym.
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: Tomek Janiszewski »

futrzaczek2 pisze:Zasilana z baterii 1,5V.
Ten typ tak ma; przetwornice z generatorem samodławnym stosowałem do zasilania z dynama rowerowych lamp LED (na początek tylnych, wtedy był użyty BC211, obecnie również i przedniej - całość zawiera 5 LUXEONów białych i 1 czerwony, a w generatorze pracuje BD354. Też "retro" bo wprawdzie krzemowy ale przynajmniej w metalowych obudowie :wink: ) I w tym wypadku niskie minimalne napięcie zasilania jest bardzo istotne: lampki LED świecą już przy bardzo wolnej jeździe (oczywiście ze zmniejszoną mocą) gdy zwykła żarówka "świeciłaby" niemal wyłącznie w podczerwieni, a same LED-y zasilane przez opornik nie świeciłyby wcale.
Nawet nie mierzyłem częstotliwości pracy, lecz będzie to ok. 20kHz, gdyż jest lewo słyszalna. Napięcie na wyjściu ok. 65V
Ale pamiętałeś o zabezpieczeniu wyjścia choćby łańcuszkiem diod Zenera na wypadek gdyby lampa się uszkodziła? Przetwornice zaporowe śmiertelnie boją się pracy bez obciążenia.
Wzmacniacz - lampa 1Ż24B, TS2/14, słuchawki i rezystor 1M. Klasyczny stopień SE. Ekran i "-" katody spięte ze soba do masy, siatka ekranująca, zerowa i anoda spięte ze sobą do uzwojenia pierwotniego. Siatka sterująca przez rezystor 1M podpięta do masy. Obawiałem się, czy nie przeciążam lampy, lecz moje obawy nie potwierdziły się - zaledwie 130uA prądu anodowego przy 60V - katalog dopuszcza nawet 1,4mA.
A ujemne napięcie siatki pierwszej? Powstaje samoistnie dzięki detekcji siatkowej? To pachnie zniakształceniami w stanach nieustalonych, poza tym oznacza nieekonomiczną pracę w klasie "anty-B" (prąd spoczynkowy maxymalny, maleje przy wysterowaniu).
Wyniki odsłuchowe: jeszcze nigdy nie słyszałem tak mocnego basu na słuchawkach! Z górą też nie ma problemu, najmniejszego.
Hmmm, czyżbym miał się skusić na wypróbowanie TS2/14 lub TS2/15 jako TG do "Szarotki"? :wink:

Pozdrawiam i gratuluję wyników - w końcu jednak buduje się po to aby słuchać a nie mierzyć zniekształcenia
Tomek Janiszewski
_idu

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: _idu »

futrzaczek2 pisze:Obawiałem się, czy nie przeciążam lampy, lecz moje obawy nie potwierdziły się - zaledwie 130uA prądu anodowego przy 60V - katalog dopuszcza nawet 1,4mA.
Pomiary: Pobór z baterii (1,3V) wynosi 28mA.
65V i 130uA = 8,45mW.
1Ż24B pobiera 13mA na żarzenie.
Z 28mA zostaje 15 na przetwornicę.
15mA * 1,5V = 22,5mW.
Sprawność przetwornicy około 38%.
Awatar użytkownika
futrzaczek2
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1066
Rejestracja: ndz, 5 marca 2006, 19:30
Lokalizacja: Warszawa (czasowo...)

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: futrzaczek2 »

:arrow: Tomek Janiszewski
Ale pamiętałeś o zabezpieczeniu wyjścia choćby łańcuszkiem diod Zenera na wypadek gdyby lampa się uszkodziła? Przetwornice zaporowe śmiertelnie boją się pracy bez obciążenia.
Bez obciążenia mam 70-75V. Nie dawałem żadnych łańcuszków, upływność elektrolita stanowi - jak widać - wystarczające obciążenie. Przetwornica należy do gatunku samodławnych.
A ujemne napięcie siatki pierwszej? Powstaje samoistnie dzięki detekcji siatkowej? To pachnie zniakształceniami w stanach nieustalonych, poza tym oznacza nieekonomiczną pracę w klasie "anty-B" (prąd spoczynkowy maxymalny, maleje przy wysterowaniu).
Myślę o nawinięciu na karkasie kilkunastu zwojów i uzyskiwana w ten sposób minimalnego napięcia ujemnego. Dodatkowo, owa lampa żarzona jest bezpośrednio, co samo z siebie wywołuje spadek napięcia na włóknie. Pomiary akustyczne by się przydały... :roll:
Hmmm, czyżbym miał się skusić na wypróbowanie TS2/14 lub TS2/15 jako TG do "Szarotki"?
Nie wiem, czy 3S4T nie będzie miała zbyt dużego Ia - wszakże jest to 3mA vs 0,13mA. Obawiałbym się o podmagnesowanie rdzenia.
:arrow: STUDI
A czegóż oczekiwać po przetworniczce motanej "na kolanie"? :)
Dodam, że zwiększenie częstotliwości pracy powodowało drastyczny spadek sprawności.
P. Bateria ma 1,3V, jest nieco zużyta ;)
Jeżeli chcesz pogadać, zapraszam na GG pod numerem 7021498 :)
_idu

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: _idu »

Tomek Janiszewski pisze: Ale pamiętałeś o zabezpieczeniu wyjścia choćby łańcuszkiem diod Zenera na wypadek gdyby lampa się uszkodziła? Przetwornice zaporowe śmiertelnie boją się pracy bez obciążenia.
Tylko zaporowa a nie przepływowa!!!! Jedna i druga jest generatorem samodławnym jeśli niem zewnętrznego generatora.
Różnią się jedynie szczeliną (w ukąłdzie SE) i kierunkiem uzwojenia wtórnego.
_idu

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: _idu »

futrzaczek2 pisze:Bez obciążenia mam 70-75V. Nie dawałem żadnych łańcuszków, upływność elektrolita stanowi - jak widać - wystarczające obciążenie. Przetwornica należy do gatunku samodławnych.
Ale u Ciebie nie jest to przetwornica zaporowa. Dlatego bez obciążenia masz praktycznie to samo napięcie.

futrzaczek2 pisze: Myślę o nawinięciu na karkasie kilkunastu zwojów i uzyskiwana w ten sposób minimalnego napięcia ujemnego. Dodatkowo, owa lampa żarzona jest bezpośrednio, co samo z siebie wywołuje spadek napięcia na włóknie. Pomiary akustyczne by się przydały... :roll:
Napięcie siatki względem ujemnej końcówki żarzenie około 0.5 - 0.6V. Większe (niż 1,2V) to praktycznie wchodzenie tej lampy w obszar zatkania.
Prąd siatki drugiej jest bardzo mały (cecha tego typu lamp) więc aby mieć właściwe Ug2 lepiej zasilać z dzielnika oporowego.
futrzaczek2 pisze: Nie wiem, czy 3S4T nie będzie miała zbyt dużego Ia - wszakże jest to 3mA vs 0,13mA. Obawiałbym się o podmagnesowanie rdzenia.
3S4T w Szarotce to około 7mA.
Przy takich prądach to trafo zagra kiepsko. Duży spadek napięcia na uzwojeniu użytym jako anodowe dodatkowo spory na uzwojeniu użytym jako wtórne.
futrzaczek2 pisze: :arrow: STUDI
A czegóż oczekiwać po przetworniczce motanej "na kolanie"? :)
Dodam, że zwiększenie częstotliwości pracy powodowało drastyczny spadek sprawności.
P. Bateria ma 1,3V, jest nieco zużyta ;)
Ależ nie motanie na kolanie ale użycie niskiego napięcia i tranzystora który ma być może dość duże napięcie nasycenia. Być może za dużo mocy kierujesz do bazy tranzystora.
Awatar użytkownika
futrzaczek2
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1066
Rejestracja: ndz, 5 marca 2006, 19:30
Lokalizacja: Warszawa (czasowo...)

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: futrzaczek2 »

Nie wiem, czy to ładnie cytować samego siebie, ale:
Dodatkowo, owa lampa żarzona jest bezpośrednio, co samo z siebie wywołuje spadek napięcia na włóknie.
Zamieniłem wyprowadzenia żarzenia. Zauważyłem wzrost głośności, zniekształceń i poboru prądu (31mA z baterii).

:arrow: STUDI
Napięcie siatki względem ujemnej końcówki żarzenie około 0.5 - 0.6V. Większe (niż 1,2V) to praktycznie wchodzenie tej lampy w obszar zatkania.
Sugerujesz podwiesić tę siatkę na potencjale dodatnim?
Jeżeli chcesz pogadać, zapraszam na GG pod numerem 7021498 :)
_idu

Re: Wzmacniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: _idu »

futrzaczek2 pisze:Nie wiem, czy to ładnie cytować samego siebie, ale:
Dodatkowo, owa lampa żarzona jest bezpośrednio, co samo z siebie wywołuje spadek napięcia na włóknie.
Zamieniłem wyprowadzenia żarzenia. Zauważyłem wzrost głośności, zniekształceń i poboru prądu (31mA z baterii).
Nie dziwi - parametry podają względem elektrody oznaczonej jako Uf-
Wystarczy nierównoległość w systemie elektrod i będziesz miał taki właśnie rezultat.
futrzaczek2 pisze: :arrow: STUDI
Napięcie siatki względem ujemnej końcówki żarzenie około 0.5 - 0.6V. Większe (niż 1,2V) to praktycznie wchodzenie tej lampy w obszar zatkania.
Sugerujesz podwiesić tę siatkę na potencjale dodatnim?
[/quote]

Brakuje tam minusów. Podrzucę ch-ki 1Ż24B i 1Ż29B dla róznych Ug2.
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Wzmaicniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: Tomek Janiszewski »

STUDI pisze:Jakby była tak potrzeba (to bym tak zrobił, ale jest jedno ale - prąd ładowania kondesatora -niepotrzebny udar prądowy....
To elementarne: dajesz dwa jednakowe kondensatory do masy i do + żarzenia. Wtedy prądy udarowe się kompensują i nie zagrażają lampom.
Ale wtedy lampy były produkowane, były tanie i dostępne. Nie licz że dziś będą one w produkcji.
Z tego też względu zastąpiłem w sieciowym zasilaczu Szarotki stabilizator selenowy diodami DK, bez względu na to że zaraz dostanę za to zjebkę :P
Tomek Janiszewski pisze: Przyjdzie użyć innego rdzenia przeskalowując uzwojenia w razie potrzeby.
Czyli prototyp od zera.
W praktyce aż tak źle nie jest: we wspomnianych lampkach rowerowych stosowałem różne rdzenie, od F201 po F2001, i od AL80 po AL160. I nawet liczby zwojów nie zmieniałem.
Zaporowe mają jedna wadę -silna zalezność napięcia od obciążenia. Ale można je przeciążyć. Po schemacie ideowym nie rozróżnisz rodzaju - chyba że napisza na schemacie czy ma trafo szczelinę oraz jak podadzą kierunku uzwojeń.
Miałem na względzie samodzielną budowę przetwornic - wtedt wiadomo co się buduje. Skuteczną i jedną z prostszych metod zabezpieczenia przetwornic zaporowych jest zastosowanie uzwojenia "zwrotnego", co zarazem daje niezłą stabilizację - pod warunkiem stabilności napięcia wejściowego. W innym przypadku należy zastosować normalny wzmacniacz błędu ze żródłem napięcia odniesienia.
Tomek Janiszewski pisze: Ale wtedy niedasie przejść w razie gdy będzie się miało taki kaprys na "klasyczne" zasilanie wyłącznie z baterii anodowej i żarzenia (chyba żeby dostawić jeszcze baterię siatkową ale to trąci podręcznikami fizyki dla podstawówek). A może w roli tej ostatniej użyć kondensatora DCAP 1uf 5,5V :lol:
jakos baterii anodowych w sklepach nie widuję (30 lat temu można jeszcze kupić baterie 22,5V).
Można nakupować odpowiednio dużo akumulatorków 8,4V (odpowiedników baterii 6F22)...
Zapewne poprawiono wyprowadzenia lampy - oprócz pojemności istotne są indukcyjności doprowadzeń.
Istotnie lampa DF97 miała nieco lepsze nachylenie. Ale i tak jej nie mam - w grę wchodzi tylko 1T4T; ciekawe czy usłyszałbym coś oprócz szumu :?:
Ale symetryzator robi co innego niż dławik. Jak rozwiniesz uzwojenia dławików blokujących przepływ w.cz. w głoiwcach to zauważysz jaką długość ma uzwojenie.
Tak spreparowany symetryzator nadal pełniłby swoją pierwotną rolę, a przy okazji pozwalał odseparować dla prądu stałego oba krańce włókna. Zasilanie doprowadzałoby się do końcówek normalnie połączonych z masą - od strony symetrycznego wejścia antenowego. Tylko skoro jak twierdzisz, wzmacniacz w.cz. na szarotkowskich lampach dałby i tak niewiele, musiałbym najpierw zdobć tę ruską...
A pojemności tego trafa bifilarnie nawiniętego się zemszcza okrutnie...
Przecież oba uzwojenia i tak byłyby zwarte kondensatorami na obu końcach! Te pojemności które pozostaną - włączyłyby się po prostu do ogólnej pojemności obwodu - w tym wypadku szerokopasmowego.
Zupełnie inne powody. W dzień było cicho na falach średnich więc wybrano pasmo 25m czynne ,mniej więcej przez cały dzień do wczesnych godzin wieczornych.

A, dzięki. O tym faktycznie nie pomyślałem.
Efektem będzie i tak dodatkowa lampa - przemiana daje małe wzmocnienie.
Tak tylko spekulowałem co można byloby zrobić aby w zamian uzyskać duże wzmocnienie po drugiej przemianie. Przy pięciolampowym wzmacniaczu 6,75MHz może już dałoby się zastąpić go czterolampowym z dodatkową przemianą (dwa stopnie "drugiej" p.cz?)
W ogóle to lampa niepodobna w ogóle do pentody. Jej bliżej do kineskopów - tyle że działo elektronowe formuje płaską wiązkę.
Teraz tylko wykonać podobną lampę z dwiema jednakowymi anodami - i mielibyśmy element kluczujący do dekoderów. Aby uzyskać zrównoważenie dla podnośnej - należałoby zastosować drugą identyczną lampę, ale zamiast sygnału MPX kluczowałaby ona napięcie stałe. W tym wypadku technika lampowa zaczęłaby czerpać wzorce z techniki układów scalonych; porównaj to co proponuję z układem przełącznika w dekoderze, choćby UL1601. Ale tu chyba nie byłoby aż tak konieczne angażowanie drugiej lampy: przy dostatecznie dużej amplitudzie podnośnej spodziewałbym się całkowitego przełączenia strumienia elektronów na jedną z anod, bez względu na ewentualne wahania amplitudy.
Podawałem napięcia po stornie wtórne detektora podczas pracy.
Wybierano w detektorach stosunku zamiast maksymalne czułości pracę z możliwie małymi zniekształceniami. Te 10 - 20V na detektorze strosunku było przy ułamkach wotlów na siatce lampy poprzedzającej detektor. Pierwotna strona filtru detektora to uzwojeni o dużej indukcyjności więc miało ono wysoka impedancję.
Znaczy się porównywałeś napięcie p.cz. na siatce ostatniego stopnia p.cz wzmacniacza z napięciem na siatkach enneody lub tamtego strumieniowego "wynalazku"? Niby racja, w końcu iloczynowy detektor wymaga "pełnowymiarowej" lampy, w odróznieniu od detektora stosunku w którym można użyć diod półprzewodnikowych.
To nie tak. Sprzężenie jest przez strumien elektronów płynący przez lampę. to sa pojemności rzędu setek części pikofarada jak w 6BN6. Inaczej uzyskiwany sygnał m.cz. byłby bardo słabiutki.
Jak zatem rozumiem, aby wyeliminować wpływ tego sprzężenia należy stosować obwody o niezbyt dużej impedancji, co przekłada się na małe wzmocnienie stopnia poprzedzającego?
Ograniczanie i ARW ma tylko jeden cel w takich prostych dekoderach. Stały próg wysterowania lampki kontrolnej. Obecnie rozrzut poziomu pilota stereo jest ogromny (przynajkmniej 10 krotne różnice)
Normalny poziom pilota - to 10% poziomu sygnału stereo. Skąd biorą się takie róznice, prywatne rozgłośnie stosują to co tylko wpadnie im w łapy? W każdym razie układ ARW jaki wykombinowalem stabilizuje i amplitudę podnośnej, i siłę świecenia lampki (co prawda LED, w dekoderze z tranzystorami germanowymi widziałbym chętniej jakiś mikroamperomierz od magnetofonu zamiast prądożernej żarówki).
RMF w Łpdzi - separacja kanałów na poziomie max 10dB.
Ech, i znowu ta ŁÓDŹ, chciałoby się powiedzeć nawiązując do sławetnej afery pavulonowej :( Co się im stało, nadając pełnowartościowy sygnał stereo zakłóciliby szerokimpasmem nadawania "konkurencję", być może jeszcze bardziej kiczowatą niż samo RMF? :evil:
W sumie bliża lampom strumieniowym.
Zdaje się że również lampa E180F, choć nie byla typową tetrodą strumieniową o jednakowym skoku siatek, to miała duży współczynnik rozdziału (a tym samym i niewielkie jak na pentodę szumy) dzięki ukryciu żeberek siatki drugiej w cieniu co któregoś żeberek znacznie od niej gęstszej napinanej siatki pierwszej?

Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
_idu

Re: Wzmaicniacz lampowy z baterii??? czemu nie....

Post autor: _idu »

Tomek Janiszewski pisze: To elementarne: dajesz dwa jednakowe kondensatory do masy i do + żarzenia. Wtedy prądy udarowe się kompensują i nie zagrażają lampom.
Idealista.... Super pod warunkiem gdy kondesatory są JEDNAKOWE...

Tomek Janiszewski pisze: W praktyce aż tak źle nie jest: we wspomnianych lampkach rowerowych stosowałem różne rdzenie, od F201 po F2001, i od AL80 po AL160. I nawet liczby zwojów nie zmieniałem.
Miałem na względzie samodzielną budowę przetwornic - wtedt wiadomo co się buduje. Skuteczną i jedną z prostszych metod zabezpieczenia przetwornic zaporowych jest zastosowanie uzwojenia "zwrotnego", co zarazem daje niezłą stabilizację - pod warunkiem stabilności napięcia wejściowego. W innym przypadku należy zastosować normalny wzmacniacz błędu ze żródłem napięcia odniesienia.
Jako dygresja. Diody LED dużej mocy produkuje się tak aby zapewnić jako parametr nominalny natężenie prądu. Napięcia się nie specyfikuje (owszem podaje zakres jego wartości). Czyli stabilizujesz natężenie prądu. Pod tym zwzględem tej przetworniczki bez trafa sa super. Inaczej tylko konstruujesz dzielnik. Dajesz w szereg z diodami od strony masy rezystor obliczony tak aby przy nominalnym prądzie diod był spadek napięcia 1,22V lub w przypakdu innych scalaków nieco niższe. Bardzo łatwo jest ustawiać różne moce świcenia.

Uzwojenie zwrotne. Tak różne patenty by poprawić układ przetwornicy. Dzis to przestarzałe rozwiązania. Połrzewodniki sa tanie a skomplikowane układy sterowania znacząco się uprościły dzięki produkcji specjalizowanych podzespołów.

Jeszcze raz te lampki LED. MC34063A kosztuje aż 2 PLN. Tranzystor w nim daje radę z prądem 1,5A. Kilka diod 4W zasilisz. Jedynie dławik do nawinięcia ew. Choć może być wyszarpany ze starego TV. I porównaj to z z kilkoma uzwojeniami na rdzeniu kubkowym.
Tomek Janiszewski pisze: Można nakupować odpowiednio dużo akumulatorków 8,4V (odpowiedników baterii 6F22)...
1. Cena, horrendalna...
2. Kłopot z ładowaniem. Chyba że kupisz tyle ładowarek ile akumulatorków plus rozgałęźnik... Nie dzięki wole jeden akumulator i przetwornicę.
Tomek Janiszewski pisze: Istotnie lampa DF97 miała nieco lepsze nachylenie. Ale i tak jej nie mam - w grę wchodzi tylko 1T4T; ciekawe czy usłyszałbym coś oprócz szumu :?:
Zadziała. A DC90 masz aktualniw na Allegro.
Tomek Janiszewski pisze: Tak spreparowany symetryzator nadal pełniłby swoją pierwotną rolę, a przy okazji pozwalał odseparować dla prądu stałego oba krańce włókna. Zasilanie doprowadzałoby się do końcówek normalnie połączonych z masą - od strony symetrycznego wejścia antenowego.
A wziąłeś pod uwagę przełożenie impedancji?
Lepiej dać na wejściu głowicy lampowej AF106 lub OC615. Wszak to też zabytki z poczatków lat 60-tych.
Tomek Janiszewski pisze: musiałbym najpierw zdobć tę ruską...
W czym problem - tania i łatwa do kupienia.
Tomek Janiszewski pisze:Efektem będzie i tak dodatkowa lampa - przemiana daje małe wzmocnienie.
Tak tylko spekulowałem co można byloby zrobić aby w zamian uzyskać duże wzmocnienie po drugiej przemianie. Przy pięciolampowym wzmacniaczu 6,75MHz może już dałoby się zastąpić go czterolampowym z dodatkową przemianą (dwa stopnie "drugiej" p.cz?)
[/quote]
Obawiam się że gra nie warta przysłowiowej świeczki. Gdyby było inaczej tak tez by robiono. Choć zdaje się że były model z podwójna przemianą, ale to rzadkość.

Tomek Janiszewski pisze: Teraz tylko wykonać podobną lampę z dwiema jednakowymi anodami - i mielibyśmy element kluczujący do dekoderów. Aby uzyskać zrównoważenie dla podnośnej - należałoby zastosować drugą identyczną lampę, ale zamiast sygnału MPX kluczowałaby ona napięcie stałe. W tym wypadku technika lampowa zaczęłaby czerpać wzorce z techniki układów scalonych; porównaj to co proponuję z układem przełącznika w dekoderze, choćby UL1601. Ale tu chyba nie byłoby aż tak konieczne angażowanie drugiej lampy: przy dostatecznie dużej amplitudzie podnośnej spodziewałbym się całkowitego przełączenia strumienia elektronów na jedną z anod, bez względu na ewentualne wahania amplitudy.
Ale takiej lampy bateryjne nie ma. Zwykłe żarzone pośrednio bły za wielką woda. W Europie praktycznie nieznane/nieprodukowane. Wiec gdybanie sobie zostawmy...

Tomek Janiszewski pisze: Znaczy się porównywałeś napięcie p.cz. na siatce ostatniego stopnia p.cz wzmacniacza z napięciem na siatkach enneody lub tamtego strumieniowego "wynalazku"? Niby racja, w końcu iloczynowy detektor wymaga "pełnowymiarowej" lampy, w odróznieniu od detektora stosunku w którym można użyć diod półprzewodnikowych.
Do tego nie zawsze daje sięe wyeliminować lampe przedwzmancniacz m.cz. Czyli w radiu dodatkowa bańka.
Co innego compactrony z lampa podobna do 6BN6 i lampą mocy o dośc duzej czułości. Tylę że oni mieli 4,5MHz zamist 6.5 oraz meijsza dewiację.
Ciekawszym byłby demodulator iloczynowy z generatorem synchronizowanym tzw, detektror Bradley'a.
Tomek Janiszewski pisze:To nie tak. Sprzężenie jest przez strumien elektronów płynący przez lampę. to sa pojemności rzędu setek części pikofarada jak w 6BN6. Inaczej uzyskiwany sygnał m.cz. byłby bardo słabiutki.
Jak zatem rozumiem, aby wyeliminować wpływ tego sprzężenia należy stosować obwody o niezbyt dużej impedancji, co przekłada się na małe wzmocnienie stopnia poprzedzającego?
[/quote]
Wręcz inaczej. Obwód kwadraturowy ma mieć wysoką impedancje rezonansową i wysoka dobroć. Na wejściu lampy najlepiej jakby nie było obwodu drgającego. Bowiem pozostaje niekorzytstne oddziaływanie wsteczne na ten obwód. Bła jeszcze specjalna lampa FM1000 mając zminimalizowane oddziaływanie na obwód podłącozny do wejścia detektora.
Tomek Janiszewski pisze: Normalny poziom pilota - to 10% poziomu sygnału stereo. Skąd biorą się takie róznice, prywatne rozgłośnie stosują to co tylko wpadnie im w łapy?
Bierze się z tego że całkowity sygnął MPX jest przepuszczany do kompresora dynamiki by maksymalnie wymodulować nadajnik. Poziom pilota zmienia się w takt dźwięku.
Tomek Janiszewski pisze: Ech, i znowu ta ŁÓDŹ, chciałoby się powiedzeć nawiązując do sławetnej afery pavulonowej :( Co się im stało, nadając pełnowartościowy sygnał stereo zakłóciliby szerokimpasmem nadawania "konkurencję", być może jeszcze bardziej kiczowatą niż samo RMF? :evil:
Im nie zależy na jakości. Teraz jest moda muzyki w stylu MP# z minigłośniczka w komórce multimedialnej. To jest wzór cyfrowej jakości.