STUDI pisze:Głębokość USZ zależy od położenia ślizgacza potencjometru na wejściu.
I trudno było zastosować sprzężenie o dostatecznej glębokości przy dużej glośności, przy zachowaniu stabilności przy głośności minimalnej?
Proste jak drut. Włókno żarzenia lamy ma oporność elektryczną. Z jednej strony mamy kondesator do masy z drugiej żarzenie innej lampy plus bocznik wyrównujący prądy żarzenia.
Ta "inna lampa" to chyba w takim przypadku DM70, bo użycie w tej roli 3S4T bez kondensatora katodowego dałoby nam piękny multiwibrator Schmitta?

A za DM70 można by już dać kondensator katodowy do masy, odsprzęgając w ten sposób katody obu lamp wzmacniającychi nie izolując zarazem katody 1S5T od USZ.
Komplikacja układu - parametry układu zależą od uzwojeń na trafie. I tak te stabilizacje nie były zbyt dobre.
A stabilność napięciowa ogniw LeClanchego stosowanych do żarzenia lamp serii "D" byla lepsza?
Przegrały z obecnymi standardami (jak myślisz czemu???).
Bo prościej jest sięgnąć po hermetyzowaną kostkę niż pętać jakieś trafa?
Jedną sztukę dopracujesz, a potem co z powtarzalnością jak zabraknie rdzeni typu jaki użyłeś w prototypie?
Przyjdzie użyć innego rdzenia przeskalowując uzwojenia w razie potrzeby.
Wolę prosty i skuteczny układ złożony z cewki kondesatora klucza i diody. Przy tych mocach jest bezkonkurencyjny.
Wszak generator samodławny ma dokladnie to wszystko, a dodatkowo ma "wbudowaną" ochronję przeciwprzeciążeniową. Trzeba go tylko uzupełnić stałoprądowym układem regulacyjnym - zwykle zawierajacym 2-3 tranzystory małej mocy.
150mW to sporo. Dodatkowe 600mW może oznaczać pracę krótszą o godzinę.
Chodzi o wzmacniacz do laptopa zasilanego z baterii? Wtedy każda oszczędności mocy jest cenna - ale i tak stosowanie wówczas lamp trąci masochizmem. Przez ich obecność laptop i tak nie upodobni się do ENIAC'a
Nie prościej i skuteczniej to co zastosowałem przy napięciu 65V zniknie ten tranzystor. Wzrośnie sprawność układu. Tylko jedne baterie - np. 2 sztuki płaskich. Ujemne dla polaryzacji siatki z uzwojenia nawiniętego na dławiku przetwornicy anodowej.
Ale wtedy niedasie przejść w razie gdy będzie się miało taki kaprys na "klasyczne" zasilanie wyłącznie z baterii anodowej i żarzenia (chyba żeby dostawić jeszcze baterię siatkową ale to trąci podręcznikami fizyki dla podstawówek). A może w roli tej ostatniej użyć kondensatora DCAP 1uf 5,5V
Małe wymiary ułatwi umieszecznie filtrów przeciwzakłóceniowych w solidnym ekranie. Szeroki zakres napiec wejściowych pozwoli wyeksploatować baterię znanie bardziej niż w klasycznym ich zastosowaniu. Nie musisz przerabiać obwodów żarzenia LM2574-ADJ da radę z napięciem 1,4V.
Ale za taką profanację Szarotki zostałbym zjedzony do cna, i nawet nie potrafiłbym się bronić.
Tomek Janiszewski pisze:
Bardziej interesowałoby mnie czy lampa 1T4T w połączeniu triodowym (choć nie do końca bowiem siatka trzecia musi tu pozostać połączona z katodą) też nadawałaby się do tego celu.
Tak.
Że zadziała, to się spodziewałem. Ale dlaczego stosowano w tej roli DF97 zamiast choćby DF96 jakie byly typowymi lampami dla wzmacniacza p.cz? Jak łączyło się w DF97 siatkę trzecią w zastosowaniu jej do mieszacza UKF FM?
Tomek Janiszewski pisze:
Na zakresie UKF? Toż to wszystkiego parę zwojów, najlepiej nawiniętym bifilarnie miniaturowym kablem symetrycznym, jakiego używa się w symetryzatorach...
Nie parę zwojów bo to nie zadziała ale tyle by długość drutu nawojowego dała np. 0,27 średniej długości fali. Czemu - hmmm gdzie jest zero i maksimum dla 1/4 długości fali? A 0,27 zamist 0,25 - z praktyki inżynierskiej...
Symetryzatory kanałów I-V nawinięte na rdzeniu dwuotworowym mają wszak cokolwiek mniej drutu niż 1/4 fali zakresu I? Popatrz sobie na układ połączeń takiego symetryzatora, rozłącz jego uzwojenia. wstaw gdzie trzeba w sumie 4 kondensatory blokujące i już masz "dławiko-symetryzator" akurat do żarzenia lampy

Zamiast tego można zrestą zastosować cokolwiek nawiniętego bifilarnie, choćby i takim kabelkiem, i dostrojonego do rezonansu na środku pasma. Odrębne dławiki nie muszą być potrzebne, zresztą dla UKF wcale nie są one duże.
Było nadal zdecydowanie turystyczne. Ilość lamp wynikała z mizernego nachylenia bateryjnych heptali - 0,7 - 0,9mA/V.
Nie twierdzę że miało być lekko...
Niewiele mniej zapewni 1Ż24B przy znacznie mniejszym poborze mocy na zasilanie (i żarzenie i anodowe).
Tak z ciekawości: z jakiego okresu ona pochodzi? Chyba cokolwiek późniejszego niż lampy "96" No ale zawsze to jednak lampa...
Wzmacniacz w.c.z na zakresach DŁ i ŚR jest pozbawiony sensu.
A jednak go stosowano, i było o tym na Forum:
viewtopic.php?f=11&t=12855
Ew. na krótkich. Dlaczego szumy obwodów wejściowych kontra szumy lampy mieszającej. W przypadku lamp bateryjnych może opłacalność może być nieco na styk (mają większe szumy własne). Oczywiście mówimy o wzmacniaczu w.cz. aperiodycznym (ew. strojony obwód na jedno z pasm krótkich czasem tak robiono w radiach samochodowych - krótkie fale to było pasmo 49m zwane kiedyś pasmem Euro). Wzmacniacz strojony - komplikacja - przełącznik dodatkowa sekcja kondesatora.
W Szarotce nie bylo wzmacniacza w.cz. za to byl zakref fal krótkich z zestrojonym na stałe obwodem w.cz. Ale nie 49, lecz o dziwo 25 metrów. Jakaś ważna stacja tam kiedyś nadawała? Niestety pamiętam tylko późne lata 60-te gdy Warszawę I odbierało się na długich, Warszawę II - na średnich. Do czego służyły fale krótkie (poza odbiorem Wolnej Europy

) - nie wiedziałem, zauważyłem natomiast że istniały już wtedy odbiorniki (np Atut) wyposażone w UKF a pozbawione w ogóle fal krótkich.
Zmniejszenie p.cz. - taaaaa i będziesz miął zakłócenia od lustrzanego odbioru. to 6,75MHz wynikało z szerokości zakresu wtedy 87,5 - 100 MHz. Obecnie tych stacji jest sporo...
Bardzo wyraźnie napisałem że można bylo zastosować podwójną przemianę (drugi stopień przemiany - na DK96 lub 1R5T slużącej w tej roli i do odbioru AM) Wtedy pierwsza p.cz. 6,75 a nawet 10MHz (z jednostopniowym wzmacniaczem na lampie DF96 lub 1T4T) pozwoliłaby wyeliminować "lustro", druga, tak niska jak wynikałoby to z konieczności przeniesienia dostatecznie szerokiego pasma p.cz. zapewniłaby większe wzmocnienie.
Tomek Janiszewski pisze:
Przecież kiedyś pisałeś że lampowe demodulatory iloczynowe wymagają znacznie słabszych sygnałów niż klasyczny detektor stosunkowy?
Gdzie? chyba ze pomyłka. Nonoda EQ80 wymgała aż 8V na siatce sterujacej. 6BN6 - około 1,5 - 2V. Pentody z podwójny sterowaniem - podobnie jak nonoda.
Byłem przekonany że 6BN6 o której pisałeś kiedyś to jakaś heptoda z krótką charakterystyką, podobna moze do EH90. Ze schematu
http://www.radiomuseum.org/tubes/tube_6bn6.html wynika jednak że to faktycznie inna lampa. Mój błąd. Ale pisząc o detektorach stosunkowych szedleś wtedy w dziesiątki woltów, przynajmniej jeśli miało chodzić o skuteczne ograniczanie.
Tomek Janiszewski pisze:
Ostatni filtr p.cz. byłby znacznie prostszy, bez uzwojenia sprzęgającego i odczepu. Aczkolwiek bezdyskusyjnie estetyczna symetria poszłaby się kichać
Nachylenie lampy i dobre odekranowanie siatek sterujących.
Także wtedy gdyby obwody nie byly sprzężone magnetycznie lecz pojemnościowo, kiedy to pojemność między siatkami dodawała się do pojemności sprzęgającej?
Parametry lampy były kiepskie na tyle że parametry detektora byłyby złe. Gdyby było inaczej taką lampę by produkowano.
Pewnie tak czy inaczej by ją wyprodukowano, gdyby wcześniej nie wynaleziono germanowych diod ostrzowych a następnie tranzystorów
Ale to działa mam radio lampowotranzystorowe z takim dekoderem (dwa tranzystory 5 diod, kilka innych elementów - ma nawet ARW we wzmacniaczu 38kHz).
ARW we wzmacniaczach 38 kHz (tranzystorowym) stosuję i ja od pewnego czasu, mimo że nigdize jej nie podejrzalem. W moim jednak wypadku chodzi o niedopuszczenie do wchodzenie tranzystora w nasycenie, co skutkowałoby spadkiem rezystancji wejściowej wzmacniacza, i zwiększeniem tlumienia poprzedzającego go obwodu 19kHz, współpracującego z diodowym podwajaczem częstotliwości. Rolę wzmacniacza ARW pełni ten sam tranzystor który w innych rozwiązaniach (np. "Meluzyna") służy wyłącznie do sterowania wskaźnika stereo, włącznie ze wzmacniaczem pilota?wtórnikiem MPX mam tylko o jeden tranzystor więcej niż Ty. Diody dekodujące mają dodatkowe człony RC o dużej stałej czasowej (konfiguracja analogiczna jak w detektorze stosunkowym) które dodatkowo działają ograniczająco, głównie jednak służą do uformowania impulsów kluczujących o wypełnieniu 2/3, co podobie jak w znacznie bardziej skomplikowanym (i prądożernym) układzie TCA4500 (UL1621) służyć ma znieczuleniu dekodera na szumy i zakłócenia skoncentrowane wokół trzeciej harmonicznej częstotliwości podnośnej (114kHz). Analizowalem PSPICEM, i wyszło że powinno działać, w realu zaś nie odczuwa się silnego wzrostu szumów po odblokowaniu wzmacniacza podnośnej.
Jakość stereo nie odbiega od przełącznikowego stereodekodera
Tym bardziej gdy obecnie stereo to często tylko lampka u naszych nadawców. Układowo prosty do zrobienia. Proste cewki. Po co dwa uzwojenia wtórne - jedno tylko jedno.. Dwie diody lampowe czyli dwie 1S5T by wystarczyły plus dwie diody germanowe na podwajacz 19kHz.
Jak już diody germanowe w podwajaczu (układowo prościej byłoby zastosować podwajacz - wzmacniacz na dwóch lampach ze zwartymi anodami i przeciwfazowym wysterowaniem siatek, taki właśnie podwajacz na lampie ECC83 zastosowałem w dekoderze lampowym własnej konstrukcji, jego ważną zaletą jest nieskończony opót wejściowy - nie obiciąża on włączonego za obwodem 19kHz wszechprzepustowego mostkowego przesuwnika fazy o 45 st.), to diody germanowe również i w dekoderze "właściwym" można przeboleć. A wtedy nie ma już znaczenia: dwie czy 4 diody. Za to 4 diody oferują same korzyści: radykalne stlumienie podnośnej w sygnałach L i P, niewrażliwość na pasożytniczą modulację amplitudy podnośnej (mimo że widać ją na oscyloskopie dołączonym do obwodu 38kHz), o dwukrotnie większym poziomie użytecznego sygnału już nie mówiąc. Ale co miałeś na myśli mówiąc o "lampce u naszych nadawców"? Że zwykle przesyła się owszem pilota, ale sygnał różnicy prawie nie występuje?
Ależ ona nie w ogóle siatek w klasycznym rozumieniu. Siatka to dwa pręty metalowe biegnące równolegle do katody.
Całość lampy do dwie wąskie płytki anody i kilka prętów. Stąd jej super parametry - zwłaszcza praktycznie zerowe prądy ekwiwalentu siatki ekranującej.
[/quote]
Czyli jakaś konstrukcja pośrednia między pentodą a neutrodą? Czy też raczej coś zbliżonego do tetrody (pentody) strumieniowej?
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski