Czego słuchamy

[Liliana]

A u mnie ostatnio często-gęsto na tapecie Harald Bluechel & Christopher von Deylen - kawał dobrej, spokojnej elektroniki. A w ramach luzu Vision Thing... wiadomo kogo

[Vault_Dweller]

...ale i tak Floodland mi się podoba najbardziej .

Ostatnimi czasy słucham sporo Elend - ich twórczość to muzyka nie dająca się jednoznacznie zaszufladkować, ja bym ich określił jako darkwave z elementami muzyki poważnej oraz industrialu. Są tam bowiem instrumenty smyczkowe, ale i maszyny [chociażby na albumie "Winds Devouring Men"], a wokal też bardzo różny: od blackmetalowego "skrzeczenia" po operowy śpiew. Jak dla mnie - super.

BTW - podobną grupą jest Die Verbannten Kinder Evas, ich muzykę również bardzo lubię...

[Piotr]

Piotr, jak ty godzisz subtelną kameralistykę Mozarta z punkowym łojeniem Dezertera?

"Spytaj milicjanta on Ci prawdę powie, spytaj milicjanta on ci wskaże drogę.....

Rzeczywiście, numer "Ratunku, policja!" zawsze mam pod ręką na wypadek kontroli drogowej

A co do godzenia, to ja jestem otwarty na muzykę, naprawdę
Wczoraj zagrałem koncert fortepianowy Mozarta z Ewą Pobłocką w roli głównej, więc w drodze powrotnej równoważyłem umysł za pomocą Nirvany oraz Iron Maiden
Zauważyłem ostatnio, że trochę mniej słucham tzw. klasyki, nawet stacjonarnie. Zdecydowanie częściej jazzu i podobnych improwizowanych wynalazków. Rzecz w tym, że jak się odpowiednio dużo "muzyki komponowanej" gra, to trzeba np. jakiegoś szczególnego wykonania, żeby posłuchać z płyty dajmy na to symfonii Beethovena. Po kilku przesłuchaniach znam już treść dość dobrze, bo sam tekst nutowy uleżał się w pamięci już dawno. I znów trzeba czekać na kolejne nowe interesujące wykonanie, żeby powrócić do "hiciorów". Oczywiście ten typ słuchania, to nie impreza na samochód, tylko najlepszy arsenał środków domowych. Wszak interesująca część nowego wykonania może polegać również na nienagannej realizacji technicznej nagrania

[traxman]

A dzisiejszy wieczór zamiast przy testerze lamp, spędziłem również miło na koncercie ELO w Zabrzu (d.Hindenburg - to tam kaj szczury ważą cwanciś kilo ). Kto im nagrywał te płyty, na koncercie brzmią o niebo lepiej - no a kondycji można tylko pozazdrościć. Stare utwory (kotlety), ale w nowych aranżacjach z towarzyszeniem orkiestry Filharmonii Śląskiej - warto było.

[popiol17]

ELO z Jeff'em Lynne? A właśnie sobie Secret Messages słucham..

[KaKa]

http://pl.youtube.com/watch?v=uSdQ3Ze2VOM
Ktoś tam, gdzieś tam pisał o starych prykach. Nie jednemu młodemu życzyć tyle pozytywnej energii na scenie

[traxman]

Nie, aby kogoś obrażać, ale M.K w porównaniu z Buddy Guy'em to gipsowa figura, no może jest jeszcze ze trzy lata+VAT od niego starszy.

[KaKa]

Jeżeli dla Ciebie wyznacznikiem jakości artysty jest jego ruchliwość na scenie, to polecam breakdance .
Nie do końca o jego ruchliwość mi chodziło

[pierwszy]

Nie, aby kogoś obrażać, ale M.K w porównaniu z Buddy Guy'em to gipsowa figura, no może jest jeszcze ze trzy lata+VAT od niego starszy.

Widziales go na koncercie na zywo?

[traxman]

Tak, nawet z 1metra, bo w Zabrzu biegał po sali jak opętany, a to co wyczyniał na gitarze i z gitarą powinno nauczyć pokory naszych rodzimych pobrzękiwaczy.
Było to pięknego dnia 27.06.2006r. Podobno ma przyjechać na wiosnę przyszłego roku.

[pierwszy]

Buddy Guy czy Mark Knopfler?

[Jarosław]

A co powiecie na tego jegomościa
http://pl.youtube.com/watch?v=nNXJBXBoiN0
Jakby nie było już po sześćdziesiątce...

[traxman]

Buddy Guy
Tak stara gwardia się dobrze trzyma, kilka lat temu byłem na koncercie Jonn'y Lee Hooker'a, ale Juniora, on też dobijał do 60", a energii w tym człowieku było sporo.

[pierwszy]

Kicanie na scenie o niczym nie swiadczy, widzialem kiedys Memphis Slima, gral na fortepianie praktycznie nieruchomo.
Nie moglem zrozumiec jak tak mozna grac takie kawalki praktycznie bez ruchu.
Jak zobaczylem jego oczy to zrozumialem.
Tak samo z Knpflerem, zadnych fajerwerkow na koncercie, zadnego skakania, tylko muzyka.

[mkali]

a ja ostatnio słucham fleet foxes:
http://www.myspace.com/fleetfoxesfanssite