Ja dobieram sprzężenie w taki sposób (wejście z generatora funkcji, wyjście rezystor o R znamionowym i oscyloskop):
- mierzę pasmo przenoszenia i zniekształcenia w otwartej pętli oraz czułość, szczególne trzeba zwrócić uwagę na zniekształcenia niskich częstotliwości. Jeżeli mnie zadowalają wyniki to zostawiam bez sprzężenia. Wzmacniacz z otwartą pętlą musi być bezwarunkowo stabilny, ale to jest kryterium łatwe do osiągnięcia w kilkustopniowych układach. Można w tym momencie dobrać pojemności w uzwojeniu pierwotnym transformatora dla osiągnięcia maksymalnie szerokiego pasma bez przerzutów i oscylacji - ale nie jest to zawsze konieczne - można eksperymentować szczególnie z SE na pentodach, można czasami podciągnąć kilka kHz.
- zamykam pętle sprzężenia zwrotnego potencjometrem (np. 47k i daję w położenie środkowe) wysterowuję wzmacniacz do pełnej mocy, obserwując czy się nie wzbudza, może mieć przerzuty prostokąta i drobne oscylacje zbocza narastającego. (koniecznie trzeba kontrolować prąd lamp końcowych, dzisiaj podczas regulacji wzmacniacz na PCL86 PP wzbudził mi się na 190kHz dobrze mieć analizator widma) Zwiększam głębokość sprzężenia do momentu osiągnięcia założonej czułości wejścia (np.0,775V lub 1,55V), kontroluję punkty pracy lamp bo ulegają zmianie (stopień wzmocnienia wstępnego) koryguję i ponownie zmieniam sprzężenie zwrotne (dlatego potencjometr). Jeżeli wszystko mi pasuje to zmieniam potencjometr na rezystor. Na wejście podaję prostokąt, dobierając równoległy do rezystora sprzężenie zwrotnego kondensator likwiduję oscylację prostokąta. Kontroluję punkty pracy lamp i przegwizduję wzmacniacz po raz ostatni i dokonuję wszystkich potrzebnych pomiarów. Jeżeli wynik zadawala to zostawiam jeżeli nie to wszystko od początku.
Oczywiście to metoda mało inżynierska, a raczej partyzancka ale jak to zwykle bywa skuteczna. Jest to oczywiście skrajnie złe podejście

bo to wszystko powinno być policzone przed montażem wzmacniacza.
Ad. RS2 to lepiej dać mniejszej mocy, lepiej spalić opornik a 0,02PLN niż lampę za 150PLN. A tak z praktyki może się coś wzbudziło lub siatka jest przeciążona. Miałem ostatnio wzmacniacz po pożarze spowodowanym gniazdem bananowym złoconym mosiądzem o wyjątkowo kiepskich mocowaniach kabla, skończyło się wypaleniem gniazda, zdemolowaniem lampy wszystkiego w jej okolicy, na szczęście solidne trafo głośnikowe przeżyło, inaczej byłby złom. W obwodzie anody, siatki drugiej i transformatora, nic nie może dyndać, chwiać się, tam luty muszą być pewne jak ruski czołg, inaczej będzie katastrofa. Przy zaciskach konieczna jest przeciwnakrętka nawet jak producent jej nie daje. Nakrętki się z czasem luzują co się źle kończy. O izolacji tych obwodów nawet nie wspominam, minimum przewód na 400V (dla anodowego 250V) najlepiej w dodatkowej rurce termokurczliwej.
Ad. WT, na wyjście podłączam opornik 8R (dla wzmacniacza 8R) z szeregowym opornikiem 1R, który zwieram wyłącznikiem. Mierzę napięcie dla 8R i 9R, z prawa Oma można wyliczyć rezystancję wewnętrzną, warto przeprowadzić taki pomiar przynajmniej dla 100Hz/1kHz/10kHz daje to orientację jak wzmacniacz będzie współpracował z rzeczywistym obciążeniem. Taki układ 8R+1R może uchronić końcówkę przed uszkodzeniem podczas rozwarcia wyjścia, tym bardziej, że WT warto mierzyć przy znamionowej mocy, tak aby największy był wpływ rezystancji uzwojeń transformatora.