Strona 1 z 1

Właściwie jak to jest...

: pn, 30 sierpnia 2004, 09:15
autor: Vault_Dweller
... z lampowymi wzmacniaczami rozgłoszeniowymi? Co sprawia, że taki się nie zepsuje z powodu niedociążenia przy wyłączonych wszystkich kołchoźnikach podłączonych do linii 120V? Ujemne sprzężenie zwrotne?

Robię sobie takie ustrojstwo i właśnie zastanawiam się nad tym problemem.

: pn, 30 sierpnia 2004, 10:11
autor: Alek
Był taki artykuł w którymś z radioamatorów o rodzajach zabezpieczeń wzmacniaczy rozgłoszeniowych przed przeciążeniem. Niestety nie pamietam numeru :(

: pn, 30 sierpnia 2004, 16:26
autor: Vault_Dweller
W zasadzie nie o przeciążenie a o niedociążenie chodzi :)) ale by się przydało, oj przydało...

BTW beztransformatorowe wzmacniacze mają problemy z niedociążeniem czy raczej nie i można używać ich jak tranzystorowych (tzn uważać na zwarcia a nie na przerwy przy podłączaniu głośników)? Zamierzam sobie taki właśnie na linię 100V zrobić.

: pn, 30 sierpnia 2004, 19:39
autor: Boguś
no własnie . Prawie we wszystkich lampowcach zapalają sie podstawki ewentualnie palą trafa głośnikowe i nawet sieciowe przy wysterowaniu bez obciązenia. I jak Vault wspomniał te radiowęzłowe nie uszkadzają sie w takiej sytuacji dlaczego ?Ja już kilkakrotnie mojego W100 wysterowałem beż obciązenia i nic sie nie dzieje zachowuje sie jak tranzystor. Nawet chciałem jednego sprawdzić bo mam ich kilka i cóż nie udało mi sie go zepsuć pomimo usilnych starań.Nawet w czasie pełnego wysterowania odłączałem obciązenie i nić .W Bisie byłoby to nie do pomyslenia zaraz by sie zapalił na podstawce.Gdzie jest kruczek?

: pn, 30 sierpnia 2004, 20:21
autor: adamst_
W moim BISie 101 kiedyś przy odłączeniu obciążenia przy pełnym wysterowaniu poszedł tylko bezpiecznik anodowy. Być może mialem po prostu szczęście... a może po prostu takie zabezpieczenie wystarcza...
?? Bo jeżeli miałoby mi przebić trafo głośnikowe, to będę musiał nieco popracować nad kabelkami głośnikowymi ;-) (bestie wredne lubią niekontaktować... )

wzmacniacze radiowęzłowe

: wt, 31 sierpnia 2004, 01:58
autor: Robert
Istotnie wiekszość wzmacniaczy radiowęzłowych jest objeta głęboką pętla ujemnego sprzężenia zwrotnego co skutecznie ogranicza poziom przepieć.Poza tym kołchożniki wyłaczne były po stronie wtórnej tansformatora dopasowującego.W sumie wzmacniacz zawsze był obciążony jakim obciązeniem.Poza tym radiowezłach stosowane były przy każdym kołchoźniku rezystory zabezpieczające stałość działania linii nawet w przypadku zwarcia jednego z kołchoźników.Widziałem kiedyś w wozie rozgłoszeniowym układ z neonówką dużej mocy i żarówką jako zabezpieczenie zespołu wzmacniaczy na wypadek utraty obciązenia.
Układ prawdopodobnie działał na zasadzie zapłonu neonówki po przekroczeniu napięcia wyjciowego i skierowaniyu mocy na właczona szeregowo z neonówką żarówkę jako obciązenie.Zauważyłem zapalanie sie żarówki w momentach silnego przesteru.Pozdrawiam wszystkich

: wt, 31 sierpnia 2004, 07:48
autor: Vault_Dweller
Zna ktoś jakieś rozwiązania układowe? Robię wzmacniacz do radiowęzła i chciałbym się nieco w tym temacie obeznać :)

BTW w W-100 nie ma globalnego SZ- inną sprawą jest dość nietypowy ;) inwerter.

A jak to z tą neonówką jest- zwykły stabilitron np. SG-3S wystarczy? I jak zabezpieczali kołchoźniki w systemach wielostrefowych gdzie wzmacniacz był jeden a linie były włączane po stronie wysokonapięciowej?

: wt, 31 sierpnia 2004, 08:15
autor: ampliman
Zachowanie się wzmacniacza przy pracy bez obciążenia zależy również od konfiguracji wzmacniacza. Czytałem (chyba w ksiażce Malinina), że układy PP są w zasadzie odporne na pracę przy braku obciążenia (nie są odporne na zwarcie). Układy SE odwrotnie - padają przy braku obciążenia ale są odporne na zwarcie.
Większość układów wzmacniaczy była (i jest) wstępnie obciążona pewną opornością na stałe dołączoną na wyjściu. Jednym z parametrów użytkowych był niegdyś parametr, który wskazywał (w dB) o ile zmienia się amplituda sygnału na wyjściu wzmacniacza przy dołączonym i odłączonym obciążeniu. Ten parametr był podawany dla wzmacniaczy radiowęzłowych. Oczywistym jest więc, że były one zabezpieczone przed odłaczeniem obciążenia, bo nie możnaby podać dla nich takiego parametru. Były to zresztą zwykle układy PP.

: wt, 31 sierpnia 2004, 08:43
autor: Vault_Dweller
Aha, wiele mi wyjaśniłeś ;) Inna sprawa to zabezpieczenie przed przesterowaniem, chyba widziałem coś takiego w schemacie jednej radioli.

Zresztą te wzm. jak W-100 czy BIS to miały na linii bezpiecznik więc jakby się ów spalił a wzmacniacz by hulał to przecież nic by się nie stało- przecież wzmacniacz nie pociągnąłby większego prądu, takiego by poszedł bezpiecznik anodowy.

: wt, 31 sierpnia 2004, 10:30
autor: Jasiu
Czołem.
Vault_Dweller pisze:Zna ktoś jakieś rozwiązania układowe?
Porządnie zaprojektowany wzmacniacz nie ma żadnych problemów z pracą bez obciążenia. Najwyżej trochę podskoczy napięcie wyjściowe, ale to nawet przeciętny konstruktor powinien przewidzieć.

Zupełnie inną sprawą są nagłe skoki obciążenia przy mocno wysterowanym wzmacniaczu (na przykład wyrwanie kabla z mocno wysterowanego wzmacniacza estradowego). Występujące wtedy przepięcia mogą być naprawdę olbrzymie i warto się przed nimi bronić. Są do tego produkowane specjalne diody ("transient supressor"), warystory, trisile... Można je włączyć na przykład tak jak na stronie Toma:
http://www.mif.pg.gda.pl/homepages/tom/ ... #Skuteczne

Przed zwarciem wyjścia we wzmacniaczu pracującym w klasie B lub AB powinny zabezpieczyć dobrze dobrane bezpieczniki. W klasie A bądą one niej skuteczne , ale w końcu lampy mają sporą bezwładność i zwarcie mamy szansę zauważyć zanim poleci dym...

Pozdrawiam,
Jasiu

: wt, 31 sierpnia 2004, 10:45
autor: Jasiu
Czołem?
ampliman pisze:Zachowanie się wzmacniacza przy pracy bez obciążenia zależy również od konfiguracji wzmacniacza. Czytałem (chyba w ksiażce Malinina), że układy PP są w zasadzie odporne na pracę przy braku obciążenia (nie są odporne na zwarcie). Układy SE odwrotnie - padają przy braku obciążenia ale są odporne na zwarcie.
Dlaczego miało by tak być? Jakoś mi to nie pasuje...

O jakiej książce Malinina piszesz? Mam dwie Kniga sielskowo radiolubitiela i Sprawocznik naczinajuszczego radiolubitiela, obie są bardzo hmm... kuriozalne :-)

Pozdrawiam,
Jasiu