Myślę, że wystarczy odrzucić uprzedzenia do impulsowych przetwornic.
Bardzo archaiczne scalaki z lat 90-tych to 50kHz. Kolejne generacja to 100 - 150kHz. Nie maszans usłyszeć a jeszcz enie stosowano sprytnych technik wymagjaaćych od pęłti regulacji napiecie starannej kompensacji cześtotiwościowej. Tanie chińskie i toporne przetworniczki za cene piwa w pubie to 400kHz. Dzis to i ponad 3MHz nie jest czymś dziwnym w tej kwestii.
W czym problem by żarzenie zrobić z przetownic? Ba są sychnchornizowane przetwornice, przy kilj nie będzie interferencji. Nie będzie kolosalnego radiatora, choć może zimą to nawet to przydatne bo chatę dogrzeje.
Jak mam przekonać Was do przetwornic?
To może zacznijmy od żarzenia 6.3V 1.5A. Zasilanie z sieci energetycznej. Przyjmijmy że stabilizator liniowy ma te 1.5V minimalnego spadku napięcia.
To zacznijmy liczyć.
Formalnie napięcie w sieci może być od 208V do 253V. Jednak pomimo OZE to zimą mam tuż przed Bożym Narodzeniem poniżej 200V w gniazdku - jakięs 190V tylko. Latem jest 245V.
Aby wydać z siebie 6.3V to dla najniższego napiecie w gniazdku 208V musimy mieć za prostownikiem 7.8V. czyli gubiny na stabilizatorze tylko 1.5V * 1.5A = 2.25W. Sporo? Hmmm idziemy do nominalnych 230V. Napięcie z aprostonikiem będzie wyższe. Załóżmy że jest moste Graetza. Niestety spadek na nim napięcia to będzie jakieś prawie 2V. Czyli do 7.8V dodajmy 2V. Mamy 9.8V. Tzraz przeskalujmy do 230V. Czyli 9.8 * 230 / 208 = 10.8V. Odejmiemy te 2V i mamy 8.8V. Czyi luż mamy 2.5V spadku napięcia na stbilizatorze, czyli 2.5V * 1.5A = 3.75W. To teraz fakt, że raczej mamy skonfigurowane podstacje SN/NN o małym obszarze pokrycia zaislaniem co oznacza, że zazwyczaj w gniazdku latem mamy te 240 - 245V. No to 245V. To będzie na wejsciu stabilizatora te 9.5V. Spadek na stbilizatorze 3.2V a to oznacza 4.8W. Zaś dla maksymalnego 253V to będzie 5.43W. Któś powie ze to nic. Ale wolę tę extra kasę zamiast dla dostawcy prądu to przeznaczyć choćby na piwo w pubie.
Pisaliście że inwertery więcej podbijają. Otóż podbilją te gdzie można było dostać "obejście" i nastawić za wysoki próg wyłączenia. Oficjalnie nie może być podłączonym do sieci inweter który podbije powyżej 253V. Ba, chińszyzna ta tańsza ma próg niższy okolo 245V. Co oznacza, że latem on praktycznie niczego nie wyprodukuje bo już praktycznie tyle masz już "standardowo" w sieci. A jak "somsiad ma panele" to masz w gniazdu teo 250V+.
Wrócmy do tego żarzenia. Mamy napięcie przed stabilizatorem od 7.8V do 9.9V. Niestety w przedświetecznym szlaństwie może taki stabilizator strzelić focha i nie da tych 6.3V. A popatrzmy na typowe zasilacze impulsowe - one pracują do 264V zazwyczaj a poprawnie już pracują od nawet 85V. No i wiecej mocy w postaci ciepełka nie wyprodukują. Pomijam już tę masę żelastwa plus kłebowisko miedzi. To waży, jest kosztowne. A przecież prostownik w tym zasilaczu jest obwodem elektrycznym który pracuje - impulsowo. Z niską częstotliwością kluczowania bo 100Hz. Przez diodki prostownicze o prądzie nominalnym ciagłym 2A to płyną impulsy ograniczane tylko nasyceniem rdzenia trafa plus ERS kondensatora za prostownikiem oraz rezystancje kabelków. Typowo to będzie okolo 15A - 20A dla 1.5 - 2A odbieranego prądu - to dla zasilacza na porządnym PCB z solidnymi acz krótkimi kabelkami od/do trafa.
Napięcie uzyskane jest pełne harmonicznych 50 i 100Hz. Odfiltrowanie tego jest kosztowne. Ale jest jedno ale. Jak szybko klasyczny zasilacz zareaguje na szybkie uderzenie poziomu sygnału? No właśnie jak szybko? A jak szybko zareaguje nowoczena przetwornica impulsowa?
Zrobiłem sobie wmzacniacz, znacie go już, hybryda łamiąca wszelkie znane "dobre reguły" bo klasa D. Trzy dodatkowe napięcia zasilania to 2 przetwornice plus powielacz napięcia czyli po nowoczesnym pompa ładunkowa. Niesynchornizowane te dwie przetwornice. Do tego klasa D to kolejny układ impulsowy. Przecież to powinno interferować ze sobą, gwizdać, piszczeć, szumieć, ćwierkać.... I aby dowalić jeszcze bardziej to zasilam to z taniego przemysłowego zasilacza implusowego bo dzięki jego sztywności minimalizowane są znieszktałcenia. I wbrew wszelkim powszechnym dogmatom nic złego się nie dzieje. W sumie to jestem początkujący w tych przetwornicach. Jak to mówią chcieć to móc. I co? Lepiej nadal trwać przy dogmacie czy może sie przełamać, spróbować, douczyć i zrobić?
Radio lampowe AM. Przecież już nie ma co odebrać na tym radiu. To raz, Dwa te wszelkie inwertery od OZE nie mają filtrów immitancji na wyjściu oraz brak jest filtrów przecizakłóceniowych. W budynkach mieskzalnych jest multum urządeń z zasilaczami impulsowymi, są kuchnie indukcyjne. Ale jesto fajne bo te inwertery OZE gdzie brak jest odbioru energii to nabijają kasę na powtarzalne naprawy bo szlag trafia zasilacze, plaś kondensatory w filteac przecizakłoceniowych (tam często są nadal papierowe), warystory w zasilaczach wybuchają, a wiele zasilaczy impulsowych się blokuje od licznych stanów nieustalonych genrowanych fotowoltaiką postawioną bez analizy czy można tę energię odebrać. A Wy nadal macie blokadę przed przetwornicami.
A przeciż przetwornicę można zrobić także na lampach. Tak. Prosty wzmanciacz na ECLkach (dzieki czemu te ECLki to lokata kapitału) i zasilany lampowym zasilaczem impulsowym. Czary? Nie.
Aby nie być gołosłownym to proszę:
http://www.jogis-roehrenbude.de/Leserbr ... tzteil.htm
Jak już wcześniej napisałem - chcieć to móc.
Teraz proszę o wadro pomyj. ;>