Strona 1 z 2
Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: sob, 4 stycznia 2020, 10:30
autor: ZoltAn
Czołem, Żołnierze!
Możecie uznać, że Zoltan zadając takie pytania się w rozwoju, ale... nikt nie jest alfo(nsem) i omegą!
Po za tym u mnie zawsze "cysta forma" - bez żadnych fików, myków i kombinacji alpejskich.
Zwrócił się do mnie klient z zapytaniem, czy nie zrobiłbym mu w Fenderze Hot Rod De Ville układu zmniejszającego moc.
Oczywiście mój wybór padł na przełączanie trybów pracy pentoda (tetroda)/trioda.
Innego zresztą chyba nie ma (tzn. jest jeszcze jeden, działający na innej zasadzie -ale jakoś budzi moje wątpliwości...).
W związku z tym pytania:
1/ jak zmienia się brzmienie po takim modzie - w położeniu "troda"?
2/ jak duży jest spadek (+/- %) mocy przy j.w. i czy jest to zauważalne?
3/ jaki ma to wpływ na zywotność lamp mocy?
Dlaczego pytam?
Jako stary wintydżowiec - konstruktor dotychczas nie bawiłem sie w taki myki - uznając, że albo trioda, albo pentoda!
Śp. Babcia zawsze mi mówiła: "gdy coś jest do wszystkiego - czyli uniwersalne - to znaczy, że jest do dupy!".
Ale "nasz klient, nasz pan!": gdy zażąda to nawet z koziego zadka trąbę należy mu zrobić...
Jakieś podpowiedzi i opinie?
Pozdrawiam, Zltn.
Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: sob, 4 stycznia 2020, 11:06
autor: Thereminator
Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: sob, 4 stycznia 2020, 13:14
autor: Marek7HBV
ZoltAn pisze: ↑sob, 4 stycznia 2020, 10:30
.
Ale "nasz klient, nasz pan!": gdy zażąda to nawet z koziego zadka trąbę należy mu zrobić...
I tu jest największy problem z którym spotykałem się wielokrotnie

.Wszystko zależy od gitarzysty-jego wymagań umiejętności i przede wszystkim preferowanym stylu gry{jako grający jestem w stanie to odróżnić}.Gitarzysta obstawiony zabawkami ma w zasadzie typ i markę wzmacniacza jako coś nobilitującego i praktycznie dla niego nic nie wnoszącego do gry.Grający na dobrej gitarze i dopasowanym do stylu{i umiejętności] wzmacniaczu zauważy różnicę spowodowaną innym rodzajem przesteru{jeżeli przyzwyczaił się do sprzętu i potrafi z niego korzystać!-po to są gałki i przełączniki

}Natomiast początkujący{bez własnego stylu i przyzwyczajeń} zagra na wszystkim i będzie kręcił jak oszalały,by coś {co go zadowoli}uzyskać

.Stąd wniosek -zapytać czy będzie mu przeszkadzała zmiana nie tylko głośności.A jeżeli chodzi o rozwiązanie,to jedynym słusznym według mnie{bawiącym się wzmacniaczem i gitarą od pół wieku} jest zastosowanie rezystorów stratnych-oczywiście jeżeli ma to być wzmacniacz do ćwiczeń i także koncertów.Takie rozwiązanie powoduje identyczną reakcję na ,,szarpanie drutów,, przy różnej mocy wyjściowej.No ale GITARZYSTA to zwierzę nieprzewidywalne

Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: sob, 4 stycznia 2020, 19:47
autor: nkas
Cześć.
1 zmieni się, cieżko opisac powiedzmy że bardziej miekkie.
2 zauwazalne to i owszem ale jesli gosc sie nastawia na to ze to rozwiazanie zrobi z tego wzmacniacz do grania "po cichu" to nie.
3 nie zmiejszy.
Uwagi generalnie sa takie - w tych budzetowych fenderach deville/hot rod itd czesto gesto potencjometry volume sa liniowe co bardzo utrudnia ustawienie niskich glosnosci (i to moze byc powod calego zamieszania).
vvr - fajne, albo raczej najsensowniejsze jesli musi byc regulacja mocy. Problem to odprowadzanie ciepla z mosfeta, przy stalej polaryzacji niezbedna jest tez jednoczesna regulacja napiecia ujemnego, no i jesli obniza sie napiecie od S2 lamp mocy "w dol" tj lacznie z przedwzmacniaczem to przy odp. niskim napieciu pojawi sie prad siatki na triodach przedwzmacniacza czyli albo dorzucic pare dodatkowych RC albo regulacje gain etc beda wesolo trzeszczec. Reasumujac - warte "przerobienia" chocby w celach poznawczych, ale szkoda roboty przy tym wzmacniaczu.
Ewentualnie - prosciej i szybciej (ale po uprzednim sprawdzeniu char. potencjometrów jw.) :
to tez samo w sobie jakos specjalnie wzmacniacza nie uciszy, ale jest warte uwagi bo mozna na niskich glosnosciach poprzez zabawe z polaryzacja inwertera przesterowac tenze.
Czyli podsumowujac - sprawdzic te volume ew wstawic log. nie zawadzi ustawienie niższego prądu spoczynkowego, tryb triodowy może być, jak sie dorzuci jeszcze ten mod wyzej to w zasadzie pacjent ma sie czym bawic i nie powinnien marudzic.
A jaka inna metode miales na mysli?
Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: sob, 4 stycznia 2020, 19:50
autor: ZoltAn
Kumpel podpowiedział mi jeszcze jedną opcję: włączanie w szereg między masę a rezystor odniesienia (do pośredniego pomiaru wartości bias) 1Ohm w katodach lamp mocy (w przypadku tego Fendera 6L6) dodatkowego rezystora z zakresu 47Ohm - 100Ohm.
Ma to redukować moc stopnia końcowego bez zauważalnego wpływu na brzmienie.
Ktoś z Kolegów spotkał się z takim rozwiązaniem?
Rysunek może niezbyt wyrazisty, ale... za starym na rozpoczynanie zabawy w grafika, więc naj- najprostszymi sposobami.

Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: sob, 4 stycznia 2020, 20:35
autor: slawekmod
Próbowałem takiego rozwiązania w SLO 50, i powiem tak, przy zmniejszeniu mocy za pomocą dołączenia rezystora w katodach 6P3SE zaczęły się robić jaja z przebiegiem. Zaczęły się jakieś zniekształcenia przy zmniejszonej mocy do tego stopnia że odpuściłem pomysł. Jakoś tego w głośniku nie słyszałem ale na oscyloskopie nie wyglądało to za dobrze.
Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: sob, 4 stycznia 2020, 20:36
autor: Marek7HBV
Oczywiście bez diody

.Trzeba jednak uwzględnić że w tym prostym wzmacniaczu przester tworzy się w inwerterze,a także w stopniu mocy i taka zmiana będzie zauważalna w pewnych rodzajach gry{gatunek+ekspresja}.Najlepiej założyć przełącznik i opornik,dać do testu-a jak nie będzie pasować to coś innego można zrobić

.Osobiście stosuję rozwiązanie najprostsze-przełącznik i potencjometr drutowy szeregowo z głośnikiem, oraz rezystor obciążający.Fakt,problemem może być potencjometr-ale można dać przełącznik kilku pozycyjny i wzmacniacz na dużą scenę oraz na granie nocne będzie się nadawał

Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: ndz, 5 stycznia 2020, 08:30
autor: haterkmp
Oczywiście:
http://guitaramplifiers.prv.pl/misc.htm#Regulacja
Tutaj polecam założyć wiatraczek na rezystor:
https://guitar.com/guides/diy-workshop/ ... ttenuator/
Albo rozwiązanie jak w peaveyu 6505mh, tylko tnie wysokie tony...
Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: ndz, 5 stycznia 2020, 15:17
autor: Recon
Moim zdaniem nie ma sensu modyfikować czegokolwiek we wzmacniaczu (bo np potem będzie trudniej go sprzedać), tylko tak jak haterkmp podlinkował - stworzyć zewnętrzny 'power attenuator' wpinany między wyjście a głośnik. Klient będzie zadowolony, bo to uniwersalna opcja, która może sobie przenieść do każdego innego wzmacniacza w przyszłości.
A no i power attenuatory są zwykle bardzo transparentne dla dźwięku - mało tego można rozkręcić mocniej master na wzmacniaczu i zbić głośność attenuatorem ciesząc się brzmieniem przesterowanej końcówki mocy

Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: ndz, 5 stycznia 2020, 17:57
autor: haterkmp
No właśnie w peaveyu przy tej metodzie strasznie obcina wysokie tony - presence muszę dać na maxa żeby było ok. Przy redukcji do deklarowanego 1 wata i rozkręceniu wzmacniacza, w środku robi się naprawdę gorąco

Sposób z odrębnym "pochłaniaczem" i podbijaniem wysokich tonów wydaje mi się lepszy. Jest wiele innych, bardzo podobnych schematów - ten z linka słyszałem na jutubie z jakimś małym fenderem na PP6v6 i było bardzo miło. Widziałem jeszcze układ, który bardziej przypomina prawdziwe obciążenie - jakiś transformatorek był i kilka elementów RC ale nie mogę teraz tego znaleźć.
Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: ndz, 5 stycznia 2020, 18:51
autor: nkas
Attenuatory rezystancyjne to jest najgorzej brzmiące rozwiązanie

A oprócz tego pojawia się tendencja do zwiększonej awaryjności wzmacniacza, bo skoro jest tłumik to "dajesz zenek na zicher go". Jakby mi się tak chciało z cewkami jak mi się nie chce - to dobrym rozwiazaniem jest obciażenie reaktancyjne, z wyjściem liniowym, sygnał z wyjścia liniowego podajemy na małą końcówkę (choćby taka jak w E530 na TBA820M) i jest temat załatwiony dobrze. Problem z nawinieciem i dobraniem cewek. Oczywiscie z obciążeniem rezystancyjnym nie brzmi to tak jak powinno ale... też może mieć pare przydatnych zastosowań.
Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: ndz, 5 stycznia 2020, 19:42
autor: Marek7HBV
LuC pisze: ↑ndz, 5 stycznia 2020, 18:51
A oprócz tego pojawia się tendencja do zwiększonej awaryjności wzmacniacza, bo skoro jest tłumik to "dajesz zenek na zicher go".
Przede wszystkim nie wiemy ,,po co mu to,,.Stosowanie 50W w małej sali lub studiu jest wskazane tylko w jednym gatunku muzyki,natomiast czasem przydaje się zmniejszenie do 10W{naprawdę tylko czasem} i co wtedy?Stosowanie do ćwiczeń i prób w jakiejś kanciapie czy piwnicy o byle jakiej akustyczne też nie ma sensu .Do częstej gry klubowej lub ćwiczeń trzeba sobie zrobić coś małego{np Kol Recon używa mikrusa z dobrym skutkiem}.Jeżeli gitarzysta nie jest w stanie zrobić/kupić czegoś małego-to zostaje tylko kombinacja z różnymi wynalazkami i związanymi z nimi kłopotami,niestety

Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: ndz, 5 stycznia 2020, 20:05
autor: haterkmp
Niestety kłopoty są przy zastosowaniu każdego rozwiązania.
Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: ndz, 5 stycznia 2020, 21:09
autor: nkas
Marek7HBV pisze: ↑ndz, 5 stycznia 2020, 19:42
LuC pisze: ↑ndz, 5 stycznia 2020, 18:51
A oprócz tego pojawia się tendencja do zwiększonej awaryjności wzmacniacza, bo skoro jest tłumik to "dajesz zenek na zicher go".
Przede wszystkim nie wiemy ,,po co mu to,,.Stosowanie 50W w małej sali lub studiu jest wskazane tylko w jednym gatunku muzyki,natomiast czasem przydaje się zmniejszenie do 10W{naprawdę tylko czasem} i co wtedy?Stosowanie do ćwiczeń i prób w jakiejś kanciapie czy piwnicy o byle jakiej akustyczne też nie ma sensu .Do częstej gry klubowej lub ćwiczeń trzeba sobie zrobić coś małego{np Kol Recon używa mikrusa z dobrym skutkiem}.Jeżeli gitarzysta nie jest w stanie zrobić/kupić czegoś małego-to zostaje tylko kombinacja z różnymi wynalazkami i związanymi z nimi kłopotami,niestety
Ale ja nie neguje przydatnosci malych piecykow lzejszych gatunków, zwłaszcza do nagrań. Wprost przeciwnie. Powyższa uwaga to wynik obserwacji że jest taki trend i przeważnie bierze się to z nieusadnionego przeswiadczenia że "lampa to najlepiej gra rozkręcona na full" - które przeważnie jest fałszywe, o ile nie mówimy o klasycznych konstrukcjach non-master vol. Inna sprawa że wiele współczesnych zwłaszcza budżetowych wzmacniaczy takiej wyżyłowanej pracy długo nie wytrzymuje i to też warto mieć na uwadze. Co do intencji właściciela wzmacniacza - nadal podejrzewam to co napisałem w pierwszym poście

Re: Jak dziadek do wnuków (po lutownicy!)
: ndz, 5 stycznia 2020, 22:02
autor: haterkmp
Cichy głośnik też nie zagra tak jak powinien...