Najprostszy miernik lamp.
: śr, 26 kwietnia 2017, 06:30
Zacznę od gorącej prośby, aby tym razem ktoś zbudował i przetestował opisywany układ.
Roboty naprawdę niewiele, a korzyści mogą być spore, bo jak wiadomo mierniki lamp są bardzo drogie, a ze sprawnością zabytkowych urządzeń też różnie bywa ...
Założenia :
Miernik ma umożliwić pomiar emisji i dobranie lamp w pary.
Opis :
Każdy chyba widział schemat ze strony http://www.fonar.com.pl/audio/projekty/ ... iernik.htm.
Po przeanalizowaniu schematu doszedłem do wniosku, że jest on zbyt skomplikowany, a wyniki pomiarów są trudne do porównania.
Niepotrzebne skomplikowanie to efekt rutyny, pewne fragmenty obwodu wstawia się "z automatu", nawet chwilę nie zastanawiając się nad tym czy są konieczne. Tutaj mamy to samo, układ byłby poprawny, gdyby to był wzmacniacz m.cz., ale to tylko tester ...
Co do wyników pomiarów, to jest już masakra.
Zarówno napięcie anodowe, jak i ujemne napięcie polaryzujące siatkę pierwszą zależą od prądu anodowego.
Właściwie to lampa pracuje w układzie źródła prądowego, a więc z samoregulacją, więc mowy nie ma o jakimkolwiek pomiarze czegokolwiek.
Postanowiłem układ uprościć i wyeliminować jego wady, tak aby można było w miarę dokładnie określić emisję i współczynnik wzmocnienia lampy.
Po pierwsze wyrzuciłem prostownik, kondensatory i oporniki ograniczające prąd.
Lampa sama w sobie stanowi prostownik i nic nie stoi na przeszkodzie aby mierzyć ją prądem zmiennym, a zasilanie bezpośrednio z uzwojenia wtórnego transformatora zapewnia stałość napięcia anodowego.
Zamiast opornika w katodzie wstawiłem natomiast diodę Zenera. Zasadniczo może to być LED, albo dioda prostownicza, zależy jaki spadek napięcia potrzebujemy. Taki element dzięki nieliniowej charakterystyce daje spadek napięcia prawie niezależny od płynącego prądu.
Układ zbudowałem na razie do pomiaru lamp 6Ż1P, których akurat mam kilka. To lampka o małym prądzie i napięciu anodowym, więc użyłem miernika magnetoelektrycznego (najpopularniejszy typ wskazówkowy) o zakresie 15 mA i transformatora z napięciem wtórnym 60 V.
Oczywiście dla lamp mocniejszych trzeba by dać większe napięcie i miernik o większym zakresie.
Przez lampę płynie prąd wyprostowany jednopołówkowo, więc miernik trzeba przeskalować, albo po prostu uznać że wskazuje jednostki względne, co do porównania kilku lamp w zupełności wystarczy. Ja akurat dałem bocznik z dokładnością -10%, a skalę mam nadrukowaną 0-100, ale specjalnie to nie przeszkadza ...
Kilka słów o interpretacji wyników. Przy zwartym przycisku napięcie na siatce sterującej wynosi 0V względem katody i płynie prąd zależny tylko od emisji katody. Gdy przycisk jest rozwarty siatka dostaje potencjał ujemny względem katody i prąd maleje. Spadek napięcia na diodzie jest mały w porównaniu do napięcia anodowego, oraz prawie stały i prawie niezależny od prądu anodowego, więc zmierzony prąd zależy prawie wyłącznie od współczynnika wzmocnienia lampy.
A teraz najważniejsze. Co prawda większość posiadanych lamp bardzo różniła się emisją, to jednak trafiły się trzy podobne, które w jednostkach względnych dały wyniki 42/66, 44/68 i 46/70, co by oznaczało, że pomimo różnic w emisji mają identyczne wzmocnienie, czyli jest szansa że miernik działa prawidłowo. Niestety nie mam innego miernika, z którym mógłbym porównać te wyniki.
Schemat :
Roboty naprawdę niewiele, a korzyści mogą być spore, bo jak wiadomo mierniki lamp są bardzo drogie, a ze sprawnością zabytkowych urządzeń też różnie bywa ...
Założenia :
Miernik ma umożliwić pomiar emisji i dobranie lamp w pary.
Opis :
Każdy chyba widział schemat ze strony http://www.fonar.com.pl/audio/projekty/ ... iernik.htm.
Po przeanalizowaniu schematu doszedłem do wniosku, że jest on zbyt skomplikowany, a wyniki pomiarów są trudne do porównania.
Niepotrzebne skomplikowanie to efekt rutyny, pewne fragmenty obwodu wstawia się "z automatu", nawet chwilę nie zastanawiając się nad tym czy są konieczne. Tutaj mamy to samo, układ byłby poprawny, gdyby to był wzmacniacz m.cz., ale to tylko tester ...
Co do wyników pomiarów, to jest już masakra.
Zarówno napięcie anodowe, jak i ujemne napięcie polaryzujące siatkę pierwszą zależą od prądu anodowego.
Właściwie to lampa pracuje w układzie źródła prądowego, a więc z samoregulacją, więc mowy nie ma o jakimkolwiek pomiarze czegokolwiek.
Postanowiłem układ uprościć i wyeliminować jego wady, tak aby można było w miarę dokładnie określić emisję i współczynnik wzmocnienia lampy.
Po pierwsze wyrzuciłem prostownik, kondensatory i oporniki ograniczające prąd.
Lampa sama w sobie stanowi prostownik i nic nie stoi na przeszkodzie aby mierzyć ją prądem zmiennym, a zasilanie bezpośrednio z uzwojenia wtórnego transformatora zapewnia stałość napięcia anodowego.
Zamiast opornika w katodzie wstawiłem natomiast diodę Zenera. Zasadniczo może to być LED, albo dioda prostownicza, zależy jaki spadek napięcia potrzebujemy. Taki element dzięki nieliniowej charakterystyce daje spadek napięcia prawie niezależny od płynącego prądu.
Układ zbudowałem na razie do pomiaru lamp 6Ż1P, których akurat mam kilka. To lampka o małym prądzie i napięciu anodowym, więc użyłem miernika magnetoelektrycznego (najpopularniejszy typ wskazówkowy) o zakresie 15 mA i transformatora z napięciem wtórnym 60 V.
Oczywiście dla lamp mocniejszych trzeba by dać większe napięcie i miernik o większym zakresie.
Przez lampę płynie prąd wyprostowany jednopołówkowo, więc miernik trzeba przeskalować, albo po prostu uznać że wskazuje jednostki względne, co do porównania kilku lamp w zupełności wystarczy. Ja akurat dałem bocznik z dokładnością -10%, a skalę mam nadrukowaną 0-100, ale specjalnie to nie przeszkadza ...
Kilka słów o interpretacji wyników. Przy zwartym przycisku napięcie na siatce sterującej wynosi 0V względem katody i płynie prąd zależny tylko od emisji katody. Gdy przycisk jest rozwarty siatka dostaje potencjał ujemny względem katody i prąd maleje. Spadek napięcia na diodzie jest mały w porównaniu do napięcia anodowego, oraz prawie stały i prawie niezależny od prądu anodowego, więc zmierzony prąd zależy prawie wyłącznie od współczynnika wzmocnienia lampy.
A teraz najważniejsze. Co prawda większość posiadanych lamp bardzo różniła się emisją, to jednak trafiły się trzy podobne, które w jednostkach względnych dały wyniki 42/66, 44/68 i 46/70, co by oznaczało, że pomimo różnic w emisji mają identyczne wzmocnienie, czyli jest szansa że miernik działa prawidłowo. Niestety nie mam innego miernika, z którym mógłbym porównać te wyniki.
Schemat :