PP na lampach bateryjnych-jest możliwe?
: sob, 16 lipca 2011, 23:02
Ze stopniem mocy nie będzie kłopotów, ale jak zrobić inwerter na lampie bezpośrednio żarzonej?
Forum miłośników lamp i retro radiotechniki
http://forum-trioda.pl/
Żarzyć ją z oddzielnego obwodu. Użyć innego układu, albo transformatora.elektrit pisze:Ze stopniem mocy nie będzie kłopotów, ale jak zrobić inwerter na lampie bezpośrednio żarzonej?
Brakuje połączenia punktu G1 (siatki 1 dolnej lampy mocy). Nie ma w układzie inwertera, więc prawdopodobnie projektant założył pracę końcówki jako samosymetyzującej - G1 należałoby w takim wypadku uziemić. Podobny układ samosymetryzujacego PP (na ECC82) zastosowano w gitarowym wzmacniaczu Firefly.
Ten odwracacz fazy mocno taki sobie, zwłaszcza na krańcach pasma.VacuumVoodoo pisze:Autorowi nie chcialo sie wrysowac polaczenia miedzy dwoma punktami "G1".
Faktycznie, przeoczyłem, że punkt G1 występuje na schemacie dwukrotnie..VacuumVoodoo pisze:Autorowi nie chcialo sie wrysowac polaczenia miedzy dwoma punktami "G1".
A masz lepszy pomysł, skoro katoda musi być umasiona? Jedyna możliwość jako takiej poprawy parametrów - to zastosowanie układu pentodowego, ze wspólnym zasilaniem siatek drugich przez nieblokowany rezystor. Zdecydowanie gorszy był odwracacz zastosowany w telewizorach "Granit", "Opal" gdzie zastosowano prosty stopień na triodzie PCL86, z dzielnikiem tłumiącym sygnał na wejściu, oraz nieblokowanym rezystorem w katodzie. Żadnych sprżężeń zwrotnych takich jakimi cechuje się kołyska, a tak prymitywne rozwiązanie wybrano po to aby najłatwiej można było przyspsobić stopień SE na płytce zespołu Z-1X poprzez dołączenie tzw. płytki uszlachetniającej przy minimalnej liczbie połączeń między tymi płykami. To samo można powiedzieć i o wzmacniaczach z lampą ECLL80, gdzie tylko nie trzeba było sięgać po zadne srodki redukujące wzmocnienie stopnia, jako że trioda tej lampy miała mijjjuu niewiele większe od jedności.tszczesn pisze:Ten odwracacz fazy mocno taki sobie, zwłaszcza na krańcach pasma.
Transformator. Chyba najlepsze rozwiązanie. Przy tych prądach anodowych spokojnie da się nawet na ferrytowym kubku nawinąć.Tomek Janiszewski pisze:A masz lepszy pomysł, skoro katoda musi być umasiona? Jedyna możliwość jako takiej poprawy parametrów - to zastosowanie układu pentodowego, ze wspólnym zasilaniem siatek drugich przez nieblokowany rezystor.
Czasem istotnie stosowano tu transformatory - ale wolałbym nie wiedzieć ile potrzeba zwojów przy impedancjach obciążenia lampy przedwzmacniacza na poziomie kilkuset kΩ (bo chciałoby się mieć jako takie wzmocnienie napięciowe przedwzmacniacza) aby uzyskać sensowne pasmo, o które tak walczysz. Przy tym pamiętaj że im więcej zwojów - tym większa indukcyjność rozproszenia a tym samym gorsze pasmo od góry. Typowy transformator musiałby zawierać aż 3 uzwojenia o takiej samej liczbie zwojów w każdym, toteż w tym miejscu stosuje się raczej autotransformator zawierający tylko dwa uzwojenia a właściewie to jedno uzwojenie z odczepem w środku, którego końcówki sterują lampy głośnikowe, a sygnał doprowadzany jest do jednej z nich przez kondesator z oporowego stopnia przewwzmacniacza (sprzężenie mieszane). Wprawdzie uwalnia to rdzeń od nasycenia, ale zmniejsza wzmocnienie (wskutek straty napięcia anodowego na rezystorze obciążenia), i -znów!- psuje symetrię za sprawą niezerowych rezystancji nawiniętego cienkim drutem uzwojenia. Właściwie jedyna zaleta takiego połączenia - to zaoszczędzenie 25 do 60mA prądu żarzenia, przez wyeliminowanie jednej lampy 1S5T lub podobnej. Jednak ciężar dodatkowego transformatora w przypadku odbiorników turystycznych też swoje znaczenie ma. Natomiast transformatorowe (lub dławikowe) sprżężenie jest standartem we wzmacniaczach dużej i bardzo dużej mocy, zwłaszcza ze stopniem końcowym na triodach pracujących z prądami siatki.tszczesn pisze:Transformator. Chyba najlepsze rozwiązanie
Przy tych prądach anodowych spokojnie da się nawet na ferrytowym kubku nawinąć.
A jakie pasmo sygnału może otrzymać taki wzmacniacz w odbiorniku radiowym AM? Niech by to było nawet i 7kHz - myślisz że lampa się nie wyrobi?A jak już taki 'wzmacniacz', to sygnał przed nim powinien mieć na tyle ograniczone pasmo, z góry i z dołu, aby nie dostawał więcej pasma niż odwracacz jest w stanie przenieść przez zmiany przesunięcia fazy.
Odwracająca lampa w "kołysce" pracuje ze wzmocnieniem -1, uzyskanym dzięki silnemu napięciowemu równoległemu sprzężeniu zwrotnemu, toteż coś tam jednak równowagę stabilizuje. Gorzej jest w przypadku wspomnianego wyżej prymitywnego odwracacza w "Opalach" i "Granitach, a już zwłaszcza lampy ECLL80 gdzie istotnie cała równowaga zależy od parametrów lampy. Jeśli chcemy uzyskać najlepszą stabilność równowagi na tytułowych lampach bateryjnych - stosujmy je w połączeniu pentodowym, a siatki drugie zasilajmy przez wspólny nieblokowany rezystor.No i niestety całkowity brak kontroli nad zmiana amplitudy na przesuniętym wyjściu związaną z np. zużyciem lampy.
Bez przesady. Współczynnik wzmocnienia triody w tej lampie to 1.2 tak jeden i dwie dziesiąte. Nawet przy rozrzucie parametrów w niewielkim stopniu przedkłada się to na zniekształcenia. Oczywiście się pojawi też druga i parzyste harmoniczne znacznie miej dokuczliwe niż trze i pozostałe nieparzyste. katalogi podają pełna moc nie dal 10% zniekształceń ale dla 5%. Wartość bez USZ. W praktyce osiągano zniekształcenia dla pełnej mocy nominalnej poniżej 1%. Lampe stosowano w amplitunerach i radiach wysokiej klasy pod koniec lat 60-tychTomek Janiszewski pisze:a już zwłaszcza lampy ECLL80 gdzie istotnie cała równowaga zależy od parametrów lampy. Jeśli chcemy uzyskać najlepszą stabilność równowagi na tytułowych lampach bateryjnych - stosujmy je w połączeniu pentodowym, a siatki drugie zasilajmy przez wspólny nieblokowany rezystor.