Kwestia magicznych oczu.

Przed wypowiedzią bardzo proszę o zapoznanie się z regulaminem tego działu.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
MarekSCO
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2678
Rejestracja: pn, 31 lipca 2006, 22:02
Lokalizacja: Żołynia podkarpackie

Re: Kwestia magicznych oczu.

Post autor: MarekSCO »

Możliwe, ale...
Możliwe też, że Twoja polonistka trochę zbyt radykalnie podeszła do sprawy.
W mojej okolicy ( na pograniczu ) znajduje się miejscowość pod nazwą Wielkie Oczy.
Obecnie wioska, dawniej miasteczko wielokulturowe.
Znajdziesz tam ślady po kościele katolickim, katolickim klasztorze, synagodze, prawosławnej cerkwi
i co najmniej dwu zborach reformackich...
Nazwa tej miejscowości pochodzi od stawów, które miejscowym kojarzyły się z oczyma.
( Z oczyma do patrzenia, nie z okami ).
Nazwa Wielkie Oczy, mimo pochodzenia od zjawiska które z oczyma niewiele wspólnego miało,
została zaakceptowana oficjalnie w jęz polskim.
Zauważmy teraz taką rzecz.
( Ograniczymy się tylko do dwu języków )
Wyobraźmy sobie przez chwilę, że ta nazwa zaczerpnięta została z Ukraińskiej mowy
( Великі Очі ) i przetłumaczona na język polski.
Wtedy, zgodnie z zasadą Twojej polonistki, powinna brzmieć "Wielkie Oka"...
Skoro jednak zasada obowiązuje a nazwa nie brzmi "Wielkie Oka", to...
Nie została przetłumaczona z jęz Ukraińskiego.
A skoro nie została przetłumaczona, to powstała w jęz polskim.
A skoro powstała w polskim, to... To zasada nie obowiązuje ;)
c.b.d.u. ;)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielkie_Oczy
Miło mi z Wami :)
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 926
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: Kwestia magicznych oczu.

Post autor: zjawisko »

Dobrze że Morskie Oko jest jedno, a nie jest ich więcej. :lol: Ale to słaby przykład bo akurat ta nazwa podobno ma związek z oczami - była taka legenda.
Nazwy własne czy historyczne mogą zupełnie nie kleić się zasad pisowni; w kraju jest masa miejscowości totalnie nieortograficznych.

Tu akurat wychodziłoby np "w pudełku są magiczne oka" (brzmi znośnie), ale nazwa tematu brzmiąca "kwestia magicznych ok" brzmi cudacznie, owszem. Czy na sali jest polonista? :wink:

Ja się nie czepiam złośliwie, nie o to przecież chodzi. :)
Bo tak właściwie to... Czy znacie kogoś, kto do Klaudii czy Joli zwraca się per "Klaudio" i "Jolo"? Na szybko naliczyłbym ze dwie osoby.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem (...) podumaj przez chwilę.
Wisława S.
Awatar użytkownika
MarekSCO
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2678
Rejestracja: pn, 31 lipca 2006, 22:02
Lokalizacja: Żołynia podkarpackie

Re: Kwestia magicznych oczu.

Post autor: MarekSCO »

zjawisko pisze: śr, 16 lutego 2022, 13:29 Ja się nie czepiam złośliwie, nie o to przecież chodzi. :)
Oczywiście rozumiem i wcale nie podejrzewam, ze złośliwie.
Specjalnie nadałem taki tytuł, żeby było "bardziej poetycko" ;)

No to przechodzimy płynnie do kolejnego etapu lampowego początkowania.
Pierwsze lampowe koty za płoty. Czyli umiem już sklecić na lampach grające radyjo.
Pora teraz odpocząć w restauracji... A konkretnie przy restauracji.
I pierwsze pytanie do Kolegów:
Jakie radyja polecilibyście początkującemu restauratorowi ?
I tutaj od razu przedstawię mój wybór, który w sumie jest wyborem losu ;)
Pozyskałem dwa dni temu dwa ciekawe artefakty. A mianowicie "Tatry" i "Sarabandę II".
Obrazek
Radyja są w bardzo dobrym stanie. Niczego im nie brakuje. Zdążyłem już nawet je nareperować i grają
( tylko jeszcze te trzeszczące przełączniki trzeba będzie "pokonać" )
Konstrukcje te, jak zapewne Koledzy wiecie, są stosunkowo proste ( zwłaszcza "Sarabanda II" )
I dlatego wydają mi się odpowiednie dla początkującego.
Nie są też ( jak sądzę ) jakoś specjalnie cenne z kolekcjonerskiego punktu widzenia.
I jeśli restauratorowi "coś pójdzie nie tak" strata dla społeczeństwa niewielka ;)

Kilka słów o pozyskaniu, może Koledzy będą zainteresowani niuansami procesu.
I liczę też na wasze podpowiedzi, bo, kto wie, może zostanę jakimś kolekcjonerem, czy coś...
Oto "Sarabandę" zakupiłem na tzw "giełdzie samochodowej" w Załężu pod Rzeszowem za 25 złociszy.
Cena wydaje mi się zdecydowanie niewygórowana. Ale taka właśnie zaproponował sprzedający a ja zgodziłem się bez targów.
Oczywiście obszedłem potem cała giełdę, żeby sprawdzić czy ktoś jeszcze oferuje podobne artefakty...
Niestety innych lampowych radyj nie było :(
Drugie radyjo, mianowicie "Tatry" znalazłem na tzw "gabarytach".
I tutaj małe wyjaśnienie. Raz na jakiś czas w mojej wsi organizowana jest tzw zbiórka śmieci
o sporych gabarytach. Przypomina to trochę słynne niegdyś "wystawki" w Niemczech.
Tzn ludziska wystawiają śmieci przed obejście a spec ekipa zbiera i odwozi do utylizacji.
Na takiej właśnie wystawce trafiły mi się "Tatry".
Pytanie do Kolegów. Z jakich jeszcze źródeł pozyskiwania podobnych artefaktów przychodziło Wam czerpać ?

Teraz po kolei. Pierwszą czynnością nieodzowną przy restauracji wydaje mi się czyszczenie zewnętrznej powłoki radyja
( czy jestem w błędzie ? )
Ja używałem ciepłej wody z płynem "Ludwik", szmatki i szczoteczki ( do wyczyszczenia gałek ).
Możecie polecić jeszcze jakieś techniki ?
Będę bardzo wdzięczny.
Miło mi z Wami :)
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
staku
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 955
Rejestracja: czw, 17 czerwca 2010, 13:29
Lokalizacja: Nad Sanem

Re: Kwestia magicznych oczu.

Post autor: staku »

Cześć,

Czasem można coś upolować w pierwszą niedzielę miesiąca na rzeszowskiej rupieciarni, czyt. giełdzie staroci, to tak gdybyś zamierzał zająć się zbieractwem :wink: .
Na samochodowej na środku placu widziałem jakąś Sabę ostatnio.
Co do technik, to wiesz... Zależy co jest głównym założeniem dla naprawy/renowacji. Bo jeśli zabicie czasu, to takie Tatry można i rok na stole trzymać. :D
ballasttube
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3389
Rejestracja: czw, 25 marca 2010, 00:12

Re: Kwestia magicznych oczu.

Post autor: ballasttube »

Odnośnie "magicznych oczu" i ich deficytu,kiedyś tu wspomniałem,
a teraz do tego wracam, jako może do pewnej ewentualnej alternatywy,
do układu z bardzo starego "Radioamatora" z lat chyba 1950tych:
dwa układytam opisane, jako wskaźniki do prymitywnych telewizorów,
ale w sumie nie ma znaczenia,skąd pochodzi sygnał taki wskaźnik
sterujący.
To są swego rodzaju dwa woltomierze mostkowe na podwójnych triodach
ze wskaźnikiem albo na jednej albo na dwóch neonówkach.
Generalnie neonówki były stosowane jako radiowe wskaźniki dostrojenia,
ale dostać dzisiaj taką neonową"kiełbasę", jak z jednej z AG, to jest
też wielki problem.Może i większy,jak z EM4 dobrze świecącym.
Chyba żeby się post radziecki eskaźnik w rodzaju bargrafu neonowego
zaadoptowało.Do tego wskaźnika mostkowego.
Albo neonówkę o cylindrycznym kształcie?(Np.MN-3?)
Czy Koledzy mają konstruktywne opinie na ten remat?
Pozdrawiam.
Jacek"b/t"