Dotarło do mnie podobne "pudełeczko".
Z otwieraniem chwilę sie wstrzymam - niech pogra chwilę na wypadek gdyby miał się pojawić 'magic smoke'

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Można, tylko za toroidem musi byc jeszcze 'sztywny" stabilizator o odpowiedniej obciążalności prądowej.
Wczoraj naprawiłem impulsowy zasilacz do wzmacniacza i mogę potwierdzić, że przyczyną jego awarii było użycie za transformatorem diod o zbyt niskim dopuszczalnym napięciu pracy, wynoszącym jedynie 100 V. W ich miejsce wstawiłem dwie podwójne diody o dopuszczalnym prądzie 20 A i napięciu 200 V (spośród kilkunastu egzemplarzy wybrałem takie, których napięcie lawinowego przebicia osiągało ok. 300 V). Zasilacz od samego początku wydawał mi się zdecydowanie za mały i za lekki, jak na moc wyjściową 192 W. Desktopowe zasilacze firmy MEAN WELL, o znacznie mniejszej mocy dopuszczalnej (np. 160 W), były od niego znacznie większe (np. 175x72x35mm) i ok. dwa razy cięższe (chiński zasilacz 32 V/6 A waży ok. 300 gramów przy wymiarach 141x62x40mm, zasilacze MEAN WELL 160 W ważą ponad 700 gramów; https://www.tme.eu/pl/katalog/zasilacze ... 1455118%3B ). Poza tym sam transformator impulsowy chińskiej przetwornicy też jest trochę za mały, jak na ciągłą moc wyjściową 192 W. Po uruchomieniu zasilacza obciążyłem jego wyjście prądem 3,5 A (to moim zdaniem wartość realna, którą można chwilowo obciążać ten produkt) i sprawdziłem napięcia na tranzystorze-kluczu (użyłem dobrego tranzystora o dopuszczalnym prądzie 16 A i dopuszczalnym napięciu dren-źródło 800 V). Napięcie Uds osiągało w szczytach prawie 600 V, co widać na załącznikach poniżej. .AZ12 pisze: ↑śr, 30 października 2019, 07:05 W sprzęcie audio nie ma obowiązku stosowania PFC. Zasilacz się uszkodził gdyż zastosowano diody łączone równolegle co jest w mojej ocenie niedopuszczalne, w przypadku przerwy w jednej druga ulega przeciążeniu. Przy tej mocy wyjściowej przetwornica przepustowa jest dużo lepszym rozwiązaniem, ale i droższym ze względu na obecność dławika na wyjściu. Myślę że dobrym rozwiązaniem byłby zasilacz przemysłowy.
Wyniki zweryfikowałem jeszcze diodową sondą szczytową i wyszło na to, że wartości widoczne na oscylogramach są poprawne (mamy tam ponad dwie działki, przy czułości oscyloskopu na poziomie 100 V/działkę [z sondą wysokonapięciową 1/100]) . Po rozciągnięciu wykresu widać, że wartość ujemna może być nawet nieco wyższa i może osiągać - 250 V, co oznaczałoby, że spadki w kierunku zaporowym na diodzie osiągają wartość 285 V. .
Autor wątku powiadomił dystrybutora o uszkodzeniu się zasilacza, a ten obiecał wysłać kolejny sprawny egzemplarz. Ciekawe czy dojdzie i czy rzeczywiście okaże się lepszy od tego właśnie naprawionegoanodeon pisze: ↑sob, 2 listopada 2019, 09:03 Czy powiadomił Pan dystrybutora/importera (nie wiem gdzie to "coś" zostało kupione) jakie i jak niebezpieczne badziewie sprzedaje? (Przypuszczam, jaka będzie reakcja, ale mimo wszystko...)
Tabliczka znamionowa zadrukowana pewnie była (oprócz CE) wszystkimi możliwymi piktogramami...
Teraz wszystko jasne - na pierwszy rzut oka założyłem, że wyjściowe 35V jest w połowie działki (co dawało 75-80V/div)...
To jest produkcja elektrośmieci - i to już od samego opuszczenia fabryki.
Trzeba też uwzględnić, że przedstawione przeze mnie wykresy tworzyłem dość pośpiesznie i mogły wkraść się do nich pewne błędy... Na jednym z oscylogramów lekko przesunęło mi się "zero" napięcia... Dlatego dodatkowa weryfikacja wyników innym przyrządem pomiarowym często się w takich sytuacjach przydaje.
One są elektronicznymi śmieciami już na etapie tworzenia projektu
Kolega zapewne dobrze pamięta ,,Pewex,, ,a jest jeszcze wiele miejsc na świecie w których ten szajs sprzedawany jest na podobnych zasadach i to bez gwarancji{tylko teoretycznej}
Przepraszam bardzo - sprzęt kupiony w Pewexie w razie usterki na gwarancji był naprawiany albo w wytypowanych polskich ZURIT-ach albo placówkach na zachodzie - pamiętam TV Sony mojego wujka wysyłany LOT-em do Wiednia na naprawę głowicy, gdyż w PRL-u nikt tego nie był w stanie naprawić.
Określenie,,Pewex,,w mym poście dotyczy,,towaru pożądanego,niebotycznie drogiego-dostępnego za miesiące czasem ciężkiej pracy,, ,a nie formy respektowania gwarancji.Tu też można sobie samolotem wysłać do CHRLD{w bogatej Polsce
Reklamacja jest złożona u producenta, postanowili wysłać nowy zasilacz. Przesyłka w jedną stronę zbliżona jest do ceny reklamowanego zasilacza, więc producent często rezygnuje z przesłania do nich reklamowanego urządzenia.