Na początek wyjaśnienie, żeby nie wprowadzać innych Kolegów w błąd.
Vic384 pisze: pn, 20 maja 2019, 11:05
Piszesz, ze poslugujesz sie
monogramem i "nie trzeba wowczas zadych smiesznych wspolczynnikow".
(...)
Mozesz mi powiedziec skad ten
monogram ?
(...)
Wracajac do
monogramu
(podkreślenia moje)
Ponieważ sprawa pojawia się trzykrotnie, to wnioskuję że to nie literówka. Mowa jest o
nomogramie, czyli wykresie umożliwiającym szybkie znajdowanie przybliżonych wyników, nie zaś o monogramie czyli ozdobnym znaku składającym się ze stylizowanych liter (często inicjałów).
Vic384 pisze: pn, 20 maja 2019, 11:05
Mozesz mi powiedziec skad ten monogram ? "Duchi" go z nieba dostarczyli ?
Jeżeli pisząc "Duchi" (?) masz na myśli inżynierów zapomnianej dziś dziedziny zwanej nomografią, to tak - oni go dostarczyli. Podziałki na osiach i ich wzajemne położenie (w tym odległość osi od siebie, która jest krytyczna) wynikają z obliczeń. Z mniej więcej tych samych, z których twój współczynnik. Różnica jest taka, że nomogram pozostawia możliwość zadecydowania o indukcji, a współczynnik ma przyjętą jakąś wartość
i tyle. A jak masz jakąś inną blachę to trzeba już sobie na wyczucie współczynnik
modyfikować. Tu jest właśnie przewaga nomogramu.
Dla tego samego pradu jalowego, blachy krzemowe wymagaly wspolczynnika K=40, a dla mikolowskich K=30. Jeszcze jedna sprawa, te mikolowskie przenosily wieksza moc przy takich samych wymiarach rdzenia.
O masz, a te współczynniki to z kapelusza oczywiście. Znaczy: jak je znamy, to dobra nasza, a jak nie...
Wracajac do monogramu, to on jest tez "stworzony" przy pomocy wlasnie tych smiesznych wspolczynnikow. Popatrz na zaleznosc mocy do przekroju rdzenia, Dla S=10cm/2 wynosi okolo 65W, czyli dokladnie tyle, ile jest dla prostownika dwupolowkowego na lampie prostowniczej, czyli wspolczynniku rownym 1.5.
To chyba dość oczywiste, skoro wychodzą z tych samych założeń i praw fizyki...
faktus pisze: pn, 20 maja 2019, 11:47
Zarówno nomogram, jak i współczynniki są uproszczoną metodą określającą ilość zwojów przypadających na 1 V napięcia w transformatorze i są pochodną wzorów, które można bez problemów znaleźć w literaturze.
Czy
pochodną to bym się sprzeczał

ale jakimś przybliżeniem na pewno. Różnica jest taka, że współczynnik jest dany
i tyle, a nomogram uwzględnia niektóre ze zmiennych okoliczności, np. maksymalną indukcję (która zależy od rodzaju blach).
Nie stanowią one jednak " panaceum " na wykonywanie transformatora. Dlaczego? Bo nie uwzględniają wszystkich zmiennych jakie należy uwzględnić przy projektowaniu transformatora. Przykładem niech będzie ilość miejsca potrzebnego na uzwojenia. Dlatego należy stosować je ze zrozumieniem, bo pozwalają na szybkie oszacowanie potrzebnych parametrów.
Słuszna uwaga. Żaden współczynnik czy graf nie zaprojektuje transformatora za nas, samemu trzeba o wszystkim pomyśleć. Przykład - niedawne wyliczenia, które podałem, a których nie sprawdziłem na warunek zmieszczenia się w oknie.
Pozdrawiam