Czołem.
Janusz pisze:Przecież jest jasne, że w "audiofilskich" kondensatorach MIFLEXu głównym parametrem, jest łatwość z jaką uda się je wstrzelić w odpowiednią półkę rynku tworzonego przez ludzi o ponadprzeciętnym słuchu (a kto nie chce mieć takiego, prawda?).
Tu nie chodzi o parametry, a o całą tą otoczkę płynności, detaliczności, rozdzielczości, jaką wspomniana już przeze mnie subkultura przypisuje poszczególnym rodzajom dielektryka.
Ja to wszystko rozumiem. Jednak do tej pory "wstrzeliwaniem" się w segment rynku podzespołów stworzony dla wąskiego grona odbiorców, jakimi są audiofile, zajmowały się firmy niszowe, lub nawet "garażowe manufaktury", a poważni producenci produkowali elementy o dokładnie zdefiniowanych parametrach, mogące znaleźć zastosowanie we wszelkich masowo produkowanych urządzeniach. Parametry tych elementów były doskonale znane, gdyż przebadane w naukowych laboratoriach pod każdym mierzalnym i dającym się przewidzieć w bliższej i dalszej przyszłości względem... Jeśli chodzi o kondensatory, to produkowane są o wszelkich parametrach, jakie są przydatne w danych zastosowaniach. Są więc doskonałe kondensatory o bardzo małej stratności, bardzo wysokich napięciach pracy, bardzo wysokich dopuszczalnych wartościach prądów przewodzonych, są kondensatory o celowo dużej stratności w danych zakresach częstotliwości (do tłumienia zakłóceń, niwelowania rezonansów, absorbowania impulsów o stromych zboczach), są kondensatory idealne do blokowania napięć zasilania, kondensatory sprzęgające, do obwodów rezonansowych, dla niskich, średnich i bardzo wysokich częstotliwości (GHz). Jest produkowane wszystko, co może być w elektronice przydatne. Ciągle produkowane są kondensatory o dużej stratności, z dielektrykiem celulozowo-żywicznym (syciwem jest żywica epoksydowa, np. takie:
https://www.conrad.pl/Kondensator-papie ... &pi=456756 ). Produkowane są również kondensatory ceramiczne o dużej stratności (dla konkretnego zakresu częstotliwości), do różnego typu filtrów i "absorberów" energii sygnału zakłóceń. By umieć znaleźć się w tym gąszczu przeróżnych elementów i ich parametrów, umieć je odpowiednio wykorzystać, trzeba dysponować ogromną wiedzą na ich temat.
Janusz pisze:Czasem konstruktorzy tego nurtu świadomie czy nie, używają takich egzotycznych podzespołów jako substytutu filtrów, dostosowując brzmienie do własnych wyobrażeń o "prawdziwym dźwięku". To jest poszukiwanie "kamienia filozoficznego", podlane dziś już tonami sosu pseudonaukowego bełkotu.
Czy firmy produkujące podobne wynalazki podchodzą uczciwie do klienta? Oczywiście że nie. Ale w dzisiejszym świecie stojącym z powodu nawału informacji u progu kolejnych wieków ciemnych, nie ma to już najmniejszego znaczenia.
Problem w tym, że w większości przypadków typ zastosowanego dielektryka nie ma najmniejszego znaczenia. Poziom zmian, jakie może przynieść zmiana dielektryka kondensatora w danym zastosowaniu jest bowiem tak niewyobrażalnie mała, że nie ma sposobu by ktoś mógł ja dostrzec, nawet mając wybitnie dobry słuch. Kilkadziesiąt lat temu prowadzone były badania, które wyznaczyły granice zmian, jakie człowiek w danych warunkach jest w stanie usłyszeć. Jeżeli ktoś twierdzi, że słyszy więcej, to albo kłamie, albo ma wybujałą wyobraźnię i skłonność do fantazjowania, albo bardzo poważny problem, który być może rozwiązać mogą specjaliści zupełnie innej profesji...
Janusz pisze:Maski opadły, już nie trzeba się starać o zachowanie choćby pozorów owego niesienia kaganka oświaty, wystarczy samo robienie "kasy".
I to mnie bardzo smuci, bo wiem, że masz rację i taka właśnie stała się obecna rzeczywistość...
Pozdrawiam
Romek