
O coś takiego chodziło

A wracając jeszcze do samego wzmacniacza......
Jego budowa - od zdobycia transformatorów-dawców na trafa głośnikowe, poprzez wszystkie pokazane wcześniej etapy, trwała ok 7 tygodni. Oczywiście nie non-stop, a w wolniejszym czasie, choć zdarzyło się kilka dni bardziej intensywnych, gdzie przysiadłem na kilka godzin. Bywały tez kilkudniowe przerwy.
Możliwość samodzielnego nawinięcia transformatorów głośnikowych okazała się kluczowa i pozwoliła mi właśnie na wybór lamp EBL21 jako końcowych. Producenci transformatorów głośnikowych w swojej ofercie nie posiadają transformatorów "na tą lampę", pozostają więc trafa z demobilu, których parametry były jak się wydaje optymalizowane pod kątem ekonomii. To chyba sprawia o małej ilości wykonanych wzmacniaczy z tego typu lampami.
Budowa wzmacniacza to w większości (o ile nie projektuje się całego samodzielnie od podstaw) różnego rodzaju prace mechaniczne - nad transformatorami, nad obudową i wykończeniem. Połączenie elektryczne elementów to już względnie mały wycinek wśród tej całej pracy.
Zastosowanie wyłożenia blachą wewnątrz drewnianej obudowy sprawdziło się - wzmacniacz nie jest czuły na pola zakłócające. Zatrzymanie odtwarzacza DVD w stanie "pause" i "rozkręcenie na max" potencjometru siły dźwięku sprawia wrażenie, że kręci się wyłączonym wzmacniaczem - nie słychać w zasadzie żadnego wzrostu zakłóceń. Dopiero po zbliżeniu ucha do głośnika coś tam ledwo słychać.
Poziom przydźwięku sieciowego mierzony na oporności 4 ohm mieści się w granicach 55mV pp - niezależnie od położenia potencjometru wzmocnienia ani potencjometru symetryzacji żarzenia. Natomiast zastąpienie prądu przemiennego 6,3 prądem stałym powoduje całkowity jego zanik. Ponieważ jednak przydźwięk ten słychać tylko głuchą nocą (a w zasadzie lepiej go wyczuć kładąc palce na membranę głośnika niskotonowego) i to bardziej jako "ucisk w uszach" niż ton (podejrzewam, że moje głośniki słabo przenoszą te częstotliwości, może przy lepszych bardziej byłoby to słyszalne), to na razie nie ma potrzeby modyfikacji zasilacza (który na szczęście jest w oddzielnej obudowie).
Lampy EF22 w tym układzie nie charakteryzują się jakimś nadmiernym mikrofonowaniem - przy stukaniu palcem w bańkę bardziej słychać brzęk samej lampy niż coś z głośników.
Jeśli chodzi o wnioski ogólne dla przyszłych konstruktorów wzmacniaczy, to zalecałbym nie spieszyć się (ja trochę jednak momentami byłem niecierpliwy i wydawało mi się że pewne rzeczy zrobię/kupię z marszu) i dobrze przygotować wszystkie materiały do budowy wzmacniacza (drewno, blachy, elementy elektroniczne, stykowe, itp...) zanim przystąpi się do montażu.
Co do samego dźwięku - wszystkie utwory "brzmią na nowo" i jest znowu co słuchać

Zwłaszcza te wykonywane na instrumentach klasycznych typu gitara, instrumenty dęte, itp okazują się bardziej wyraziste i bogate w szczegóły typu "dźwięk przesuwania palców po gryfie", itp... Utwory jazzowe bardzo tutaj zyskują

Tak więc teraz nie pozostaje nic innego jak słuchać
