Bo do "Rubola" innego już chyba nie znajdziesz (ja wycofałem się w połowie lat 90-tych z takiej filantopii).
Marcin K. pisze:Smutne smutne ale nie szkoda mi telewizora lecz tej kobiety. Co prawda to prawda, ja raz do roku odkurzam naszego Sanyo, ma już dużo lat i niech gra jeszcze dłużej... Takie odkurzenie napewno dąło bby dodatkowo kilka lat na dalszą pracę Rubola.
Chopie, toć jo znom te nosze ślunskie omelki, przeca narobiłzech sie przi ich telewizyjorach łod pierońskiego groma: na jej "Rubol"u zapewne pełno było serwetek, narzutek, flakoników, kwiotków papierzanych i inkszich pieroństw a obok w łoknie pieronem sute gardiny wiszom - i potem dziwić się, że chałupa z dymem idzie...
Ostatnio zmieniony pt, 15 stycznia 2010, 10:58 przez ZoltAn, łącznie zmieniany 1 raz.
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Z tymi serwetkami to możesz mieć dużo racji, przypomnijmy sobie pożar Ametysta w jednym z odcinków "Alternatyw 4" i wręcz prorocze słowa pana docenta Rozwadowskiego "Zapal telewizor...!":lol:
Marcin K. pisze:Z tymi serwetkami to możesz mieć dużo racji,
Ja nie mam może dużo racji - ja mam absolutną rację w tej kwestii
Pamietam ile razy usiłowałem wklepywac do osiwiałych głów przy okazji napraw i czyszczenia wnętrz Rubinów z pokładów kurzu i "kotów", że na tych pieprzonych telewizorach absolutnie nie wolno klaść żadnych szmat - zwłaszcza na osłonie z prawej strony i w dodatku ustawiać tuż pod gardinami
Grochem o ścianę
Ino kiwanie gowom i godka: mosz recht, karlusie, ale nie bydzies ucył oćca dzieci robić.
Dopiero jak jednemu z drugim mądrali chajcnął się taki gruchot i pół pokoju w najlepszym przypadku (a wieść gminna szybko roznosiła taki news po innych ownerach Ruboli) - albo wołano mnie do grzmota, którego w porę zdołano ugasić - to jakoś to docierało
Ostatnio zmieniony pt, 15 stycznia 2010, 11:05 przez ZoltAn, łącznie zmieniany 2 razy.
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Znam taką osobę, która na Rubinie miała koszyk z motkami wełny i drutkami - pewnego dnia jedno z szydełek wylądowało w środku Rubina - telewizor przeżył - szydełko nie.
traxman pisze:Znam taką osobę, która na Rubinie miała koszyk z motkami wełny i drutkami - pewnego dnia jedno z szydełek wylądowało w środku Rubina - telewizor przeżył - szydełko nie.
To nic.
Ja znałem kobietę, która samotność uprzyjemniała sobie hodując osiem kotów.
Na telewizorze było tak cieplutko, a do kuwety ze żwirkiem tak daleko.
Koty przezeły, telewizor wymagał reanimacji.
sam sobie w życiu
jakoś nie radzę
więc biuro porad
dla innych prowadzę
/Sztaudynger/
traxman pisze:Znam taką osobę, która na Rubinie miała koszyk z motkami wełny i drutkami - pewnego dnia jedno z szydełek wylądowało w środku Rubina - telewizor przeżył - szydełko nie.
Co ja się ponawyciągałem różnych dupereli z telewizorów to się w pale nie mieści..., standardem były wsuwki do włosów, spinacze, jakieś kwitki papierowe, owady, pająki, suche listki z paprotek i bluszczów...
Nie licząc okruchów szkła, fusów z kawy, jakichś śladów po sączącej się spod doniczek wodzie..., fleków po czekoladzie i skrystalizowanym cukrze(?) czy czymś podobnym.
Raz nawet zeschłą na wiór mysz (miała ogonek, więc nie chomik) - ale jak i którędy ta cholera tam wlazła to zastanawiam się do dzisiaj
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
Wtedy to były żywe myszy a teraz są elektroniczne i są nieodzownym narzędziem przy pracy na komputerze
Swego czasu dostałem od ciotki radio Menuet gdzie w środku znalazłem szkielet jaszczurki Mysz to nie była bo była za chuda
Teraz się jakieś chałupy palą od wybuchu gazu ... tak ok. 1982r. jestem w bloku na Woli, naprawiam telewizor, naprawiony, zapłacone...Wychodząc czuję gaz, kuchenka dwupalnikowa stoi na chybosącym się stoliczku, połączenie sztywne z rurą gazową (tzw. długi gwint) i jak stolik balansował to się złącze szczelne rozszczelniło, wyłączam gaz zaworkiem na ścianie a panienka (samotna, na oko z siedemdziesiątka dziarska) w krzyk, że nie będzie miała na czym obiadu ugotować, gaz włączyłem i w nogi...
Apropo gazu. Mój dziadek pracuje w pewnym miejscu i niedaleko jego roboty wybuchł gaz (ul. Berka-Joselewicza) jak się później okazało z powodu takiego iż w w jednej z tamtejszych melin goście mieli podłączony na dziko gaz za pomocą (tutaj uwaga!!!): DĘTKI ROWEROWEJ!
Marcin K. pisze:Apropo gazu. Mój dziadek pracuje w pewnym miejscu i niedaleko jego roboty wybuchł gaz (ul. Berka-Joselewicza) jak się później okazało z powodu takiego iż w w jednej z tamtejszych melin goście mieli podłączony na dziko gaz za pomocą (tutaj uwaga!!!): DĘTKI ROWEROWEJ!
A napowietrzny gazociąg pana Wassermanna, w którejś z podkrakowskich dzielnic zrealizowany z użyciem dwukilometrowej żółtej rury PCV zawieszonej po prostu na drzewach i latarniach przy użyciu taśmy izolacyjnej czy też plastykowych ściągaczy - Waćpanowie pomną
Widziałem kiedyścoś takiego w tivi, jak komedia to do kwadratu "To kraj największych jaj"
jak również
"ta kraina to ruina, PIeS obdarte flaki żre, wiecznie zły menelik pragnie bić po twarzy mnie, bo nie jestem z tych stron a to bardzo źle rokuje jego wizji świata, i ja zaraz to poczuję, to nie moje są słowa, to legenda ludowa..." (cyt. Kazik Staszewski: "Legenda Ludowa")
Wracając do Rubinów... Mam na wydanie sprawną sztukę 714p. Jest chętny