Marek7HBV pisze: ↑pt, 2 sierpnia 2019, 23:57
Piszczy?Ma Kolega kilka rezystorów po 5M na wysokie napięcie[te płaskie GBR] ,to można zrobić prostą sondę/dzielnik na WN.Napięcie na katodzie lampy oscyloskopowej [-1550V?] powinno być stabilizowane.Profilaktycznie wskazany jest pomiar pobieranej mocy przez ,,oscylator,, no i oczywiście kontrola oscyloskopem kształtu oscylacji

M.
Napięcie jest stabilizowane właściwie kiedy oscylator działa poprawnie: widać to po zachowaniu plamki na ekranie - wszystkie regulacje działają jak trzeba; widać to też po napięciu na wyjściu wzmacniacza błędu.
Właśnie się tym zająłem. Przeprowadziłem pomiary napięć i przebiegów w kluczowych miejscach obwodu przed i po ustabilizowaniu się jego działania.
Napięcie na siatce oscylatora jest w obu przypadkach podobne, różnica może 1 V, wartość zbliżona do tej na schemacie (-60-kilka woltów). Przebieg taki sam jak na anodzie (a to ci niespodzianka), zaraz omówię jaki. Napięcie na anodzie (co wskazuje pośrednio na pobór mocy - patrz opornik R802 390 omów) przed ustabilizowaniem się drgań jest o 5 V wyższe niż po. I teraz najciekawsze - napięcie na siatce wtórej (a zarazem na wyjściu wzmacniacza błędu). Po ustabilizowaniu się jest prawidłowe, wynosi ok. 85 V, natomiast przed... 160 V. Dowodzi to, że wysokie napięcie jest niewłaściwe i wzmacniacz błędu stara się je skorygować podnosząc potencjał siatki ekranującej oscylatora - jednak bezskutecznie, aż do wystąpienia jakiegoś zdarzenia, które sprawi, że napięcie
zaskoczy na właściwą wartość. Wtedy już całe przedsięwzięcie chodzi stabilnie i równo.
Teraz przebieg. Po stabilizacji występuje zwykły sinus o częstotliwości kilkudziesięciu kiloherców, równy i bezgłośny. Natomiast wcześniej, mamy drgania
o tej samej częstotliwości, ale
gasnące! Częstotliwość tego wygaszania i ponownego zapalania się drgań wynosi właśnie kilka kiloherców i jest to wyjaśnienie pisku pochodzącego z układu.
Po b. dokładnym przyjrzeniu się elementom obwodu zauważyłem, że jeden z kondensatorów (papierzak
black beauty - przeważnie niezawodny, choć w tym obwodzie nie miał lekko...), konkretnie C808 (pojemność układu rezonansowego) ma brzydkiego
guza. Wylutowałem i zmierzyłem pojemność - absolutne zero (pomijając kilka pF pojemność przewodów, którymi go przypiąłem do mostka), a miało być (1000+-100) pF. Poniżej zdjęcie tego delikwentasa.
Szybki rzut okiem w szufladkę "1000 pF" ujawnił brak kondensatora styrofleksowego albo poliestrowego na napięcie 630 czy 1000 V. Znalazłem natomiast ruskie wojskowe kondensatory mikowe na napięcie 500 V, znając ruskich na pewno wytrzymają. Widok poniżej.
Niestety po wstawieniu go w obwód dziwactwa nie ustąpiły, co więcej - pojawiły się nowe. Plamka nawet po
zaskoczeniu oscylatora nie jest tak jasna jak przedtem (aż pozostawiała za sobą łunę), a jasność zmienia się przy zbliżaniu i oddalaniu od kondensatora sondy oscyloskopowej. Zaskakuje dopiero po dotknięciu wyprowadzenia sondą (1:10, a więc pojemność wejściowa absolutnie minimalna). Sprawdziłem czy to może brak pewnego połączenia elektrycznego i dotknięcie sondy je sprowadza - nie, połączenie jest b. solidne.
Żałuję, że nie sprawdziłem tego kondensatora na mostku przed wstawieniem - ostatecznie pochodzi z demontażu, mógł się trafić trefny.
Pozdrawiam,
Jakub