ECC83 pisze:Właśnie w międzyczasie wpadłem na taki pomysł, żeby najpierw przewlec później uciąć, teraz spróbuję i napiszę czy mi się uda.
Ja na takie druciki naciągam igielit zdjęty z innych przewodów - nie za długie kawałki, aby całość zmieściła się w podstawce, ale mam pewność, że zwarcia nie zrobię
No i jest całkiem nieźle po pierwszych próbach, jednak na razie tego nie zlutowałem i raczej nie odważę się wcisnąć tej lampy do mojego Philipsa, ta będzie zapasowa.
No i pytanie dnia.
Politurować/Zostawić tak jak jest?
Witam, no kolego na to pytanie nie ma uniwersalnej odpowiedzi będziesz musiał sobie odpowiedzieć sam, co do jednego ładne dla drugiego brzydkie piękno jest pojęciem względnym a jak dla mnie ładnie wygląda ale to jest moje podejście, jedni wolą żeby na radiu widać było ząb czasu inni robią radyjka jak by co dopiero wyszły z fabryki, tym bardziej że politura nie wygląda źle, pozdrawiam Hieronim.
Podjąłem decyzję, że zostawiam tak jak jest. Niech widać, że to nie chińskie "OLD-RADIO".
A więc na razie czekam na lampę, a jak już będę miał to przystąpię po kolei do uruchamiania elektroniki.
Witam !
Lampy nie da naprawić szybciej niż się o tym myśli. Dokąd Ci tak spieszno ?
Ale jak masz rozpoznane końcówki w lampie to dalej jest sprawa prosta . Trzeba mieć kawałki drutów miedzianych o długości około 15 cm o średnicy 0,5 -0,6 mm ( ja używam telefonicznych ), pobielić je cyną i zarobić z jednej strony na sprężynkę np.: na żelaznym spinaczu. Jeden drucik powinien być dużo dłuższy, będzie służył do owijania wokół lampy do ekranowania. Przy zarobieniu końcówek na sprężynkę przy lutowaniu wyjdzie Ci porządne złącze , takie jak robił właśnie Philips i będziesz mógł dociągnąć cokół . Rozpoznane końcówki lampy czyścisz papierem ściernym , pobielasz , obcinasz dosyć krótko , ale tak żebyś mógł je zlutować , wstawiasz lampę owiniętą szmatką do kawowego kubka (bez kawy ) i lutujesz . Następna czynność to naciągnięcie koszulek . Jak już końcówki będą polutowane to koniecznie trzeba sprawdzić czy lampa działa ;zasilaczem 4V i , omomierzem analogowym żeby niepotrzebnie nie montować cokołu.
Jak jest wszystko dobrze to przy takiej długości końcówek bez problemu przeciągasz je przez oczyszczone otwory w cokole i jeszcze sprawdzasz elektrycznie. Dalej to już tylko dociągnięcie cokołu i teraz jest kwestia gustu albo kleisz cokół do szkła , albo po dociągnięciu i dolutowaniu przewodów zabezpieczasz złącze taśmą izolacyjną , co jest z reguły wystarczająco mocne .
W międzyczasie trzeba oczyścić delikatnie złotą farbę i owinąć długi przewód - przewodnictwo jest wystarczające jeśli po oczyszczeniu będzie Ci brzęczał dzwonek w cyfrowym mierniku.
Jeszcze raz sprawdzasz elektrycznie razem z jakąś podstawką i gotowe.
A co do politurowania ???? Czy masz warunki techniczne do prawdziwego politurowania o tej porze roku ?
A przeczytałeś całość postu Kolegi Zagore o politurowaniu ?
Położenie byle czego na takie ładne radio może oznaczać bezpowrotne zniszczenie istniejącej powłoki i konieczność położenia nowego forniru.
ed_net, dlatego właśnie po namyśleniu się, że radio będzie w oryginalnym stanie i nie będę nic robił ze skrzynką.
A dalsze eksperymenty z lampą będę przeprowadzał jutro.
Dziękuję za kompleksowe rady !
PS: Czy wyprowadzenia są identyczne jak AF7? Bo jest już na forum rozpiska i wiedziałbym, ze dobrze zrobiłem na 1000%
Wiem tylko, że jedna jest pentodą, a druga pentodą regulacyjną. Niektórzy używali ich zamiennie.
ECC83 pisze:... najbardziej podejrzaną jest AF3. Była zaklejona cała taśmą, ja ją ostrożnie odkleiłem no i pod spodem jak cały rozkruszony cokół, widać że ktoś sam polutował nóżki lampy do resztek cokołu. Lampa ledwo tam siedzi .......
W swym Philipsie 456a ,którego pewnego razu włączyłem po okresowym ,dłuższym "nieużywaniu" pojawił się mocny przydżwięk .Okazało się że powodem był urwany kontakt "metalizacji" lampy AF3
z nóżką "masy" . Wyjmowanie lamp boczno-kontaktowych ,znany i uciążliwy problem....W miesięczniku "Radio" ( lata 40-te ) i pierwszym wydaniu K.Lewińskiego był ( tak zapamiętałem-wydaje mi się ) pokazany specjalny przyrząd ,rodzaj "łapki" wspomagającej tę delikatną i grożną dla lamp tego typu operację
Witam Kolegów.
Co do wyjmowania lampy bocznostykowej niepewnej,to większość podstawek do nich, jakie znam,ma pośrodku otworek do włożenia jakiegoś pręta popychającego.
Przy odpowiednio delikatnym operowaniu obiema rękami i przytrzymywaniu lampy od góry,aby nie wypadła przy tej operacji,powinna ona dać się swobodnie wysunąć.Zakładam,ze nie jest to rzadki przypadek nóżek blaszanych lampy, zalewanych cyną,dokąd wciekła gorąca cyna z lutowania na uszku nóżki podstawki i zespoliła lampę z podstawką.
Kiedyś taki paskudny przypadek mi się trafił,choć to nie ja zalałem tą cyną.
Pozdrawiam Kolegów.
Jacek"b/t"
Mój Philips 456 A stał się "oporny" w strojeniu.A w szczegółach to sprawa ma się tak.Zdarzało się , że miewałem problemy z napędem skali ,które mijały.Napęd "leniwie" i z poślizgami reagował na ruchy gałką .Ostatnio napęd (ten z gałki )stanął "na amen" .Napęd bezpośredni z " kółka na agregacie" "ciągnie" skalę ale jest duży opór ,wymaga to względnie dużej siły ...?.Wyjąłem częściowo odbiornik ze skrzynki.Mam dostęp do mechanizmów napędu.Powodem jest ślizganie się bawełnianej linki na mosiężnej bieżni wałka (gałka strojenia) wskutek "nieproporcjonalnego" oporu części napędu kółko zamachowe- skala .Podejrzewam że być może jest jakiś opór w przebiegu stałowel linki łączącej skalę z kółkiem zamachowym na agregacie..? Proszę o poradę ( punkty ewentualnej regulacji ) .
Po oględzinach mojego egzemplarza poprzedni właściciel miał identyczny problem sądząc po tym, że bieżnie mosiężne są oklejone szorstką taśmą, niestety też nie mam pojęcia co z tym zrobić, stalowa linka, która u mnie się ostała (łączy ona duże koło z gałką strojenia), też prawie w ogóle sama nie da rady poruszyć ciężkiego kondensatora strojeniowego, ponieważ ślizga się po metalowej powierzchni.
Najlepiej by było zdmontować stalowe linki wraz z pancerzami, namoczyć kilka godzin w nafcie, porządnie rozruszac i pomoczyć kilka następnych dni po czym wypłukać zanieczyszczenia i osuszyć. Wskazówka też się z tego co pamiętam porusza po stalowej prowadnicy więc też by było warto ją oczyścić i lekko przesmarować szmatką z niewielką ilością oliwy maszynowej.
Dziękuję Kolegom za dobre chęci i przekazane rady.Zwracając się o pomoc z tym "opornym" napędem ,byłem już po po telefonicznej konsultacji z Kolegą Krazem ( Hieronimem) .W międzyczasie dokonałem solidnej "penetracji" łożysk agregatu, mosiężnej bieżni po której ślizga się stalowa tulejka wskażnika skali,sprawdzeniu luzu przesuwu w pancerzach linek (stalowych i plastikowych) napędzających wskażnik.Bez wyrażnej poprawy...Pozostaje jeszcze "gimnastyka" z mechanizmem różnicowym"zawieszonym" na oście gałki strojenia.
ECC83 pisze:........ stalowa linka, która u mnie się ostała (łączy ona duże koło z gałką strojenia), też prawie w ogóle sama nie da rady poruszyć ciężkiego kondensatora strojeniowego, ponieważ ślizga się po metalowej powierzchni.
W "orginale" a takim jest mój egzemplarz linka napędu gałka-agregat ( trzy pozycje regulacji naciągu ) jest bawełniana Stalowe linki są w mechanizmie napędu wskażnika skali