O lampach niezawodnych

Teoria lamp elektronowych, techniki próżniowe, zagadnienia konstrukcyjne. Nic dodać, nic ująć. Wszystko o lampach.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Lisor
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1528
Rejestracja: czw, 5 czerwca 2003, 12:05

Re: O lampach niezawodnych

Post autor: Lisor »

... Romku, czy bareter przy zasilaniu katody lampy bezpośrednio żarzonej należy traktować jako źródło prądowe i wtedy konsekwencją tego procesu będzie wzrost mocy traconej na katodzie, co z kolei spowoduje wzrost temperatury i w rezultacie skrócenie życia lampy ?

Jeśli tak, to moje wcześniejsze rozumowanie z gruntu jest błędne .
Ciągle początkujący od kilkunastu lat.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 7082
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: O lampach niezawodnych

Post autor: Romekd »

Przy lampach z katodami tlenkowymi nie ma się czym przejmować, gdyż ich temperatura pracy jest dużo niższa niż temperatura nominalna katod wolframowych i wolframowych torowanych. Układ z bareterem można w takim przypadku przyrównać do średniej jakości źródła prądowego, które zapewnia wystarczającą dokładność (lampy 2A3 i 300B mają katody tlenkowe, których temperatura pracy nie jest zbyt wysoka, przez co ich świecenie /i "parowanie" włókna/ jest niewielkie - świecą na kolor bordowy, a świecenie to jest stosunkowo słabe. Dla katod tlenkowych tolerancja napięcia żarzenia określana jest na ±5%. Katody bezpośrednio żarzone torowane i nawęglane świecą jasno i w kolorze żółtym, a tolerancja ich napięć żarzenia jest znacznie węższa i nie powinna wychodzić poza ±3% (napięcie w sieci elektrycznej 230 V może wahać się o ±10%), a jeszcze lepiej utrzymywać ich napięcie żarzenia z dokładnością ±1,5%. Najwyższą temperaturę miały katody wolframowe (bez dodatków zwiększających emisję termoelektronową) i te świeciły niemal jak żarówki, przez co w próżni szybko zmniejszała się ich grubość, a więc rosła oporność włókna... Widziałeś jak świeci GM70 w stosunku do 300B?

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Lisor
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1528
Rejestracja: czw, 5 czerwca 2003, 12:05

Re: O lampach niezawodnych

Post autor: Lisor »

... po lekturze wpisów Kolegów pozostaje zaprzestać błędnej koncepcji przedłużania życia lampie za pomocą innej - baretera. A szkoda. Na pewno wzmacniacz zyskałby na wyglądzie. Pozostają neonówki stabilizujące punkt pracy lampy pracującej blisko granicy dopuszczalnej wartości napięcia na anodzie. Wahania napięcia w sieci nie spowodują nadmiernego wzrostu tego napięcia i lampa będzie pracować bezawaryjnie.
Wiele starych lamp ma stosunkowo niskie napięcie Uak, np taka 71A - trioda mocy bezpośrednio żarzona wytrzyma maksymalnie 180 V. To niewiele.

Zasilanie z jednego uzwojenia kilku lamp z różnych napięciach pracy powoduje określone komplikacje. Stąd moja chęć do zastosowania wieloelektrodowego stabiliwoltu- STV 280/80. Z pośrednich elektrod można np pobrać napięcie do zasilania siatki ekranującej pentody wejściowej. Można też pozyskać -70 V napięcia ujemnego. Same zalety, o ile ktoś nie wnika w straty takiej stabilizacji.

Co do lamp z katodą wolframową to zdaje się mam taką. Jest to lampa G811, która za sprawą blasku płynącego od żarzenia może służyć za lampkę do czytania. 4A przy 6,3V daje sporą moc. Można nawet chwilę poczytać :D .
DSC00121.JPG
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ciągle początkujący od kilkunastu lat.
Awatar użytkownika
Marek7HBV
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4001
Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26

Re: O lampach niezawodnych

Post autor: Marek7HBV »

Lampa prądowa? :lol: :D
Lisor
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1528
Rejestracja: czw, 5 czerwca 2003, 12:05

Re: O lampach niezawodnych

Post autor: Lisor »

... tak, 4 amperowa.
Ciągle początkujący od kilkunastu lat.