Re: Kondensator filtrujący a niepełny sinus
: sob, 19 listopada 2022, 21:07
Forum miłośników lamp i retro radiotechniki
http://forum-trioda.pl/
Dziękuję Kolego Marku. Philips często stosował rozbudowane układy, których analiza mogła stanowić niezły trening umysłu. Wieża Philips z podanego linku ma ciekawie zrealizowane sterowanie tego tyrystora.Marek7HBV pisze: ↑sob, 19 listopada 2022, 21:07 https://elektrotanya.com/philips_fw-630 ... ad.html#dl![]()
No i powiedz jak poniższa wypowiedź z wątku ma się do przytoczonych przez Ciebie przykładów różnych urządzeń produkowanych przez najlepsze, renomowane firmy?OTLamp pisze: ↑sob, 19 listopada 2022, 21:40 A tak to robiła "gimbaza" z firmy Solartron:
Zasilacz laboratoryjny AS1411:
AS1411.png
W modelu mocniejszym, AS1412 zastosowano mostek 2D+2T pracujący na kondensatory o łącznej pojemności 18000 µF:
AS1412.png
W firmie Fluke też była "gimbaza", fragment kalibratora napięcia i pradu, model 382A:
382A.png
Natomiast w serii kalibratorów napięcia 332A/D oraz 335A/D, których to maksymalne napięcie wyjściowe wynosi 1111,1110 V, zastosowano tranzystorowy preregulator po stronie pierwotnej transformatora wysokonapięciowego:
Untitled01.gif
Tomek Janiszewski pisze: ↑czw, 17 listopada 2022, 14:11Za tyrystorem należy umieścić diodę dołączoną do masy w kierunku zaporowym, a następnie dławik o indukcyjności typowej dla filtrów LC stosowanych dla napięcia sieciowego. Tzn. liczonej w henrach a nie nanohenrach, jak to mają dławiki filtracyjne w.cz. Dopiero za dławikiem można dołączyć kondensator filtrujący, i ewentualnie kolejne ogniwa filtracyjne LC. (...)MiloszW pisze: ↑czw, 17 listopada 2022, 13:13Jak w takim razie filtrować to napięcie?Tomek Janiszewski pisze: ↑śr, 16 listopada 2022, 15:21 I jeszcze należy dodać że praca prostownika sterowanego na obciążenie pojemnościowe jest niedopuszczalna[/i]
Niestety te kategoryczne stwierdzenia T.J. w świetle przytoczonych przez Ciebie przykładów są całkowicie fałszywe! Wiem, T.J. pewnie miał dobre intencje, ale jego widza miała ogromne luki i ograniczała się jedynie do znajomości urządzeń produkowanych w naszym kraju, a te miały ten duży i ciężki dławik. Co najciekawsze, te krajowe zasilacze najczęściej dostarczały napięć o dużo większym poziomie zakłóceń niż te produkowane za granicą, choć one nie miały w obwodach wspomnianego dławika. Od długiego czasu mam w pracowni zasilacz INCO Z-3020.Tomek Janiszewski pisze: ↑pt, 18 listopada 2022, 08:14
Trzeba by zastosować triak (a to jeszcze delikatniejszy element), lub dwa tyrystory połączone antyrównolegle z odseparowanymi galwanicznie obwodami sterowania. Tak więc dodatkowe komplikacje.Z całą pewnością filtr o wejściu pojemnościowym jest niedopuszczalny również i w tym przypadku. Dojdą jedynie kłopoty z indukcyjnościami rozproszenia transformatora sieciowego, i trzeba będzie gasić przepięcia po stronie pierwotnej. Więc pomysł od czapy.Czy w takim przypadku również powinienem przed prostownikiem diodowym lub filtrem dodać dławik?
Zaś w czasach znacznie nam bliższych niejaka firma KEF wtryniła do swojego zespołu Q4 o deklarowanej impedancji 8 omów - głośnik zasadniczy o impedancji... 4 omów. I potem "inżynierowie" współuczestniczący z moim adwersarzem w rozlicznych zympozjach utwierdzają siebie nawzajem z przeświadczeniu że czymś najzupełniej normalnym że gdzieś tam impedancja tego i podobnych zespołów spada z 8 do 4 a niekiedy nawet 2 omów. Ta i wiele innych firm z tej samej branży pakują do zespołów których cena w czasie ich obecności na rynku przyprawiała o zawrót głowy zwrotnice nafaszerowane bipolarnymi elektrolitami a nawet cewkami na żelaznych rdzeniach, wyglądających tak jakby powyciągano je z dławików od świetlówek. Niespotykanie Skromny Człowiek namieszał w głowach początkującym radioamatorom schematem 'Mini-Maxa" i innych "wzmacniaczy" katujących głośniki składową stałą. Ba, żeby tylko NSC tak uczynił! Tak samo zblamował się nie kto inny jak sam inż. Aleksander Witort. W dziełku "Amatorskie wzmacniacze elekroakustyczne", wydanym w roku 1972(!) a nie powiedzmy w 1959 kiedy to pierwsze tranzystory pojawiały się dopiero nad Wisłą i każde urządzenie w nie wyposażone budziło w pełni uzasadnioną sensację, niezależnie od walorów i w ogóle sensu technicznego jaką sobą reprezentowało: Żeby było jeszcze śmieszniej - nie było tam jakiegokolwiek normalnego wzmacniacza mocy, czy to koliberkowego na dwóch Tegesześcdziesiątkach *(np takiego jaki zamieszczono w szmacianym katalogu), czy to quasi-komplementarnego na Tegessiedemdziesiątkach czy też parze BUtów sterowanych improwizowaną parą z BF519 i ASYa, jaki ukazał się w RiK jeszcze pod koniec roku 1970. Mimo że były całkiem sensowne przedwzmacniacze z wykorzystaniem nowych w tamtym okresie BC527. I znów ktoś początkujący który miałby pecha że akurat ta kniga wpadła mu w ręce jako pierwsza wyszedłby po jej przeczytaniu z przeświadczeniem że tak to się robi i lepiej niedasie. Zwłaszczaw świetle wyczerpującego opisu jakim uhonorowano tego gniota: Mniej szczęśliwą minę miałby gdyby poniewczasie zorientował się że wysokiej klasy jak na tamte czasy GD31-21/5 (a zwłaszcza szambopompy GDN16/10 gdyby miał szczęście ale w danym wypadku niestety pecha je nabyć) uległyby trwałemu odkształceniu zanim zdążyłby dorobić się wysokiej klasy wzmacniacza mocy, choćby opisanego tamże lampowego Circlotrona na dwóch EL84.Romekd pisze: ↑sob, 19 listopada 2022, 20:25 Czy świadczy to o tym, że w latach 50. zeszłego stulecia w firmie Hewlett Packard brakowało prawdziwych inżynierów, "formatu" T.J.? A może kadrę inżynierską w biurze projektowym tej firmy stanowiła jakaś gimbaza?A może po prostu firma dysponowała już w tamtych czasach wystarczająco mocnymi tyrystorami i nie przejmowała się czymś takim jak moc bierna czy współczynnik mocy PF? (w latach 50. zeszłego stulecia tak pewnie było)