kubafant pisze: ↑śr, 22 kwietnia 2020, 16:54
Podobnież przedwzmacniacz gramofonowy Mullarda. Ulepszając go nie osiągnąłbym założonego celu, to jest sprawdzenia jak gra i czy szumy rzeczywiście są dokuczliwe.
Kończąc już temat przedwzmacniaczy (niekoniecznie gramofonowych) z równoległym USZ dodam że stanowią one układy dualne wobec wzmacniaczy z szeregowym USZ. Rezystory sprzężenia zwrotnego dokładają w nich prądy a nie napięcia szumowe, toteż te znajdujące się w pętli USZ powinny być jak największe, jeżeli chce się uzyskać małe szumy. Z kolei aby głębokość USZ przy zadanym rezystorze wejściowym (który wyznacza impedancję wejściową takiego wzmacniacza więc nie może być dobierany dowolnie) była dostatecznie duża - duże musi być również wzmocnienie napięciowe takiego wzmacniacza. Tak jak duże musi być konduktancja przejściowa wzmacniacza ze sprzężeniem szeregowym który ma małe rezystory w katodzie/emiterze a w konsekwencji i rezystory w pętli USZ, obciążające wyjście dużym prądem. Szumów prądowych dostarcza też rezystor upływowy (u Mullarda 100k) toteż i on powinien być znacznie zwiększony jeśli przedkłada się osiągi ponad oryginalność.
Jedynie wzdragam się trochę przed niepopularnym w epoce lamp (i nie do końca znanym mi) układem SRPP. Poza tym gdzieś czytałem, że musi być on właściwie obciążony, inaczej wzrastają zniekształcenia. Podobnie jak w końcówce mocy.
Smuty jakoweś wypisują. Stosowanie stopnia SRPP na wyjściu przedwzmacniacza nie ma na celu podwyższenia sprawności stopnia końcowego, lecz maksymalizację wzmocnienia napięciowego jakie można uzyskać z drugiego stopnia. W związku z powyższem niemal cała moc sygnału wyjściowego (prąd wyjściowy) dostarczany jest przez wtórnik z "górną" lampą, a rezystor między jej katodą (z której czerpany jest sygnał wyjściowy) a anodą "dolnej" lampy drugiego stopnia napięciowego powinien być możliwie duży, znacznie większy niż wynosi odwrotność nachylenia lampy pracującej we wtórniku. Tak przynajmniej o rząd wielkości. W końcówce mocy SRPP (budowanej zwykle na lampach PL81 lub EL86) chodzi natomiast o to aby obie lampy wnosiły do obciążenia możliwie jednakowy prąd wejściowy, toteż wartości te (rezystor międzylampowy i odwrotność nachylenia górnej lampy) powinny być zbliżone. Inaczej nie osiągnie się założonej mocy, bowiem nastąpi przedwczesne zatykanie się jednej z lamp. Nie jest to natomiast krytyczne w
napięciowym stopniu SRPP, tam korzystne jest wręcz aby prąd lampy dolnej praktycznie się nie zmieniał. Wówczas poza zasadniczą rolą wzmacniacza napięciowego pełni ona rolę źródła stałoprądowego obciążającego katodę lampy dolnej. Dla prądu zasilającego całość jest równoważna kaskodzie lub dwóm szeregowo połączonym lampom z indywidualną automatyczną polaryzacją każdej z nich, w zależności od tego czy sprzężenie siatki lampy górnej z anodą lampy dolnej będzie odpowiednio pojemnościowe czy też galwaniczne. Natomiast dla sygnału będzie to nadal kaskadowe połączenie stopnia WK ze wtórnikiem katodowym, przy czym ten pierwszy będzie miał obciążenie anodowe typu "bootstrap". Skąd zatem miałbyby się brać jakieś specyficzne dla układu SRPP zniekształcenia, przy założeniu rzecz jasna że nie zostanie on przesterowany (napięciowo lub prądowo)? Jeżeli więc w epoce lamp układ SRPP był w tym zastosowaniu niepopularny - to po prostu dlatego że szkoda było trzeciej lampy na wtórnik, a tam gdzie szkoda nie było - twórca nie potrafił wyzwolić się z szablonowego myślenia, i pakował kolejno zwykły stopień WK i zwykły wtórnik, nie dostrzegając jak pięknie by się uzupełniały w stopniu SRPP. Poza większym wzmocnieniem zaletą takiej konfiguracji byłoby mniejsze zapotrzebowanie na prąd anodowy, bowiem wtórnik musiałby oddawać moc tylko do obciążenia, a nie do własnego rezystora katodowego. Przy tym lampy nie muszą być jednakowego typu: w dolnym można zastosować ECC83 aby uzyskać większe wzmocnienie, w górnym zaś - ECC82 co pozwoli użyć większego rezystora międzylampowego (przy założonym prądzie anodowym) a tym samym zapewnić dolnej lampie pracę praktycznie na rozwarcie. Zwracam tylko uwagę aby w takim wypadku nie przeciążyć ECC83 bowiem ma ona przeszło dwukrotnie mniejszą moc admisyjną niż ECC82, a stały prąd jaki przez nie płynie jest identyczny. Ale nie powinno to stanowić przeszkody, bowiem dzięki pracy wtórnika na źródło stałoprądowe cały jego prąd jest do dyspozycji. I już narzuca się sama przez się obsada lamp w takim wzmacniaczu: dwie bańki ECC83 na dwa pierwsze stopnie w obu kanałach, oraz jedna bańka ECC82 wspólna dla obu kanałów. Niebezpieczeństwa przesłuchów nie ma, bowiem obie jej anody wiszą na zasilaniu. Oczywiście, aberracji takich jak użycie stopnia SRPP do sterowania końcówki SE na równolegle połączonych lampach pod uwagę nie bierzemy, chyba to ona tak Cię zraziła do stopnia SRPP jako takiego.
I teraz wyobraź sobie na końcu tego wszystkiego - końcówkę SE na równolegle połączonych dwóch a może czterech EL84

To byłoby dopiero
godne wykorzystanie oferowanych w sprzedaży kwartetów lamp

Chyba o coś takiego byś mnie nie posądzał?
Oczywiście że
jaja se robiłem, ale jak widać powyżej - paru dało się w to
wkręcić,
odbiegając od tematu
Projektuję sobie powoli i końcówkę mocy do tego zestawu. Taki, nazwijmy to, najlepszy wzmacniacz, jaki jestem w stanie zbudować. Oczywiście na EL34, a stopnie sterujące... pozostaną na razie w ukryciu. Jak je dopracuję, wtedy się podzielę wynikami. Obsada będzie (na ten moment): E80CC, E80F, EF184. Niewykluczone, że się zmieni.
Czyli jak się domyślam - Ferguson ze źródłem prądowym w miejsce Rk w odwracaczu fazy. To na pewno się nie zmieni, tylko czy to jeszcze będzie Ferguson
