Tomek Janiszewski pisze:Smaglas pisze:Nie rozumiem, czemu wy wszyscy upieracie się na tym detektorem stosunku
Bo jest prosty, skuteczny, elegancki a przy tym tak samo klasyczny jak lampy: przetrwał do samego końca epoki tranzystorów dyskretnych.
Dodam jeszcze bo masz gotowe cewki pod ręką. Najwyższa czułość tego detektora to ogromna zleta. Całość prostsza, mniej stopni tańsza i bardziej niezawodna.
Masz do wyboru topologie symetryczną - czyli prosto zrobisz ARCz. i wskaźnik zera FM (nawet "lampowy" - róznicowa para triod i neonówka pomiędzy anodami).
Ponadto pętlę ARCz można wykorzystać do zmniejszenia dewiacji już po mieszaczu. Zmniejszasz stałą czasową dwójnika RC tak aby nie filtrowała sygnału MPX i zyskujesz na mniejszych zniekształcenia detektora. Taki myk zastosował Philips z kultowym układzie scalonym TDA7000 - a układ / koncepcja były stosowana już w erze lampowej! To zmniejszenie dewiacji w zasadzie spowoduje że detektor stosunku zrobione z fabrycznych cewek będzie pozbawiony wad jak poziom zniekształceń nieliniowych (tylko po co patrząc na jakość sygnału podawanego do modulatora w nadajnikach....). spadek zniekształceń nieliniowych dla pełnej dewiacji proporcjonalnie spadnie do proporcji w jakiej zmniejeszymy dewiację. Jak trzykrotnie zmniejszymy dewiację to około trzykrotnie zmniejszymy zniekształcenia. (w TDA7000 pięciokrotnie zmniejszono dewiację)
Tomek Janiszewski pisze:
Demodulator koincydencyjny zdobyl absolutny prymat dopiero w rozwiniętmy stadium epoki układów scalonych.
Nie do końca prawda. Nonoda był niepraktyczna. Mimo iż można było wysterować bezpośrednio pentod głośnikową to jedna wymagała na siatce sterującej aż 8V sygnału p.cz.
Kłopot co zrobić z AM spowodował że okazała się ślepą uliczką. Redukcji liczby lamp w odbiorniku AM/FM nie było. Nie dało się obniżyć ceny odbiornika (w EU była bida w porównaniu z USA czy Japonią).
Za wielka kałużą lubiono lampy strumieniowe. Skosntruowano lampę będącą krewniaczką kineskopu - 6BN6. Pracuje jako detektor iloczynowy i świetny ogranicznik amplitudy zarazem.
Sygnał wyjściowy napędzi pentodę głośnikową. Czułość znacznie lepsza od nonody - nawet nieco poniżej 1.5V. ulubiona w tunerach wyższej klasy ale jako ogranicznik przed detektorem fazy, w TV wiodła prymat na tyle że produkowano compactronową lampę - 6BN6 + pentodę głośnikowa Cały tor fonii telewizora to jedna bańka.
Uwaga 6BN6 - siatka sterującą pracuje z wysokim prądem siatki - 0,5mA!!! dlatego musi być zwarta do masy b. niską rezystancją dla prądu stałego - stosowano dławik!
W USA stosowano również pentagridy ale z mizernym skutkiem - wymagana bała znikoma pojemność pojemność pomiędzy dwoma siatkami sterującymi. Skonstruowano tylko jeden pentagrid (octalowy) - FM1000. Zarzucono pentagridy po wynalezieniu 6BN6. Jednak pentagrid jako detektor iloczynowy powracał gdy jednocześnie był on generatorem pracującym na 1/5 p.cz. (oscylator-detektor Bradley'a) Filtr detektora iloczynowego tez pracował na 1/5 p.cz. Było to połączenie detektora iloczynowego i detektora synchronicznego. Czemu 1/5 p.cz. za dużo pisania. Na radiomuseum.org znajdziesz opis Kortinga Syntektora 54 lub 55. Jest tam wytłumaczone czemu 1/5 p.cz. (idea stosowana przez firmę Korting nawet w erze tranzystorów) - chodzi o harmoniczne oscylatora.
Tomek Janiszewski pisze:
Kto Cię aż tak strasznie oszukał, Wojciechowski w "Elektronice dla wszystkich"?
Popieram, popieram. Gdyby taki był ciężki i trudny to by go niestosowano w produkcji masowej. Strojenie to odbiornika to najwyższy z kosztów produkcji.
Tomek Janiszewski pisze:
A jaką radośc daje widok wskazówki miernika wychyłowego przechodzącej przez zero przy zestrajaniu układu a potem dostrajaniu odbiornika do stacji!
Detektor stosunku też. Nawet niesymetryczny ale wymaga dzielnika 50%. Prościej w układzie symetrycznym.
Tomek Janiszewski pisze:
Demodulator koincydencyjny takiego ostro wyrażonego optimum dostrojenia nie ma; tam należałoby się kierować stromością zmian napięcia stałego, czego oczywiście w czasie rzeczywistym zobaczyć się nie da.
Please nie jedź po bandzie bo to działa i to wyśmienicie. to zero niezależnie od typu detektora będzie tak samo łagodne - inaczej oznaczało by ogromną nieliniowośc detekcji!
Jedynie bardzo trudne do realizacji w detektorach iloczynowych robionych na lampach jak 6BN6 czy pentagridach a na nonodach kończąc.
Zużywanie się lampy spowoduje przesuwanie napięcie stałego odpowiadającego zeru detektora FM. Dlatego w tunerach wysokiej jakości produkowanych w USA i w Japonii stosowano detektor fazowy jak i stosunku poprzedzony jednak 2 stopniowym ogranicznikiem (często na 6BN6 jak i pentagridach!) a nawet 3 stopnowym ja decydowano się na detektor fazy. Tylko dlatego by zrobić ARCz (zamiast diody pojemnościowej pracowała trioda - rzadko pentoda jako lampa reaktancyjna)
Tomek Janiszewski pisze:
Bardzo dalekim od ideału, bo wykorzystującym heptodę (i to radiową ECH81 zamiast telewizyjnej ECH84, EH90 lub PCH200 która byłaby tu właściwsza z uwagi na krótkie charakterystyki siatkowe).
Lepszymi są pentagridy. Czyli EK90, 6A2P. Pentagridy mało były popularne w Europie. Ponadto w lampowym detektorze iloczynowym musi być znikoma pojemność pomiędzy siaką sterującą a siatką do której jest podpięty obwód "kwadraturowy" - ułamki pF i to raczej setne części pF. Inaczej efekty są mizerne a detektor stosunku wygra we wskaźnikach jakościowych.
Tomek Janiszewski pisze:
Pełnowartościowy lampowy demodulator koincydencyjny wymaga zastosowania specjalnej lampy wyposażonej nie w 5 ale aż 7 siatek (enneody) typu EQ40 lub EQ80. Tam sygnał poddawany demodulacji steruje wyłącznie rozpływem prądów, co daje doskonałe właściwości ograniczające, co prawda dopiero przy dostatecznej sile sygnału. Ale te lampy trudno kupić; nieprzypadkowo chyba nie zdobyły one takiej popularności jak detektor stosunkowy.
Pisałem już wcześniej nonoda okazała się ekonomiczną kleską - dlatego tak szybko jak się pojawiłą tak szybko (albo jeszcze szybciej) zrezygnowano z jej używania (EQ40 i EQ80 - różniły się tylko cokołem!). Za to wielki sukces (ale za "wielka kałużą" i w Japonii) zdobyła 6BN6 (w ZSRR produkowana pod symbolem 6A3P - łatwa do kupienia i tania aktualnie 0.97 EUR za sztukę).
Cewki filtry.... Nie lubimy nawijać, nie chcemy rozwalać fabrycznych odbiorników:
http://www.roehrentechnik.de/html/bandfilter.html
Firma założona przez nieżyjącego już fascynata układów lampowych.
Ponadto zupełnie pominięto inna drogę. OK. Początek klasyczny. Potem jeden stopień p.cz. nawet dać można więcej niż dwuobwodowy filtr p.cz.!. Albo klasyka - dwa stopnie p.cz. Na wyjściu drugi mieszacz aby uzyskać np. 150kHz p.cz. A dalej ogranicznik i człon rózniczkujący i detektor na dwóch diodach. Bez cewek. Zamiast ogranicznika można dać przerzutnik Schmitta na lampach (na 6N3P, 6N23P, 6N15P daje radę zejść z czułością tego przerzutnika poniżej 600mV sygnału na wejściu w szerokim zakresie od 30kHz do 270kHz - przynajmniej w symulacji w Spice). Wysoka liniowość detekcji i to z nawijania cewek w tym bifilarnych. Dla stereo trzeba wybrać wyższą druga p.cz. - b. dobrą jest 225kHz. (odstęp między kanałowy dla stacji małej mocy na zakresie UKF to 500kHz, 2 * 225 - to 450kHz - nieco zapasu jest). 225kHz dla wzmacniacza RC lampowego to już lekkie wyzwanie tak jak ograniczniki i układy impulsowe - trudno o odpowiednią stromość zboczy przebiegu prostokątnego a od tego zależy jakość demodulacji opartej na zasadzie zliczania impulsów.
Ba nawet można zrezygnować z podwójne przemiany i od początku tor p.cz. zrobić jako wzmacniacz RC pracujący z p.cz. 150kHz (dla mono) lub (trudniej ale lepsze dla stereo) - 225kHz.
Ponieważ częstotliwość heterodyny jest blisko odbieranej to jeden obwód LC może być jednocześnie obwodem na wyjściu wzmacniacz w.cz jak i obwodem heterodyny samodrgającego mieszacza. Tylko jeden obwód LC. Niestety za cenę sporej liczby lamp.
Takie detektory na "zachodzie" stosowano w telewizorach w erze układów scalonych. A idea z ogromnym sukcesem komercyjnym powróciła wraz kultowym scalakiem TDA7000.