Co nam daje separacja galwaniczna?

Wzmacniacze, zasilacze itd. Schematy, parametry, konstrukcje...

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

sppp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: pt, 23 stycznia 2009, 20:18
Lokalizacja: Legionowo

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: sppp »

uosiu pisze:W momencie w którym uziemię takiego delikwenta to będzie.
W momencie kiedy uziemisz takie chassis to wywali ci różnicówka i tyle - jeśli chassis jest połączone z gorącą masą takiego urządzenia. A jak nie uziemisz i dotkniesz to albo wywali różnicówka, albo (jeśli jej brak) dostaniesz po łapach w najlepszym przypadku.
Pod koniec lat osiemdziesiątych Orion produkował jeszcze telewizor (model chyba miał oznaczenie 2RC), który nie miał separacji galwanicznej w zasilaczu. Konstrukcję miał specjalną - gniazdo antenowe z ekranem i sygnałem odseparowanymi kondensatorami o klasie ochronności X2 (nie wiem czy dobrze pamiętam oznaczenie). Microswitche na panelu miały plastikowe popychacze o dłogości ponad 2 cm, wyświetlacz led za plastikową szybką, również w pewnym oddaleniu od niej. Najciekawsze było w nim to, że miał wzmacniacz audio na tranzystorach i transformator głośnikowy :shock: . Nie pamiętam czy miał wyjście słuchawkowe, jeśli tak to pewnie sygnał był brany zza tego trafa głośnikowego. Niestety z powodu braku separacji ten telewizor był dość trudny w naprawach (podejście gdziekolwiek z oscyloskopem mogło mieć mizerne skutki dla telewizora i serwisanta. Mój kolega z serwisu raz mało nie przeniósł się na tamten świat naprawiając ten sprzęt. Co ciekawe - w tym sprzęcie zdarzało się również, że padały te kondensatory izolujące gniazdo antenowe...
Nie bardzo rozumiem po co jest ta dyskusja. Możesz sobie wyobrazić ilu kolegów z triody nie byłoby już wśród nas, gdybyśmy wszyscy robili sprzęty bez izolacji galwanicznej :?: Wystarczy chwila nieuwagi przy majstrowaniu we wzmacniaczu (zapomniałem wyciągnąć wtyczkę) i jesteś usmażony. W tym przypadku nawet majstrowanie "z jedną ręką w kieszeni" nic nie pomoże, bo przecież stoisz na ziemi. Inny przykład - czy mógłbyś się skupić na graniu na gitarze (z metalowymi strunami, a jakże) wiedząc, że od bezpośredniego połączenia z siecią elektroenergetyczną chroni cię zaledwie kondensatorek na wejściu. No chyba, że dasz na wejściu wysokiej jakości trafo separujące, ale wówczas rezygnacja z trafa sieciowego przestaje mieć sens.
Osobiśce uważam, że wątek powinien wylądować w koszu (albo jeszcze głębiej), bo może sugerować, że trafo sieciowe to tylko zbędna fanaberia, a to może się okazać zgubne dla wielu osób, w szczególności młodych i początkujących.
Pozdrawiam
Sebastian

Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
uosiu
50...74 posty
50...74 posty
Posty: 67
Rejestracja: ndz, 17 października 2010, 22:51

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: uosiu »

To są rozsądne argumenty:)
Dziękuje za odpowiedzi, bo właśnie o takie udowodnienie, że rozwiązanie jest niebezpieczne mi chodziło, bo nie mogłem zrozumieć dlaczego (czasem potrzeba spojrzenia od innej strony).
Temat nie powinien lecieć do kosza, tylko umieszczę w nim na samym początku napisane na czerwono: "Transformator sieciowy jest konieczny dla bezpiecznej pracy urządzenia, jeśli nie wierzysz przeczytaj cały wątek:"

Pozdrawiam

p.s. czemu nie można edytować pierwszego postu?
Awatar użytkownika
Tomasz Gumny
1875...2499 postów
1875...2499 postów
Posty: 2302
Rejestracja: pn, 1 stycznia 2007, 23:18
Lokalizacja: Trzcianka/Poznań

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: Tomasz Gumny »

uosiu pisze:p.s. czemu nie można edytować pierwszego postu?
viewtopic.php?f=10&t=19418
Tomek
Awatar użytkownika
krzem3
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1713
Rejestracja: wt, 15 kwietnia 2008, 01:21
Lokalizacja: Nysa woj.opolskie.

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: krzem3 »

W latach 50 tych amatorzy konstruowali również wzmacniacze bez transformatora sieciowego,
nawet z prostownikiem selenowym jednopołówkowym.
Dla przypomnienia prostownik selenowy 250-C100 Telpod kosztował dla większości
jedną dniówkę pracy 80zł,więc nie każdego było stać na pełny mostek.
Wspomnę jeszcze o transformatorach sieciowych które produkowane były dla serwisu,
jako element gwarancyjny-do wymiany.
Wszystko można zrobić,tylko trzeba wiedzieć jak się z taką konstrukcja bezpiecznie obchodzić.
Jeszcze wspomnę o odbiorniku Pionier często zamienianym na wzmacniacz do przystawki
gitarowej. Co w dzisiejszych czasach może budzić zdziwienie,to w tamtym okresie
dla amatora było normalne.
W obecnym czasie kiedy transformatory sieciowe nie są produktem deficytowym,
a mostek prostowniczy kosztuje małe piwo,nie ma sensu stosować tego typu rozwiązań.

krzem3
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 926
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: zjawisko »

sppp pisze:Najciekawsze było w nim to, że miał wzmacniacz audio na tranzystorach i transformator głośnikowy :shock: .
Sony KV 1820R z połowy lat 70 miał przetwornicę impulsową bez separacji galwanicznej oraz tranzystorowy wzm. m.cz. z transformatorem głośnikowym i zasilaniem ponad 100V.
W piwnicy u mojego dziadka po dziś dzień stoi mocno zmęczony życiem, ale działający OTVC Otake rocznik '90, który ma wzmacniacz w podobnym układzie.

Instrukcja ze schematem (tak! był schemat!) zaginęła kiedyś chyba przy okazji jakiegoś remontu i nie pamiętam już teraz, czy też nie było tam uproszczonego układu zasilania. Sam TV jest mocno uproszczony - ma tylko gniazdo antenowe (łatwe do odseparowania - kondensatory) i słuchawkowe (też łatwe do odseparowania, bo jest transformator głośnikowy).
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem (...) podumaj przez chwilę.
Wisława S.
Awatar użytkownika
qdlaczian
375...499 postów
375...499 postów
Posty: 496
Rejestracja: pt, 15 lutego 2008, 21:06
Lokalizacja: Białystok

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: qdlaczian »

Znalazłem artykuł traktujący o ochronie przeciwporażeniowej http://www.elektroinstalator.com.pl/ind ... iew&id=203 Jak dla mnie to wystarczający argument.
NOBODY expects the Spanish Inquisition!
https://www.flickr.com/photos/qdlaczian/
geguś

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: geguś »

sppp pisze: Niestety z powodu braku separacji ten telewizor był dość trudny w naprawach (podejście gdziekolwiek z oscyloskopem mogło mieć mizerne skutki dla telewizora i serwisanta.
Ale już najstarsi górale pamiętają ;), że w serwisach należało stosować transformatory separacyjne.
sppp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: pt, 23 stycznia 2009, 20:18
Lokalizacja: Legionowo

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: sppp »

:arrow: zjawisko
Pewnie mówimy o tym samym modelu telewizora - Otake to była marka pod jaką Orion sprzedawał ten sprzęt w Polsce (może jeszcze w jakiś krajach). Model to 5130-2RC. Ten sprzęt miał jeszcze jedną właściwość - dookoła płyty była przymocowana stalowa ramka wzmacniająca wysokości około 2cm, wlutowana tak jak elementy, oczywiście podłączona do gorącej masy.
:arrow: geguś
Owszem, ale w owym czasie nasz serwis prosperował prawie jak hurtownia i nie zawsze się o tym pamiętało :oops: . Szczególne naprawiając sprzęt u klienta w domu. Ale jest to kolejny koronny argument, że separacja być powinna.
Pozdrawiam
Sebastian

Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Awatar użytkownika
zjawisko
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 926
Rejestracja: sob, 27 lutego 2010, 00:22

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: zjawisko »

Z tego co mi google pokazuje, chyba mówimy o innych TV. Aż z ciekawości jak będę u dziadka to zejdę do piwnicy i spiszę oznaczenie tego wynalazku. Takie zwykłe, kanciate paskudztwo, dźwięk mono, 20", bez teletekstu. Tak czy owak, dzielnie przeżył 16-17 lat bardzo intensywnej eksploatacji, praktycznie od rana do wieczora, non stop.

Tak to wyglądało mniej więcej, lepszego zdjęcia nie mam. Po lewej stronie jest klapka z przyciskami i potencjometrami, po prawej włącznik, wyświetlacz i ledy od czuwania, drzemki i systemu koloru.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem (...) podumaj przez chwilę.
Wisława S.
sppp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: pt, 23 stycznia 2009, 20:18
Lokalizacja: Legionowo

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: sppp »

To jest Color 517. Koniec off-topu, nie o tym powinniśmy tu gadać.
Pozdrawiam
Sebastian

Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Awatar użytkownika
Matizz
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 1196
Rejestracja: wt, 4 lipca 2006, 10:58
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: Matizz »

Chciałbym tylko jeszcze podsunąć pomysł na transformator separacyjny-
z powodzeniem można użyć trafa z Rubina - np typu TC200 czy TC270.
Takie trafa są łatwo i tanio dostępne.

Sam mam takie zamontowane w szafce pod warsztatem. Wszystkie uzwojenia wtórne zostały polączone szeregowo, a odpowiednie napięcie wybiera się za pomocą przełącznika zakresów.
Dodatkowo od strony pierwotnej jest filtr przeciwzakłóceniowy, a po stronie wtórnej mogę włączyć autotransformator 180W lub potencjometr (szeregowo z odbiornikiem) do dokładnego ustawienia napiecia, całość uzupełnia amperomierz pokazujący aktualny prąd pobierany przez radio.

Dzięki temu praca z radiami uniwersalnymi np. typu Pionier jest bezpieczniejsza niż podłączanie bezpośrednio do sieci, a upływność kondensatorów separujących antenę i ziemię przynajmniej na tym etapie nie ma znaczenia. Łatwiej jest również podłączać sprzęt pomiarowy, któego masa jest przeważnie podłączona do uziemienia.

Pozdrawiam
Matizz
kontakt - PW, mail - jezussm@gmail.com
_idu

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: _idu »

sppp pisze: wiedząc, że od bezpośredniego połączenia z siecią elektroenergetyczną chroni cię zaledwie kondensatorek na wejściu.
W klasycznym zasilaczu chroni najczęściej jedynie izolacja na drutach nawojowych trafa sieciowego....

Tak jak przebijają się kondesatory tak samo trafa.

W jednym i w drugim jak nie zastosujesz odpowiednich rozwiązań układowych i zabezpieczeń w najlepszym przypadku będzie elektryzujące doznanie..

Jedno co różni to to że przez kondesator płynie prąd przemienny. Jak jego natężenie będzie mniejsze od 0,3mA to w zasadzie no problem.

Zresztą KAŻDE współczesne urządzenie elektroniczne z zasilaczem impulsowym ma łączoną masę układu z przewodami zasilającymi (tzw sztuczna ziemia) albo po prostu masa łączona jest ordynarnie kondesatorem z jednym z zacisków zasilania.
Jakoś masowo ludzie nie giną od użytkowania TV, DVD, komputerów, notebooków itd... A przecież chroni przed pojawieniem sie napięcie fazowego na masie tylko kondeator ...


A przebicie kondesatora przy antenie - to normalka np. burza.... pomijam fakt ze kablówki maja często (standardowo wręcz - z ekranu gniazda antenowego można zaświeci żarówkę całkiem sporej mocy) instalacje antenową wysokim potencjale względem ziemi.
sppp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: pt, 23 stycznia 2009, 20:18
Lokalizacja: Legionowo

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: sppp »

Wszystko się zgadza. Jest tylko jeden problem - w przypadku anteny masz kondensatory separujące rzędu pF. W przypadku wzmacniacza audio, w zależności od impedancji wejściowej to są uF. I nie wiem, czy jak na wejściu będzie kondensator o pojemności 1 lub więcej uF to czy nie popłynie większy prąd (z sieci do ziemi) niż wspomniane przez ciebie 0,3mA.
Poza tym w nocie katalogowej kondensatora X2 znalazłem insormację, że są testowane napięciem 2150V przez 1s. O ile pamiętam transformatory sieciowe (izolacja między pierwotnym i wtórnym) jest testowana napięciem 5000V przez 60s. Mimo wszystko uważam, że izolacja między uzwojeniami w dobrze wykonanym transformatorze jest pewniejsza niż przez kondensator.
Pozdrawiam
Sebastian

Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
_idu

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: _idu »

sppp pisze: Poza tym w nocie katalogowej kondensatora X2 znalazłem insormację, że są testowane napięciem 2150V przez 1s. O ile pamiętam transformatory sieciowe (izolacja między pierwotnym i wtórnym) jest testowana napięciem 5000V przez 60s. Mimo wszystko uważam, że izolacja między uzwojeniami w dobrze wykonanym transformatorze jest pewniejsza niż przez kondensator.
Jeszcze raz się zapytam czy masowo ludzie są rażeni poprzez użytkowanie wszelkiej maści wpsółczesnej elektroniki?
Te 5000V to i tak za mało - energetyka ma jedynie formalny obowiązek zbić przebicie do 6000V na przyłączu do odbiorcy.


Pojemności. W zasilaczach impulsowych są to nanofarady od jednostek do dziesiątek. W radiach lampowych stosowano separację masy kondesatorem rzędu dziesiątek nF. Taki sam był na gniazdku uziemienia.
W TV antenę separowano setkami pikofaradów do kilku nanofaradaów.
sppp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: pt, 23 stycznia 2009, 20:18
Lokalizacja: Legionowo

Re: Co nam daje separacja galwaniczna?

Post autor: sppp »

Studi, nie podejmę z tobą polemiki bo twoja wiedza i doświadczenie jest sporo większe niż moje.
Wyraziłem tylko swoją opinię, a w kwestii bezpieczeństwa staram się iść bardziej w kierunku asekuranctwa, i myślę, że to dobry kierunek dla amatora. Dyskusja na temat czy lepszy jest kondensator czy transformator w tej sytuacji jest jak dyskusja o zawartości cukru w cukrze. Jak zrobię wzmacniacz z dobrym transformatorem sieciowym to zrobię dobrze, prawda? A jeśli zrobię bez transformatora i odizoluję wejścia kondensatorami to... nie wiem czy zrobię dobrze bo moja widza mnie ogranicza - nigdy tego nie zgłębiałem bardziej niż było mi potrzebne do pracy. Swoją drogą nie przypominam sobie by na forum pojawił się projekt (i wykonany wzmacniacz) bez transformatora sieciowego. A autorowi wątku chodziło o taką aplikację we wzmacniaczu audio, a nie radiu, telewizorze itp.
Chciałbym poznać twoją opinię na temat odizolowania wejścia takiego wzmacniacza kondensatorami o wartości 1 i więcej uF, co wzbudza moje wątpliwości odnośnie takiej konstrukcji. Mianowicie, o ile się nie mylę, dla napięcia przemiennego jako bezpieczne w normalnych warunkach przyjęte jest napięcie 50V Usk. Czy jeśli złapię paluchami za takie wejście, powiedzmy za przewód "masowy", połączony przez kondensator w/w pojemności do gorącej masy wzmacniacza, to czy jest ryzyko, że powstanie na mnie potencjał większy niż wspomniane 50V, czy nie. O ile się nie mylę to gorąca masa (przy prostowniku dwupołówkowym) powinna mieć w stosunku do ziemi potencjał około 1/2 napięcia zasilania sieci, czyli około 110V Usk. Zakładamy warunki normalne (czyli nie moknę na deszczu, nie pływam w basenie itd.). Co istotne - chodzi mi o przypadek, kiedy kondensatory separujące wejście są całkowicie sprawne. Pytam zupełnie poważnie w celu rozszerzenia swojej wiedzy w tym temacie.
Pozdrawiam
Sebastian

Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.