STUDI pisze:Ponadto na tym rezystorze powstanie różnicowe napięcie w przypadku stereo.
Będzie to wewnętrzną sprawą samego tylko zasilacza, bez względu na stereo czy też mono. Wszak masa dołączona jest z tej samej strony tego rezystora co i elektrolity filtru, wejście, obciążenie itd.Po drugiej stronie znajduje się tylko wtórne uzwojenie transformatora.
Może być do zmiany.
Ale po dodaniu jeszcze stopnia wstępnego na tranzystorze npn (lub różnicowego na dwóch) powstanie już właściwie zupelnie nowy wzmacniacz, z ewentualnym wykorzystaniem większości elementów ze starego - z wyjątkiem płytki.
Fakt - miejsze od 1....
Bo to w istocie dwa wtórniki na układach Darlingtona (klasyczny T3-T5 oraz
paradoxalny T2-T4, jak to mówił doc dr Jerzy Baranowski z PW, pewnie dlatego że mały tranzystor npn T2 nie tylko decyduje o polaryzacji wypadkowego tranzystora, ale i "przestawia" emiter i kolektor tranzystorowi mocy T4). Niemniej jednak kosztem pewnej komplikacji możliwa jest realizacja pełnokomplementarnego stopnia mocy cechującego się wzmocnieniem większym od jedności, co pozwala uzyskać lepszą wysterowalność, nawet przy założeniu pewnych strat napięcia w stopniu sterującym. Bawiłem się kiedyś takim stopniami z zastosowaniem pary BC211/313 sterującej parę końcową BD354/355, ale kłopotów było z tym niemało: i nie najlepsza stabiłność prądu spoczynkowego, i duża podatność na samowzbudzenie.
Chciąłbym napędzić stopniem lampowym. Może byc nawet wtórnik z dość mocnej triody np. 6S46G.
Czyli taki lampowy
łże-OTL? Zamiast potężnego transformatora - niepozory wtórnik emiterowy, w tym wypadku quasi - komplementarny, rozwinięcie konstrukcji z "EP" na PCL86 sterującej BD135? Takie
skundlone układy niegdy nie zasługiwały na poważne traktowanie: ani obecnie, ani nawet wtedy gdy elementy je tworzące cieszyły się świetnością. Zupełnie nie rozumiem po co pchać lampy do sterowania tranzystorowego stopnia mocy. Naprawdę wyznajesz
ałdjofylską wiarę w magiczną moc lampowych
prosiaczków? No i o stabilności zera możesz w takim wypadku zapomnieć, Najprościej będzie zastosować oporowo-pojemnoścowe sprzężenie lampy z wtórnikiem komplementarnym (osobny zasilacz napięcia anodowego w takim wypadku by się przydał, żaden wówczas problem ze sprzężeniem obu stopni przez odpowiednio duży i wytrzymały kondensator), Możes też szarpnąć się na wykonanie na lampach calego wzmacniacza... operacyjnego

.
Bo był znacznie tanśzy od tranzystora. 10 fenigów razy 100 tysiecy sztuk to milionik czyż nie?
Ale to można przerobić.
Prędko proporcje się odwróciły - na wyraźną niekorzyść termistorów, i odtąd wzmacniacze różnicowe zdobyły sobie prawo obywatelstwa nie tylko we wzmacniaczach operacyjnych.
Tomek Janiszewski pisze:
Co, wzoru na rezystancję wejściową wtórnika emiterowego się nie zna?
Nie mając ani jednej ch-ktyki? Bo modą jest podawanie jedynie parametrów granicznych i nielicznych (głównie tlyko hfe) dla jakiegoś punktu pracy.
To się bierze przypadek najmniej korzystny (np.
betę dla UCB=0 oraz największym roboczym prądzie, mnoży się
bety przez siebie, a następnie przez oporność obciążenia. Jeśli BC212~BC177, można przyjąć hfe~100, przy hfe 40 dla AL103 wypadkowa
beta będzie około 4000. Biorąc RL=4ohm i zaokrąglając na zapas (m.in dla uwzględnienia wpływu rezystorów w emiterach i bazach AL103) wyjdzie Rwe nie mniej niż 10kohm.
To że u nas mezalians to nie znaczy ze tam był mezilians. Norma były w tym samy sprżecie i lampy, i germanowe tranzystory oraz krzemowe w obudowach plastikowych. Jednocześnie.
Ale jednak jakieś minimum przyzwoitości zachowywano. Spotykało się amplitunery lampowe z tranzystorowym stereodekoderem, ale chyba nikt nie wpadł na pomysł głowicy UKF z tranzystorowym wzmacniaczem w.cz i mieszaczem oraz lampową heterodyną? Podobnie nikt nie używał lamp do sterowania traznystorowych stopni mocy, conajwyżej w przedwzmacniaczach zintegrowanych z mikrofonami pojemnościowymi, póki FETy się nie pojawiły.
BD911/912 - super ale nie pojdę do sklepu i nie kupię pary. Bedzie jedynie zamiennik (z dużym odstępstwem) BD911 jednego producenta i zamiennik (z duzym odstępstwem i to pewnie w inna stronę niż dla poprzedniego typu) BD912 innego. Tak to wygłada w praktyce.
To mi wygląda na jakieś czarnowidztwo. Tak to mogło być w stanie wojennym, względnie gdzieś na głębokiej prowicji. A jeżeli nawet tak się trafi - to poprawnie skonstruowane tranzystorowe wzmacniacze mocy będą mało wrażliwe na parametry tranzystorów mocy, oraz ich rozrzuty.
Te AL103 mam - leżą w szufladzie a inne trzeba kupić....
A skąd wiesz czy nie rozjechały się przez tyle lat? Może je przeciążono, a może promieniowanie radioaktwne (tak, naturalny ind używany jako domieszka akceptorowa do germanu w 95% składa się z izotopu promieniotwórczego, co prawda o okresie półtrwania na poziomie 10**14 lat) zdążyło zrobić swoje? Tu mikrouszkodzenie, tam mikrouszkodzenie, a przecież grubość obszarów złączowych w takich tranzystorach mierzy się w mikrometrach. Naprawdę wierzysz że Twoja para będzie miała lepsze parametry niż zgrubnie tylko dobrana para spośród traznystorów prosto ze sklepu, do nabycia po kilkadziesiąt groszy za sztukę? A nawet gdyby byla pełnosprawna i dobrana idealnie - to i tak wszystkie swoje zalety będzie mogla objawić jedynie w układzie w pełni symetrycznym, takim jak uklad transformatorowy lub Circlotron. Uklad quasi-komplementarny, taki jak omawiana konsrukcja SABA, podobnie zresztą jak i mój układ - to w większym lub mniejszym stopniu improwizacja.
Zamysłem byłoby zrobienie stopnia mocy do wtórnika na lampie. Tak dziwaczna hybryda. Bo czemu ma być na MOSFET'ach - komplementarnych z założenia jedynie (bo nie do skompletowania w praktyce)?
To i MOSFETy sterowane lampami (dlaczego nie MOSFETami?) zdążyli już audiofile wziąć na warsztat?
Czyli może nie mieć w ogóle wzmocnienia napięciowego.
Bo też i prawie nigdzie go nie miał. Stopnie wyjściowe układów scalonych też pracują jako wtórniki, conajwyżej modyfikuje się ich układy polaryzacji umieszczając je nie między bazami lecz w emiterze jednego z wejściowych tranzystorów wtórnika, co w połączeniu z bootstrapem pozwała wykorzystać napięcie zasilające z dokładnością do
jednego napięcia nasycenia kolektor - emiter stopnia mocy (na każdą połówkę). Zobacz jak to się robiło w UL1490, UL1480...82.