Marek7HBV pisze: ↑wt, 12 listopada 2019, 09:52
Witam

Rozumiem że ta hybryda to wzmacniacz napięciowy na lampach,sterujący wtórnik na komplementarnych mosfetach bez żadnego transformatora wyjściowego-a może nawet bez kondensatora separującego
Niestety w mojej wcześniejszej wypowiedzi zamieściłem kilka niepełnych lub wręcz błędnych informacji, co wynikło z mojej niewiedzy w momencie zamieszczania tamtego posta

Wzmacniacz hybrydowy mojego przyjaciela (muzyka, kompozytora) był jednak wyposażony w elementy tworzące globalną pętlę ujemnego sprzężenia zwrotnego, a ponadto zawierał dodatkowy dwójnik RC (umieszczony w pętli USZ), który wywierał pewien wpływ na brzmienie wzmacniacza, gdyż modyfikował jego charakterystykę częstotliwościową (działał w zakresie pasma przenoszenia wzmacniacza, wywierając wpływ na poziom najniższych częstotliwości pasma akustycznego /zakres 16...20 Hz uwydatniał o ok. 4,2 dB/). Wzmacniacz ten mój kolega stworzył w oparciu o zamieszczone przez Piotra materiały i schemat układu "hybrydowego", powstałego w wyniku połączenia wzmacniacza napięciowego, zrealizowanego na dwóch systemach triodowych popularnej lampy (tworzyły go wzmacniacz napięciowy /WK/, plus wtórnik katodowy /WA/) oraz wzmacniacza prądowego, zrealizowanego na Mosfetach, przedstawione w wątku "Bright!" (link poniżej):
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.p ... 69#p252569 ,
schemat w pliku pdf:
Gdy słuchałem tego wzmacniacza odnosiłem wrażenie, że brzmienie muzyki zestawu audio z tym hybrydowym wzmacniaczem jest nieporównywalnie lepsze (szerokość sceny stereo, barwa, subtelniejsze i pełniejsze szczegółów dźwięki w zakresie tonów średnich i wysokich), niż to, które oferuje sprzęt audio z tranzystorowymi wzmacniaczami, pochodzących od różnych producentów, oraz moimi własnymi konstrukcjami, zrealizowanymi na półprzewodnikach... Wtedy, podczas tamtych odsłuchów, byłem tak pewny różnic w brzmieniu kilku popularnych wzmacniaczy (w końcu słyszałem je bardzo, bardzo wyraźnie!), że gotów byłbym dać sobie rękę odciąć, że na pewno te różnice słyszę... Niestety, dzisiaj byłbym już bez ręki...

Wszystko przez "ślepe testy", które przeprowadziłem później, a przez które moja wiara w "obiektywność" i bardzo duże znaczenie subiektywnych doznań słuchowych podczas słuchania muzyki, całkowicie legła w gruzach. W ślepych testach najważniejsza okazała się możliwość bardzo szybkich przełączeń sygnałów z poszczególnych wzmacniaczy do zestawów głośnikowych, ale te kwestie rozwinę nieco później. Teraz powrócę do odsłuchów trzech pierwszych wzmacniaczy w
nie ślepych testach, gdzie każdy z słuchających dokładnie wiedział, z którego wzmacniacza sygnał podawany jest na głośniki, między przełączeniami upływała dłuższa chwila (trwająca kilka minut), potrzebna na przełączenie kilku kabli, a każdy ze sprzętów miał inaczej ustawiony poziom wzmocnienia potencjometrem "Volume"... W takich warunkach pracujący w klasie "D" wzmacniacz AIYIMA TPA-3255 wyraźnie podbijał tony średnie i wysokie, przez co dźwięk wydawał się nieco za ostry ("jazgotliwy", tak oceniały to wszystkie cztery osoby, które brały udział w tamtym teście), wzmacniacz hybrydowy z lampą 6N2P-EW brzmiał ciepło i bardzo przyjemnie, wzmacniacz Cambridge Audio A1 V3 dawał dźwięk bardzo szczegółowy i z szeroką sceną, a wzmacniacz firmy Technics z układem hybrydowym w stopniu mocy (model SU-V560) subiektywnie brzmiał bardzo "głucho" (jak przez koc) z niską zawartością sopranów i marną sceną stereofoniczną.
Po tych pierwszych testach wzmacniacz hybrydowy, wzorowany na Bright MK2 (lub może MK3) dokładnie pomierzyłem. Jego charakterystyka przenoszenia okazała się daleka od płaskiej, co widać na wykresie zamieszczonym poniżej.
-
Po usunięciu dwójnika RC w pętli sprzężenia zwrotnego charakterystyka wyglądał już popranie, choć głębokość USZ była też mniejsza, co mogło się przełożyć na wyższe zniekształcenie nieliniowe i intermodulacyjne wzmacniacza.
.
Poziom zniekształceń nieliniowych dla kilku różnych poziomów mocy wyjściowej przedstawiają kolejne wykresy. Widać na nich, ze dla niewielkich mocy wyjściowych poziomy zniekształceń nieliniowych są dużo wyższe niż dla przyzwoitych wzmacniaczy półprzewodnikowych, jednak dominują w nich głownie zniekształcenia harmoniczne niskiego rzędu (poziomy typowe dla wzmacniaczy lampowych).
.
Z dalszym wzrostem mocy wyjściowej poziom zniekształceń nieliniowych nadal wzrastał oraz pojawiały się harmoniczne coraz wyższego rzędu. W sygnale wyjściowym cały czas obecne były również zakłócenia od sieci elektrycznej 230 V (50 Hz i jej harmoniczne), co spowodowane było zastosowaniem dużego sieciowego transformatora toroidalnego bez wewnętrznych ekranów magnetycznych i elektrycznych, umieszczonego stosunkowo blisko płytek PCB z elektroniką. Zakłócenia te (w formie przydźwięku/bzyczenia) dało się słyszeć gdy przebywało się bardzo blisko kolumn głośnikowych (był wyraźnie słyszany z odległości 30...40 cm od głośników).
.
W kolejnym poście przedstawię poziomy zniekształceń intermodulacyjnych wzmacniacza hybrydowego, które w przypadku tego wzmacniacza niestety również były stosunkowo wysokie.
Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .