Romekd pisze: ↑śr, 4 lipca 2018, 16:31
Tomku, miałem na myśli jedynie trójdrożne kolumny Tonsila, których charakterystyki przenoszenia przedstawione w parametrach technicznych wydawały się w miarę płaskie. Jednak w brzmieniu tych kolumn czegoś brakuje i to "coś" ciężko jest nawet nazwać. Gdybym miał posługiwać się audiofilskim slangiem (potraktuj te moje subtelne oceny z lekkim "przymrużeniem oka"; link do "slangu":
https://antyweb.pl/audiofilski-slang/ 
) powiedziałbym, że w dźwięku brakuje soczystości i detaliczności, a więcej szczegółów pojawia się dopiero przy wysterowaniu kolumn większą mocą
Więc co należy podejrzewać? Fizjologiczne właściwości słuchu (od dawna wiadomo że przy mniejszej głośności gorzej słyszymy tony wysokie i niskie), nielinowe właściwości głośników czy może jednak uciekniemy w
audiofilstwo twierdząc że wzmacniacz pracujący na drobnym ułamku mocy znamionowej, podobnie jak wzmacniacz o zbyt małej mocy maksymalnej
nie ma kontroli nad głośnikami?
Jednak wówczas ich dźwięk staje się jakiś taki jazgotliwy
Może to skutek stosowania filtrów 6dB/okt. dla GDW w wyniku czego daje się usłyszeć jego rezonans w okolicach 2kHz?
a tony niskie wydają się nieco buczące (czuć w tym zakresie podbarwienie; przeważają tony niskie o częstotliwościach leżących powyżej 80 Hz
Skrzynki Altusów szczególnie duże nie są, otwory BR - wręcz karykaturalnie małe, wypełnienie tłumiące ZTCP symboliczne więc nie dziwota że słychać głównie rezonans obudowy.
/może ma na to wpływ również jakiś rezonans w pomieszczeniu/, mnie natomiast brakuje niskiego basu...
Całkiem prawdopodobne. W największym pokoju jaki mam do dyspozycji daje się usłyszeć rezonans na 30Hz którego brak na charakterystyce impedancyjnej zespołu, zatem źródło rezonansu musi znajdować się poza zespołem.
Powyżej tonów niskich (przy częstotliwości kilkuset herców) wyczuwa się za to jakąś "dziurę"(lekki spadek efektywności), a przynajmniej takie odnoszę wrażenia, porównując ich brzmienie z brzmieniem głośników wyższej klasy, produkowanych przez firmy zachodnie
Masz w szereg z GDN cewkę o sporej indukcyjności (zapewne 2,4mH, przynajmniej tyle było w obu Altusach jakie omawiałem w poprzednim poście), dodaj do tego kilkaset uH indukcyjności GDN i przy impedancji 8 omów należy oczekiwać spadku efektywności już od 500Hz wzwyż. Na włączenie się do pracy GDM można liczyć dopiero od 2kHz a i to nie zawsze.
Za to jeszcze wyżej, na częstotliwości kilku kHz, znowu wyczuwam jakąś "górkę"(wzrost efektywności), która właśnie daje zestawowi Tonsila tą irytującą "jazgotliwość" (przy pewnych rodzajach muzyki, odtwarzanej głośno, niemal czuję kłucie w uszach).
To natomiast trudno jest wytłumaczyć. Z indukcyjności cewki włączonej w szereg z GDM (0,22mH) i wzięciu małej poprawki na indukcyjność głośnika wynikałaby górna częstotliwość graniczna 5kHz, podczas gdy GDW zacznie działać dopiero przy 9kHz. Może powodem jest rezonas twardego, umieszczonego w zamkniętym koszu GDM12/60 lub GDM30/60? Może dzieli mu się membrana wykazując dodatkowy rezonans przy kilku kHz? Może jakiś pasożytniczy rezonans słabo filtrowanego GDWT?
Soprany natomiast brzmią nieco za ostro, są "natarczywe" i brakuje im subtelności (większej różnorodności), co jest wynikiem użycia w kolumnach tubowych głośników wysokotonowych...
Tu natomiast wszystko jest oczywiste. Efektywność GDWT przewyższa efektywność pozostałych o niemal 10dB! Niby można je stłumić - ale nie zastosowano prawdziwych tłumików (o stałej imipedancji wejściowej) tylko rozwiązanie najprostsze w postaci samych rezystorów szeregowych. W ten sposób ich wpływ na częstotliwości niższe od 9kHz jest nieznaczny, te bowiem tłumione są głównie przez szeregowy kondensator 2,2uF. Innymi słowy: wraz ze zwiększaniem tłumienia GDWT obniża się częstotliwość graniczna jego filtru, przy -6dB wynosi już tylko 4,5kHz. Może to tłumaczy nadmiaer tonów średniowysokich na które się skarżyłeś: przecież stłumiony o 6dB GDWT nadal przewyższa wypadkową skutecznością pozostałe.
Tak więc mówiąc o specyficznym brzmieniu Tonsila niekoniecznie mam na myśli zalety naszych krajowych zestawów głośnikowych...
A jednak przez tyle lat te
wadliwe zespoły Tonsila świetnie się sprzedawały, i do dziś wyroby sprzedawane pod tą marką, nawet wyprodukowane w Chinach mają wzięcie.
Nigdy nie podajesz szczegółów, Zawsze piszesz bardzo oględnie, więc wygłaszanych przez Ciebie teorii praktycznie nie daje się zweryfikować własnymi pomiarami.
A muszę zawsze tłumaczyć się że
nie jestem wielbłądem? Muszę udowadniać że 0,5 a nawet 1,5 oma odchyłki impedancji w górę od znamionowej wartości nie są w stanie uruchomić zabezpieczenia przeciwzwarciowego (z nominałami całkiem typowymi i stosowanymi w praktyce od lat)? A jak na razie nawet trzykrotny przyrost impedancji przy rezonansie GDN nie zdołał tego uczynić, chociaż oczywiście warto byłoby popracować i nad nim.
Gdy poddaje testom jakieś gotowe urządzenia, praktycznie nigdy nie działają one zgodnie z Twoimi sugestiami.
A co takiego poddałeś, poza tym jednym wzmacniaczem na przypadkowo znalezionych w szufladzie BC211/313 których parametry jak się później okazało pozostawiały wiele do życzenia?
Po zapoznaniu się z wieloma Twoimi wypowiedziami można odnieś wrażenie, że wszystkie produkowane na świecie sprzęty audio są zaprojektowane tragicznie, przez pozbawionych podstawowej wiedzy inżynierskiej technicznych ignorantów i to niezależnie od tego czy oceniamy popularne i tanie sprzęty, czy też bardzo drogie i dla przeciętnych ludzi nieosiągalne urządzenia. Wszytko bez wyjątku jest całkowicie złe i nie mają na to wpływu wyśmienite opinie użytkowników tych urządzeń, gdyż przecież oni wszyscy są w błędzie, czegoś się najedli, nawąchali lub naćpali i bredzą...
Miliony much nie mogą się mylić...
Czytam Twoje wypowiedzi na kilku forach technicznych i czasami już mi się myli w który wątku i na którym Forum czytałem jakieś Twoje wpisy zawierające teorie, które Twoim jedynie zdaniem są niepodważalne i nie podlegające jakiejkolwiek dyskusji, tym bardziej krytyce. Mam posługiwać się cytatami, więc proszę bardzo, poniżej fragment Twojej wypowiedzi na "Elektrodzie" z dnia 28.02.2018 roku:
Tomek Janiszewski pisze:Ja nie boję się wpadnięcia pod tramwaj, wolę chodzić ulicami po których one nie kursują. Wielokrotnie w dziale głośnikowym (a nawet na Triodzie) byłem hejtowany gdy podkreślałem znaczenie stałości impedancji zespołu w całym paśmie (poza oczywiście zakresem rezonansu GDN) a tym samym braku przesunięć fazowych między prądem i napięciem.
Napisałeś wyraźnie "
a tym samym braku przesunięć fazowych między między prądem i napięciem". Tak to ująłeś, czy może coś źle widzę...
Napisałeś to jako odpowiedź do wypowiedzi Jasia Barczyńskiego, który zwrócił Ci uwagę (parokrotnie), że przesunięcia fazy prądu względem napięcia w głośnikach to standard i nic się na to nie poradzi.
Szkoda że nie podsłuchałeś naszej rozmowy w przysłowiowej
knajpie nad kuflem piwa, gdyby rzecz jasna w ogóle do takiej rozmowy doszło.

Tam obaj posługiwalibyśmy się jeszcze mniej precyzyjnym językiem, co jednak nie przeszkadzałoby we wzajemnym zrozumieniu się.
Poniżej wypowiedź Jasia Barczyńskiego:
JasiuB pisze:Tomku, a gdzie zgubiłeś przesunięcia fazowe? Przy współczesnych kolumnach 30 stopni ta raczej reguła niż wyjątek, a i 40 zdarzyć się może. Czyli w Twoim wzmacniaczu przy zerowym napięciu na wyjściu popłyną jeszcze dobre trzy ampery, a tranzystor wytrzymuje 0,8.
No i co w tym niedorzecznego? Jasiu zwrócił mi słusznie uwagę że nierzadko występują duże przesunięcia fazy we współczesnych kolumnach (przykładem mogła być choćby charakterystyka głośnika jaką przytaczałeś) i że mogłyby być one groźne dla sowieckich germanowych stopowo-dyfuzyjnych tranzystorów mocy średniej częstotliwości GT806 których SOAR jest podobnie jak w przypadku naszych BD354/355 o wiele ciaśniejszy niż wynikałoby to z katalogowych Pc max, Uc max oraz Ic max. Dalej jednak wytłumaczyłem że wiem o tych przesunięciach fazy i potrafię zniwelować je tak aby nie mogły wywołać szkody.
Widać nie tylko ja "mam problem" ze zrozumieniem Twoich wypowiedzi.
W kolejnej wypowiedzi Jasiu ponownie próbuje Ci wytłumaczyć:
JasiuB pisze:Przed tym tramwajem raczej nie uciekniesz. Typowy głośnik to parę omów i jakieś setki mikrohenrów albo nawet milihenry, Przy paruset hercach przesunięcia fazowe już nie są do zaniedbania. Typowy układ Zobla działa jednak zdecydowanie wyżej.
Co do wyrównywania impedancji - rozwiązanie, w którym wzmacniacz jest w stanie współpracować tylko z jednym wybranym typem głośników mnie nie przekonuje

O ile nie są razem wsadzone w jedną obudowę. Przy tym jako-tako to da sie wyrównać moduł impedancji, przesunięcia fazowe jednak będą hasać.
Więc i wytłumaczyłem w dalszej części dyskusji (tutaj należy jej szukać:
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3418030-30.html ) że miałem na myśli
nietypowy obwód Zobla, działający od pojedynczych kHz a nie od 100kHz lub jeszcze wyżej. Nad negatywnym wpływem rezonansu GDN obaj przeszliśmy do porządku dziennego, ale obecnie już wiem jak i ten wpływ skutecznie zwalczyć, gdyby rzecz jasna okazało się że jednak szkodzi.
Co zaś do wsadzania głośnika i wzmacniacza do jednej obudowy - kwestia punktu widzenia. Jeżeli mam w domu wyłącznie kolumny o jako tako wyrównanej charakterystyce impedancji, to póki nie podłączę kolumny 4 omy do wzmacniacza przystosowanego tylko do kolumn 8 omów to nic złego się nie stanie. A może uważasz że w tej sytuacji powinienem mieć wyłącznie wzmacniacze zdolne do pracy z kolumnami 4 omy?
Kto zaś doczyta moją dyskusję z Jasiem do końca - zauważy że po wyjaśnieniu sobie pewnych niedomówień znaleźliśmy ciekawsze tematy do dalszej rozmowy.
Jednak jak "grochem o ścianę", bo Ty znowu "swoje"...
Tomek Janiszewski pisze:Ejże, panie profesorze/doktorze/magistrze (niepotrzebne skreślić)! A całka Bodego czy jak to się tam nazywa?

W układach minimalnofazowych a takimi są dwójniki RLC do jakich daje się sprowadzić kolumna moduł impedancji oraz jej kąt fazowy są z sobą jednoznacznie powiązane:
płaska charakterystyka amplitudowa Ξ zerowy kąt fazowy. Oczywiście ścisłe spełnienie tego pierwszego warunku nie będzie możliwe (choćby z uwagi na rezonans głośnika) ale jak się przekonałem - towarzyszące powyższemu przesunięcia fazowe nie są na tyle duże aby mogły uruchomić zabezpieczenie pzwar, mimo że uruchamiała je reaktancja indukcyjna głośnika, dominująca powyżej kilku kiloherców.
Elementarnie prosty obwód Zobla, dobrany zresztą wcale nie tak starannie zlikwidował problem od pierwszej pyty. Zatem skoro zabezpieczenie mostkowe (reagujące zresztą zarówno na prąd kolektora jak i na napięcie między kolektorem a emiterem a tym samym lepiej lub gorzej odnoszące się do SOAR!)
nie bało się resztkowych przesunięć fazy, to może i ΓT806 je wytrzyma?
Dobrze przeczytałem "
płaska charakterystyka amplitudowa = zerowy kąt fazowy" oraz "
resztkowe przesunięcia fazy"?
Tak, dobrze przeczytałeś. Mogę dodać jeszcze że tak samo dobrze przeczytałbyś:
zerowy kąt fazy = płaska charakterystyka amplitudowa, ale gdybyś gdziekolwiek przeczytał:
płaska charakterystyka kąta fazy = płaska charakterystyka amplitudowa - znaczyłoby to że tym razem napisałem źle.
Oświeć mnie, co oznacza Twoim zdaniem określenie, że coś jest "zerowe" lub "resztkowe"? Ile pozostaje tego "zera" lub tej "resztki" w Twoich kolumnach?
Tłumaczyłem już chyba: takie które nie uruchamiają zabezpieczenia przeciwzwarciowego, ani też nie niszczą tranzystorów powodując wyjście ich chwilowego punktu pracy poza SOAR. Jak na razie udaje się uniknąć jednego i drugiego.
Problem polega na tym, że trójdrożne kolumny głośnikowe nie są prostym dwójnikiem RLC,
Gdzie w takim razie leży granica między dwójnikiem RLC prostym a złożonym, po przekroczeniu której układ minimalnofazowy staje się nieminimalnofazowym? Czy może jednak kolumny nie są dwójnikiem lecz
półtorawrotnikiem?
nie da się więc ich zaliczyć do układów minimalnofazowych...
Nie da się ich także z pewnością zaliczyć do układów liniowych, wobec czego tracą wszelki sens pojęcia modułu i fazy impedancji, charakterystyki częstotliwościowej i jeszcze wiele innych. A jednak tymi pojęciami powszechnie się posługujemy, czyniąc pewne upraszczające założenia. Tak samo dopuszczalne jest pominięcie w modelach kolumn
elementów o stałych rozłożonych (w szczególności: wpływu pomieszczenia w którym pracuje głośnik będącego w istocie
linią długą a więc elementem nieminimalnofazowym, bowiem wprowadzającym opóźnienia a więc i przesunięcia fazy, mimo płaskiej charakteystyki amplitudowej).
I jeszcze jak Filip z konopi wyskakujesz z całką Bodego...
Jak ją zwał tak zwał. Ważne że istnieje zależność całkowa, pozwalająca
w przypadku układów minimalnofazowych wyliczyć charakterystykę fazową na podstawie znanej charakterystyki fazowej i na odwrót. Nawet jak się nie pamięta jakim wzorem się wyraża a i tak nie umiałoby się tej całki policzyć - sama świadomość jej istnienia pozwala wyciągnąć użyteczne wnioski i ustrzec się elementarnych błędów. W szczególności wiadomo że o ile tylko kolumna stanowi w granicach dopuszczalnych uproszczeń dwójnik minimalnofazowy zawierający elementy skupione, liniowe i stacjonarne, to wiadomo że po wypłaszczeniu najbardziej nawet pokręconej charakterystyki amplitudowej dla dostatecznie szerokiego pasma - każda budząca dotąd przerażenie charakterystyka fazowa zostanie w użytecznym paśmie sprowadzona do zera.
Napisałem, że nie jestem elektronikiem z wykształcenia, co wcale nie oznacza, że nie chodziłem na wykłady z "teorii obwodów" jako wolny słuchacz.
I tam właśnie dowiedziałeś się o istnieniu
dwójników nieminimalnofazowych (dodam:
pasywnych żeby wątpliwości nie było)?

Pytam najzupełniej poważnie, bowiem intuicja podpowiadała mi że
każdy taki dwójnik jest minimalnofazowy. Nawet jeśli sieć jaka go tworzy może być rozpatrywana jako
czwórnik nieminimalnofazowy. Elementarnie prosty przykład stanowić może mostek RC zawierający jednakowe elementy połączone naprzemiennie. Gdy jedną z przekątnych potraktujemy jako wejście, drugą zaś jako wyjście - to otrzymamy najprostszy układ nieminimalnofazowy. Przy stałej amplitudzie napięcia wejściowego amplituda napięcia na wyjściu będzie również niezależna od częstotliwości, faza natomiast będzie się zmieniać: od 0 stopni dla częstotliwości dążącej do zera do -180 stopni dla częstotliwości dążącej do nieskończoności. Dla pewnej charakterystycznej częstotliwości wyznaczonej przez stałą czasową RC przesunięcie fazy wyniesie -90 stopni, wciąż przy niezmienionej amplitudzie. Ten sam jednak mostek potraktowany jako dwójnik (tj napięcie wejściowe jest wprowadzane również na jedną z przekątnych ale tym razem interesuje nas nie napięcie na drugiej przekątnej lecz jedynie prąd czerpany przez mostek ze źródła sygnału) zachowa się identycznie jak szeregowo połączone rezystor o dwukrotnie mniejszej rezystancji, oraz kondensator o pojemności dwukrotnie większej. A takiego elementarnie prostego dwójnika zależnego od częstotliwości o nieminimalnofazowość chyba nie ma podstaw podejrzewać? Czy może jednak potrafisz przytoczyć kontrprzykład który zburzyłby stan mojej świadomości, w postaci nieminimalnofazowego dwójnika RLC skupionego, liniowego, stacjonarnego i pasywnego, którego charakterystykę fazową bez naruszania płaskiej a więc docelowej charakterystyki amplitudowej dałoby się sprowadzić do zera dołączając równolegle... drugi hipotetyczny jak na razie dwójnik nieminimalnofazowy, wykazujący przeciwstawną zależność fazy od częstotliwości?
Nikt nie jest w stanie widzieć w elektronice wszystkiego, bo jest tego obecnie za dużo...
I dlatego właśnie nie chcesz się dowiedzieć w jaki sposób można wypłaszczyć charakterystykę amplitudową, fazową zaś sprowadzić do zera dla dwójnika RLC modelującego głośnik którego nie dającą się rzekomo skorygować charakterystykę impedancyjno-fazową przytoczyłeś? Czy może jednak dlatego nie chcesz się dowiedzieć ponieważ wykazanie że jednak się myliłeś zburzyłby Twój cały oskarżycielski wywód pod moim adresem? I tak zrobię to w stosownej chwili.
Wracając do głośników i kolumn, to przejrzałem kultowe modele znanych przez wszystkich melomanów firm. Większość kolumn ma podaną impedancję "równą 8 Ω" (znacznie rzadziej 6 Ω), a mimo to minimalna wartość modułu impedancji tych zestawów potrafi schodzić do 3 Ω.
Ale dla jakich częstotliwości? Średnioniskich, średnich, średniowysokich i wreszcie wysokich, czy jednak również dla niskich o ile wręcz nie dla najniższych jak to było w KEF Q4 którego to precedensu również nie odpuszczę, ponieważ uważam za istotne rozstrzygniecie czy także inni producenci dopuścili się
oszustwa, czy jednak tym razem jedynie
niedbalstwa. Zresztą komu to tak naprawdę przeszkadza: klient kupi bo jest od tego żeby kupić a nie samodzielnie pomyśleć, producent wzmacniaczy też będzie zadowolony bo zrobi wzmacniacz dedykowany dla kolumn 8 omów ale odporny na spadek impedacji do 3 omów czym rzecz jasna nie omieszka się pochwalić i stosownie do powyższego
zaśpiewa wyższą cenę. A klient oczywiście i tym razem kupi, najwyżej sprzeda jedno z posiadanych
lamborghini w razie gdyby zabrakło kasy.
Firma BOWERS & WILKINS (B&W), która zaprojektowała znane chyba na całym świecie głośniki Nautilus (słynne "ślimaki", w których rewelacyjny głośnik średniotonowy ma zupełnie płaską membranę...) sprzedaje głośniki z których moduł impedancji w prawie każdym modelu schodzi do 3 Ω.
http://www.megamedia.pl/monitory-i-glos ... s/archiwum
Szkoda że nie podali dla jakiej częstotliwości schodzi tak nisko, o przytoczeniu schematu zwrotnicy już nie mówiąc. Zapewne potrafiłbym cocnieco poprawić.
Ten problem nie dotyczy jedynie kolumn tanich, gdyż występuje również w zestawach kosztujących po kilkaset tysięcy złotych za sztukę. Poniżej kolumny firmy Focal o nazwie Grande Utopia EM:
https://www.stereolife.pl/archiwum/test ... -utopia-em
Widzimy w niej cewki z rdzeniem ferrytowym oraz cewki na rdzeniach z blaszek stalowych, a wszystko to, wraz ze spadającą do 3 Ω z 8 Ω impedancją za jedyne 599 tysięcy złotych
Widać klienci uznali że sam tylko
dizajnerski, wygięty kształt mający sprawić że
fsyskie ctery głośniki znajdą się w idealnie jednakowej odległości od ucha słuchacza tudzież
żółte elementy lakierowane i wstawki z włókna węglowego warte są takiej ceny. Do środka w celu zobaczenia na własne oczy tych
sieciowych dławików w zwrotnicach zaglądać nie muszą. A już zwłaszcza nie muszą znać Twoich wyników pomiarów analogicznych elementów. Nie żałujesz teraz że pomierzyłeś wnoszone przez nie zniekształcenia, i teraz będą Cię koszmary senne prześladować?

Oraz wyrzuty sumienia, że przynajmniej wśród niektórych poderwałeś wiarę w rzetelność tak renomowanej firmy?
Czy to są kolumny z taniej masowej produkcji?
Czy wzmacniaczopodobny wytfu!r firmy "Toroidy" o nazwie "Laura SE" był wyrobem z taniej masowej produkcji?
A może w firmie B&W i Focal brakuje inżynierów?
Tej ostatniej brakuje inżynierów z całą pewnością, podobnie jak i ostatniej spośród przytoczonych niżej:
A przynajmniej brakuje inżynierów na miarę naszego
Aleksandra Witorta. Bo jednej i drugiej kolumnie zastosowano podział na 2200Hz, akurat w zakresie największej częstotliwości słuchu, czyli tam gdzie podziałów należało się wystrzegać! Czterodrożny i trójdrożny zespół, obarczony wadą właściwą
budżetowym zespołom dwudrożnym z marnym głośnikiem średnio-wysokonowym, względnie z przerośniętym nisko-średniotonowym
Pozdrawiam
Tomek