Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rosja.

Problematyka audiofilska oraz zagadnienia dotyczące NIELAMPOWEGO sprzętu audio.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6913
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Romekd »

Witam.
Dziękuję Tomku za odpowiedzi. Są obszerne i będę mógł na nie odpowiedzieć gdy znowu będę miał wolną chwilę (w firmie nadal mam spore zaległości w pracy i ciągle próbuję je chociaż zmniejszyć... :( ).
Boguś pisze: A co do mocy wzmacniacza: Powiedz mi jaką moc powinien mieć wzmacniacz którego słuchamy z mocą 20-30 wat a jeśli odpowiesz to uzasadnij to.
Boguś, należałoby wyjść od tzw. współczynnika szczytu, który dla przebiegu sinusoidalnego wynosi 1,41 (3 dB), a dla rzeczywistego materiału muzycznego może być wyższy i wynosić nawet 12...20 dB (moc, którą wzmacniacz powinien móc oddawać w szczytach powinna być wyższa od wartości średniej nawet 16...100 razy). Zatem przy słuchaniu muzyki ze średnią mocą 30 W (to jeszcze zależy od rodzaju materiału muzycznego) powinien móc oddać w impulsach co najmniej 480 W (powinien mieć 240 W mocy znamionowej). Przy graniu z mocą typową na warunki mieszkaniowe (we własnym domu, by nie mieć problemów z sąsiadami... :wink: ), czyli średnią mocą od jednego do kilku watów, wzmacniacz powinien dysponować mocą maksymalną w okolicach 50 W (100 W mocy szczytowej). Warto zapoznać się z artykułem pana Marka Witkowskiego (link poniżej) o "headroomie", by mieć pewne pojęcie o nagłaśnianiu domowych wnętrz oraz mniejszych i większych imprez :wink:

https://livesound.pl/tutoriale/4559-str ... tem-zrobic

Wzmacniacze tranzystorowe przesterowują się "nagle" i dokuczliwie dla słuchu, po przekroczeniu mocy maksymalnej. Przy mocy tylko minimalnie niższej poziom generowanych przez nie zniekształceń dla tonów prostych może być bardzo niski. Nie dotyczy to oczywiście wzmacniaczy lampowych, które przesterowują się "miękko", działając trochę jak kompresory dynamiki, pozwalając się słuchać z mocą bliską maksymalnej...

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Locutus
1875...2499 postów
1875...2499 postów
Posty: 2376
Rejestracja: sob, 4 sierpnia 2007, 23:09
Lokalizacja: LubLin

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Locutus »

https://www.youtube.com/watch?v=W9BDVtg07DU

A tak serio...
Zgłaszam wniosek o rozdzelenie znakomitej części wątku dotyczącej pomiarów...
od przepychanki 'o wyższości Świąt..."
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Tomek Janiszewski »

Boguś pisze: pn, 18 czerwca 2018, 14:52 Przedmówca napisał prawdę te dialogi są o niczym żadnych konkretnych odpowiedzi na zadane pytania
Rozmowy o wszystkim były z Romkiem, więc jeżeli z Twojego punktu widzenia są o niczym, to nie moja wina.
Gdzie się motasz ? Jaką moc powinien mieć wzmacniacz jeśli go słuchamy z przeciętna mocą 30 wat. Gdzie konkretna odpowiedź ? Mnie nie interesują smyczki i sala a koncertowa tylko wzmacniacz. Jaką powinien mieć moc i dlaczego taką a nie inną.

Odpowiedzi być nie może póki nie zdefiniujesz co znaczy przeciętna moc 30W. Może towarzyszyć jej moc szczytowa 35W a może też wystąpić moc szczytowa 100W i na taką niezniekształconą moc szczytową powinien być obliczony wzmacniacz. EDIT: a nawet i 480W jeżeli Romekd twierdzi że i przypadki takiej muzyki się zdarzają.
Twoje wywody na temat nazwy tranzystorów. Co one wnoszą do tematu ? Nic. One tylko zaciemniają sens wypowiedzi.
Myślałem że niektórych może zainteresować jak ewoluował sens oznaczeń 2SA i 2SB, jak również 2SC i 2SD. Za to znakomiecie zaciemniło sens Twojej wypowiedzi pomylenie obudowy TO-200 z TM-200. :P Naprawdę myślałem że wpakowano tam takie elektroenergetyczne tranzystory.
A mnie to nie obchodzi jak się one nazywały jak się teraz nazywają i jaką będą miały nazwę w przyszłości. Czyli co? mam założyć obecna produkcja to chałm bo Tobie ich nazewnictwo nie pasuje ?
Nie chłam, i bimba mi obecne nazewnictwo ale niekiedy dobrze byłoby wiedzieć że stary 2SB może okazać się słabszy od współczesnego 2SA, zaś stary 2SD od współczesnego 2SC.
A co do wzmacniaczy o dużej mocy: Wytłumacz mi jedną rzecz. Dlaczego puszczając zodiaka na 80%mocy mam pretensje sąsiadów ze ja szaleje i ich głowa boli od tego hałasu. A jak puszczam Yamahę z mocą 150-200 wat żaden sąsiad nie miał do mnie pretensji a wręcz przeciwnie stwierdził ze bardzo przyjemna muzyka i wcale nie jest głośno. Więc proszę mi wytłumacz czemu 15 wat go zdenerwowało a 200 nie ?
I to nie była jednorazowa sytuacja. Dodam że kolumny były te same i muzyka ta sama, konkretnie ERA tylko wzmacniacze inne.
A mierzyłeś szczytową moc w jednym i drugim przypadku? Nawet w najprymitywniejszy, niedokładny sposób tj przy pomocy diody oraz kondensatora o dostatecznie dużej pojemności. Może miernik Zodiaka był wyskalowany w "jednostkach" VU, zaś miernik wzmacniacza Yamahy - w "watach"... PMPO :lol: [/quote]
Boguś
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 3049
Rejestracja: sob, 17 stycznia 2004, 22:10
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Boguś »

Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 15:39 Może miernik Zodiaka był wyskalowany w "jednostkach" VU, zaś miernik wzmacniacza Yamahy - w "watach"... PMPO :lol:
No i to jest konkretna odpowiedź znafcy tematu. Howgh! Teraz wiem mniej niz na poczatku. :wink:
Awatar użytkownika
Marek7HBV
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3926
Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Marek7HBV »

Boguś pisze: pn, 18 czerwca 2018, 14:52 A co do wzmacniaczy o dużej mocy: Wytłumacz mi jedną rzecz. Dlaczego puszczając zodiaka na 80%mocy mam pretensje sąsiadów ze ja szaleje i ich głowa boli od tego hałasu. A jak puszczam Yamahę z mocą 150-200 wat żaden sąsiad nie miał do mnie pretensji a wręcz przeciwnie stwierdził ze bardzo przyjemna muzyka i wcale nie jest głośno. Więc proszę mi wytłumacz czemu 15 wat go zdenerwowało a 200 nie ? I to nie była jednorazowa sytuacja. Dodam że kolumny były te same i muzyka ta sama, konkretnie ERA tylko wzmacniacze inne.

Wyjaśnienie jest dość proste.Chodzi o rozpiętość dynamiki toru audio.Sam miałem podobny problem po zakupie pierwszego CD.Podłączyłem go do Zodiaka i kicha,kupiłem Radmora i kicha[ryczy,szumi i zgrzyta]Dopiero Denon podłączony na dwie pary Altusów 75 dał radę, i wcale nie było dużo głośniej.I taka uwaga-Zodiak nie posiada wskażników ,a te 150-200 watów to impulsy które dają dynamikę i nie denerwują sąsiadów :lol: . M.
Awatar użytkownika
przemak
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 924
Rejestracja: śr, 18 kwietnia 2007, 22:14
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: przemak »

Boguś pisze: pn, 18 czerwca 2018, 14:52 Jaką moc powinien mieć wzmacniacz jeśli go słuchamy z przeciętna mocą 30 wat. Gdzie konkretna odpowiedź ? Mnie nie interesują smyczki i sala a koncertowa tylko wzmacniacz.
Jak pisał Romek nie da się łatwo na takie pytanie odpowiedzieć, bo to zależy od dynamiki materiału. Ostatnio przy pomiarach wzmacniaczy przyjmuje się crest factor = 4, licząc w ten sposób potrzebny jest wzmacniacz o 16x większej mocy - potencjalnie i w impulsach, ale zasilacz musi to dać. Większość współczesnych nagrań ma CF czy po audiofilsku DR dużo niższy, ale nadakl bez określenia materiału nie da się tego określić.
Boguś pisze: pn, 18 czerwca 2018, 14:52A co do wzmacniaczy o dużej mocy: Wytłumacz mi jedną rzecz. Dlaczego puszczając zodiaka na 80%mocy mam pretensje sąsiadów ze ja szaleje i ich głowa boli od tego hałasu. A jak puszczam Yamahę z mocą 150-200 wat żaden sąsiad nie miał do mnie pretensji a wręcz przeciwnie stwierdził ze bardzo przyjemna muzyka i wcale nie jest głośno. Więc proszę mi wytłumacz czemu 15 wat go zdenerwowało a 200 nie ? I to nie była jednorazowa sytuacja. Dodam że kolumny były te same i muzyka ta sama
Jak mierzysz moc wyjściową zodiaka i yamahy? Mam nadzieję, że nie położeniem pokrętła głośności ;)
Awatar użytkownika
przemak
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 924
Rejestracja: śr, 18 kwietnia 2007, 22:14
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: przemak »

Locutus pisze: pn, 18 czerwca 2018, 15:05 https://www.youtube.com/watch?v=W9BDVtg07DU

A tak serio...
Zgłaszam wniosek o rozdzelenie znakomitej części wątku dotyczącej pomiarów...
od przepychanki 'o wyższości Świąt..."
Pomiary są bardzo ciekawe ale i rozmowy też. Rozdzielenie by pomogło na przyszłość, ale ilość informacji i w pomiarach i w wypowiedziach jest spora. Z poglądami nie musimy się zgadzać, ale z faktami już warto ;)
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6913
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Romekd »

Boguś pisze: pn, 18 czerwca 2018, 16:07
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 15:39 Może miernik Zodiaka był wyskalowany w "jednostkach" VU, zaś miernik wzmacniacza Yamahy - w "watach"... PMPO :lol:
No i to jest konkretna odpowiedź znafcy tematu. Howgh! Teraz wiem mniej niz na poczatku. :wink:
Boguś, a przeczytałeś artykuł, do którego prowadził zamieszczony przeze mnie link? Poniżej kolejny, wart przeczytania przez osoby zainteresowane dystrybucją sygnału audio. Artykuł o mocy wzmacniacza, dynamice, pasmach przenoszenia i "sztuczkach", które można robić z sygnałem celem polepszenia pewnych jego parametrów, pod konkretne akustyczne warunki, w jakich się je będzie chciało odtwarzać. Przemek niech nie zagląda, bo to absolutne podstawy (przedszkole) dla dźwiękowca... :wink:

https://livesound.pl/tutoriale/4082-sys ... ja-sygnalu

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Boguś
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 3049
Rejestracja: sob, 17 stycznia 2004, 22:10
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Boguś »

Romek, odnośniki czytałem jak i twoje wypowiedzi z wielka uwagą i one do mnie docierają, są treściwe i zrozumiałe.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6913
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Romekd »

Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: ndz, 17 czerwca 2018, 01:03 Moim zdaniem głośniki GDN16/12 (już z samego symbolu głośnika wynika, że przeznaczony został do odtwarzania tonów niskich) nie nadawały się do wiernego odtwarzania tonów średnich, przy współpracy z głośnikiem wysokotonowym
Z samego oznaczenia nie wynika. Nie przewidziano wszak osobnego oznaczenia dla głośnika nisko-średniotonowego. Z kolei oznaczenie GDS nosiły głośniki o identycznych gabarytach i konstrukcji, poza obecnością tubki w miejsce kopułki. Nie przeczę że GDN16/12 (oraz GDN16/15) mogły kiepsko odtwarzać tony średnie, ale też niedasie zaprzeczyć że w ZG25C i pokrewnych pogorszono jeszcze ich odtwarzanie pakując na rympał cewkę której na dobrą sprawę mogłoby nie być, tak jak zresztą nie było jej w ZG15C zawierającej obok GDW tylko jeden GDN. A jak szpecom z Tonsilu zależało na dodatkowym przytłumieniu częstotliwości które powinien odtwarzać wyłącznie GDW - mogli zastosować zwrotnicę szeregową nie zawierającą cewki włączonej w szereg z głośnikiem, którego własna indukcyjność i tak jest zbyt duża. No ale aby to zrobić należało umieć przełamać niemoc polskiej myśli technicznej :oops:
więc kolumn tych szybko się pozbyłem, bez większego żalu...
No a ja swoje mam właśnie dlatego że ktoś pozbył się swoich bez większego żalu wystawiając je na korytarz w robocie. Ale wcale nie w ramach solidarności ino z powodu starości, tj rozsypania się gąbkowych zawieszeń. Wstawiłem szmaciaki oraz szeregową zwrotnicę i tak już zostanie.
Ach ta Twoja "fobia" na punkcie zawieszeń piankowych. Kiedyś, o ile dobrze pamiętam (to mogło mieć miejsce w czasach mojego dzieciństwa), czytałem jakieś artykuły, z których wynikało, że zawieszenie piankowe jest najlepsze, ze względu na niską masę pianki, jej dużą elastyczność i brak wprowadzanych rezonansów. Lita guma jest zdecydowanie cięższa od pianki, może się deformować po narażeniu na promieniowanie słoneczne (jest czarna, więc łatwo się nagrzewa), a z biegiem czasu może nawet się odkształcać. Poza tym guma również nie jest wieczna - ulega procesowi starzenia, a to oznacza powolną zmienię parametrów, choć jest trwalsza od pianki. Ponadto guma wprowadza dodatkowe tłumienie, za co odpowiada większa masa i "stratność" gumy (spada skuteczność głośnika), a dodatkowo wnosi pasożytnicze rezonanse. Za to zawieszenie "tekstylne" zapewnia mniejszy skok membrany, więc jest bardziej odpowiednie do głośników średniotonowych. Zawieszenie z odpowiednio uformowanego papieru jest nietrwałe (widywałem mnóstwo głośników, w których papierowa harmonika /resor/ rozsypała się po latach pracy), a po zaimpregnowaniu masą gumo podobną staje się cięższe, bardziej sztywne, ale też bardziej trwałe. Wszystkie te typy górnego zawieszenia membran głośników mają swoje wady i zalety, natomiast Ty widzisz wszystko skrajnie, coś jest dla Ciebie albo białe (jednoznacznie dobre, jak zawieszenia tekstylne membrany), albo czarne (czyli najgorsze z możliwych, jak zawieszenia piankowe)... W Twoich kategorycznych stwierdzeniach nigdy nie zauważałem "odcieni szarości", czyli zrozumienia dla dobrze przemyślanych kompromisów...
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: No ale co to jest za problem, by co 15...20 lat wymienić zawieszenia piankowe na nowe?
Jak kto lubi wzorem socjalizmu stwarzać sobie problemy aby je potem bohatersko zwalczać... :P
Romekd pisze:Nie kosztuje to wiele, a daje możliwość dalszego eksploatowania kolumn (do których np. ma się sentyment) przez kolejne długie lata...
Więc prościej się w takie toksyczne sentymenty nie wdawać. Gdy robiłem dyplom w Zakładzie Elektroakustyki Politechniki Warszawskiej rzuciła mi się w oczy kolumna w kształcie kuli (ściślej mówiąc dwunastościanu foremnego) zawierająca 12 szt. GDS16/15, używana w komorze bezechowej jako wzorcowe źródło fali kulistej. Postanowiłem zbudować coś analogicznego, ale z jednym tylko głośnikiem GDS16/15 wstawionym do wielościennej sklejkowej obudowy, pracowicie sklejanej klejem kazeinowym, bo Epidian w tamtych czasach sprzedawało się w CSH na buteleczki po penicylinie. Niedługo się nimi nacieszyłem, bo rozsypały się gąbki a nowych GDS16/15 już w sprzedaży nie było. Z konieczności wstawiłem GDN16/50 i zacząłem kombinować z dołożeniem GDW i GDM na bocznych ściankach. Ale zanim zdążyłem zrobić to w obu kolumnach... znów rozsypały się gąbki, zarówno w nowych GDN-ach jak i w GDM10/60 z których tylko jeden zdołałem wykorzystać. Wstawiłem bezużyteczny szmelc do piwnicy gdzie zalega do dziś. Jakiś czas temu znów przypomniałem sobie o dawnym sentymencie do GDS16/15, ale tym razem dzięki temu że nabyłem na Wolumenie parkę ZG10C/1 z tymi głośnikami ale tym razem szmacianymi, więc ponowne rozczarowanie się już mi nie grozi.
W takim razie miałeś strasznego pecha, gdyż ja używając na co dzień tylko głośników z zawieszeniami piankowymi miałem z nimi problem tylko raz w życiu i dawno bym o nim zapomniał, gdyby nie Twoja ciągła krytyka tego typu rozwiązań...

Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: Nie kupienie z tego powodu zestawów głośnikowych byłoby, moim zdaniem jak niekupienie samochodu na gumowych oponach, bo te przez kilka lat eksploatacji będą ulegały stopniowemu zużyciu...
A jaka może być alternatywa dla samochodu na oponach? Tylko wóz drabiniasty na drewnianych kołach okutych żelaznymi obręczami. W przypadku jednak głośników istnieje wystarczająco dobra a przy tym trwała alternatywa szmaciana a niekiedy gumowa.
Z wadami, które wymieniłem wcześniej? Dziękuję, wolę jednak piankowe... Opony w samochodach też mogły być z litej gumy i bez bieżnika, co spowodowałoby, że ich trwałość mogłaby być znacznie większa. Wybiera się jednak rozwiązanie mniej trwałe, ale zapewniające większe bezpieczeństwo i wyższy komfort jazdy. Producenci nie przejmują się potrzebą dopompowywania kół, utrzymywania w kołach stałego ciśnienia, czy stosunkowo szybkim zużywaniem się bieżnika opon i konieczności ich częstszej wymiany, gdyż te parametry nie są priorytetowe. Piankowe zawieszenia głośników, używane w warunkach dużej wilgoci powietrza, przy powietrzu zatrutym produktami spalania gazu w naszych kuchennych piecykach, czy używane w powietrzu przesyconym dymem papierosowym, na pewno rozpadną się już po kilku latach, ale stosowane z rozsądkiem, w pomieszczeniach o powietrzu czystym i o normalnej wilgotności, mogą przetrwać w dobrym stanie nawet 20 lat. Ja zawieszenia we wszystkich swoich głośnikach wymieniłem może kilkanaście lat temu i od tamtej pory wszystkie pozostają idealnie sprawne. W sypialni używam telewizora kineskopowego marki SONY, typ „KV2911D” (mam do niego sentyment), w którym producent użył głośników z zawieszeniem piankowym, i te głośniki również nadal są sprawne, choć telewizor ma już blisko 30 lat! Za to kilkanaście lat temu widywałem mnóstwo takich telewizorów z całkowicie rozsypanymi zawieszeniami membran w głośnikach... Warunki, w jakich się je eksploatuje mają jak widać decydujące znaczenie na trwałość.
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: Tak Tomku, jestem tego całkowicie pewien – w tamtych czasach miałem już lampowy oscyloskop o paśmie 10 MHz (własnej roboty) i "pończochy", o których wspomniałeś, na pewno nie uszłyby mojej uwadze, szczególnie, że wzmacniacze podczas pracy bardzo często były przeze mnie podłączane do wejścia tego oscyloskopu...
Więc może jednak paliłeś GDW z powodu tak prozaicznego jak praca przy mocy zbliżonej do maksymalnej oraz podbiciem wysokich na maxa? Jeżeli do tego jeszcze słuchaliście kosmicznej muzyki, z odgłosami przypominającymi strzelanie z lasera w "Wojnach gwiezdnych" to i bez przesterowania głośniki łatwo mogły ulec przeciążeniu, a zamiana wzmacniacza na mocniejszy jeszcze by tę awarię przyspieszyła. Bo gdyby GDW miała przeciążyć fafnasta harmoniczna sygnału bębna, to obcięcie musiałby być tak silne że nie dałoby się tego słuchać. No bo przecież nie tak dawno oglądaliśmy grzebień wysokich harmonicznych na wynikach Twoich pomiarów. 60dB - to moc tysiąc razy mniejsza. 40mW ze wzmacniacza 40W nie dałoby rady spalić żadnego głośnika.
Słuchałem tego, co większość z moich kolegów w tamtych czasach, głównie zespołów rockowych, ale też muzyki instrumentalnej i elektronicznej takich wykonawców i zespołów jak: J. M. Jarre, Klaus Schulze, Ultravox, Isao Tomita, Vangelis, Tangerine Dream, Kitaro, Mike Oldfield... Nie sposób wymienić ich wszystkich... Pasmo przenoszenia sprzętu w mojej młodości musiało być pełne, z możliwością korekcji w kilku zakresach częstotliwości, więc gdy do potencjometrów dobierał się któryś z moich kolegów, jeden z głośników wysokotonowych nagle przestawał działać. Przeważnie pękał jeden z drucików doprowadzających sygnał do cewki. Kilka razy udawało mi się je naprawić, po czym wymieniłem głośniki na trwalsze, z cewkami chłodzonymi ferrofluidem, w których doprowadzenia do cewek nie stanowił już prosty drucik, a specjalna skrętka z cienkiej taśmy miedzianej, nawiniętej na jedwabnej (tak sądzę) nitce, podobnej do tych w kablach telefonicznych, łączących aparat ze słuchawką. Wprowadzenie tych zmian i zastosowanie mocniejszego wzmacniacza rozwiązało problem definitywnie...

Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze:Myślę, że kilka drobiazgów mogłoby się znaleźć. Twoja pewność siebie mogłaby sugerować czytającym Forum, że może to Ty byłeś mentorem dla autorów wymienionych przeze mnie książek, a swoje badania prowadzili oni pod Twoim naukowym kierunkiem... Doradzałbym Ci więcej pokory.
Też się tym zajmowałem, w ramach swojej pracy dyplomowej. Dziś może podszedłbym do wyciągniętych wtedy wniosków bardziej elastycznie. I tak np. nie upierałbym się przy napięciowym sterowaniu tranzystora w układzie WE wyposażonego w lokalne sprzężenie zwrotne na rezystorze emiterowym oraz obciążonego rezystorem dużo mniejszym od impedancji wejściowej sterowanego przez ten tranzystor wtórnika. Prądowe sterowanie tranzystora w stopniu sterującym (a takie zapewnia stopień różnicowy z lustrem prądowym) także pozwala wyeliminować wpływ nieliniowości złącza baza-emiter, i to nawet skuteczniej niż rezystor w emiterze który z uwagi na straty napięcia nie może być dowolnie duży, zniekształcenia zaś wywoływane modulacją bety przez prąd kolektora oraz napięcie kolektor - emiter wnosi raczej niewiele harmonicznych wysokiego rzędu. Silne USZ zapewni wówczas niski THD, o ile rzecz jasna wysoka fT tranzystorów mocy pozwoli takie silne USZ zastosować, bez sztucznego pogarszania szybkości zmian napięcia kondensatorami bez których standardowy wzmacniacz z powolnymi tranzystorami mocy uległby wzbudzeniu.
W tym momencie wrócę jeszcze na moment do tych kondensatorów 100 pF, włączonych między bazy i kolektory tranzystorów mocy we wzmacniaczu WS354. Tranzystory końcowe tego wzmacniacza pracują na obciążenie (kolumnę głośnikową) jako wtórniki emiterowe (WK), jednak w obwodach kolektorów tych tranzystorów występują na pewno jakieś indukcyjności pasożytnicze, wprowadzane np. przez indukcyjność ścieżki na płytkach PCB (kondensatory 4700 μF/40 V, blokujące zasilanie, znajdują się dość daleko od tranzystorów mocy). Dla tych indukcyjności pasożytniczych tranzystory nie pracują w układzie WK ale również w konfiguracji WE a nawet WB, i kondensatory 100 pF mogą w tej sytuacji poprawiać stabilność wzmacniacza. Poza tym gdybyśmy założyli, że impedancja wyjściowa stopni sterujących z tranzystorami BD139 i BD140 wynosiłaby 100 Ω (jak rezystorów R521 i R523), czyli jak dla układu ze wspólnym emiterem to częstotliwość graniczna tych stopni wyniosłaby prawie 16 MHz, a przecież tranzystory te pracują jako wtórniki emiterowe z rezystancją wyjściową znacznie niższą, niż ta przykładowo podana przeze mnie, więc granica pasma przenoszenia leżałaby znacznie wyżej. W rzeczywistości kondensatory 100 pF tak naprawdę nie ograniczają pasma przenoszenia wzmacniacza, bo za to odpowiadają inne elementy, w tym również tranzystory końcowe o fT=5 MHz. Tak więc Twoje uporczywe czepianie się tych kondensatorów nadal uważam za mocno przesadzone...
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze:Gdybyś przeczytał książki Douglasa Selfa ( https://en.wikipedia.org/wiki/Douglas_Self ) nie miałbyś problemu z określeniem klasy (podaniem jej popularnej nazwy /G/), w jakiej pracuje wzmacniacz Bogusia, przedstawiony w tym wątku.
Ale ta klasa G to sztuczny wynalazek, potencjalnie pogarszający wierność odtwarzania wzmacniacza a podyktowany chęcią ograniczenia gigantycznej mocy rozpraszanej we wzmacniaczu o mocy znamionowej liczonej w kilowatach. Po co on w kilkudziesięciowatowym wzmacniaczu do użytku domowego?
Tu również jesteś w błędzie :( Tego typu rozwiązania były stosowane powszechnie we wzmacniaczach, nawet znacznie mniejszej mocy, w tym również w końcówkach mocy zrealizowanych na układach scalonych. W wielu bardzo popularnych kiedyś mini-wieżach firmy Philips stosowano je by podnieść moc wyjściową układów scalonych AN7164 (produkowanych przez firmę Panasonic), co pozwalało zwiększyć moc wyjściową z 30 W, co stanowi maksymalną wartość dla pojedynczego układu AN7164 (pracującego w konfiguracji mostkowej) do 50...60 W w zmodyfikowanym układzie pracującym w klasie nazwanej przez Philipsa klasą "Super G". Zatem dzięki temu prostemu rozwiązaniu moc urządzenia podniesiono aż dwukrotnie!
Wzmacniacz w FW-C80.png
Zasada działania wzmacniacza w PHILIPS FW-C80.png
Zasilacz wieży FW-C80.png
-
-
Oryginalna nota aplikacyjna popularnego układu scalonego TDA7294 firmy STMicroelectronics też zawiera schemat układu, w którym przez modulowanie napięciem zasilania (powyżej pewnego poziomu wysterowania; układ zasilany jest napięciem ±20 V, które przy większym wysterowaniu wzrasta stopniowo do ±40 V) spowodowano wzrost ciągłej mocy wyjściowej RMS z 70 W do ponad 100 W. Takie są fakty niestety, choć Ty zdajesz się być istnieniem tych rozwiązań, powszechnie stosowanych, mocno zaskoczony... :?
TDA7294_HIGH_EFFICIENCY.png
Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
AZ12
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5423
Rejestracja: ndz, 6 kwietnia 2008, 15:41
Lokalizacja: 83-130 Pelplin

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: AZ12 »

Witam

Rozwiązanie to jest stosowane również w celu zmniejszenia wydzielania się ciepła w urządzeniu, co ma wpływ na jego niezawodność.
Ostatnio zmieniony wt, 26 czerwca 2018, 11:59 przez AZ12, łącznie zmieniany 1 raz.
Ratujmy stare tranzystory!
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6913
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Romekd »

AZ12 pisze: wt, 26 czerwca 2018, 11:50 Witam

Rozwiązanie to jest stosowane w celu zmniejszenia wydzielania się ciepła w urządzeniu, co ma wpływ na jego niezawodność.
A na podniesienie mocy wyjściowej już nie ma wpływu? Twoim zdaniem twórcom rozwiązania z firmy Philips chodziło o podniesienie niezawodności? :wink:
Dobry żart... :D

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Awatar użytkownika
Marek7HBV
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3926
Rejestracja: wt, 1 grudnia 2015, 19:26

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Marek7HBV »

AZ12 pisze: wt, 26 czerwca 2018, 11:50 Witam

Rozwiązanie to jest stosowane również w celu zmniejszenia wydzielania się ciepła w urządzeniu, co ma wpływ na jego niezawodność.
Te układy projektowano w okresie presji na ekologię i ekonomiczność.Dodanie kilku tanich elementów[a drogich ekologicznie :roll: ]pomagało reklamować towar jako niebywale oszczędny i cool :roll: M.
Boguś
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 3049
Rejestracja: sob, 17 stycznia 2004, 22:10
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Boguś »

Marek7HBV pisze: wt, 26 czerwca 2018, 15:27
AZ12 pisze: wt, 26 czerwca 2018, 11:50 Witam

Rozwiązanie to jest stosowane również w celu zmniejszenia wydzielania się ciepła w urządzeniu, co ma wpływ na jego niezawodność.
Te układy projektowano w okresie presji na ekologię i ekonomiczność.Dodanie kilku tanich elementów[a drogich ekologicznie :roll: ]pomagało reklamować towar jako niebywale oszczędny i cool :roll: M.
Ciekawym kto w latach 80' myślał o ekologii ? bo te konstrukcje właśnie pochodzą z tego okresu
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6913
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Kondensatory K-75-10-10uF/250V NOS Rusia.

Post autor: Romekd »

Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: ndz, 17 czerwca 2018, 01:03
Ciągle mnie zadziwiasz. Jak bez przekaźnika zrobić zabezpieczenie głośników przed podaniem na nie składowej stałej, w razie awarii wzmacniacza?
A nie prościej do tej awarii nie dopuścić?
Nie ma rzeczy idealnych. Awaria może wystąpić nawet w dobrze przemyślanych konstrukcjach. Przecież konstruktorzy urządzeń sami nie projektują podzespołów do swoich układów (nie licząc naprawdę potężnych firm), a kupują je od uznanych producentów przez sieć sprawdzonych dostawców. Czasem elementy padają pomimo nieprzekraczania dopuszczalnych dla nich parametrów, np. dioda 1N4007 (lub jakakolwiek inna, np. DZG7) podczas pracy urządzenia nagle dostaje zwarcia, choć prąd przez nią płynący i napięcie na doprowadzeniach nie zbliżyły się nawet do wartości maksymalnych. Czasem dochodzi do "zmęczenia materiału" i jakiś element po prostu się uszkadza... Wzmacniacz w takim przypadku nie powienin pozwolić włączyć głośników.
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: Jak zrobić zabezpieczenie wzmacniacza przez zwarciami kabli głośnikowych.
Normalnie. Skuteczne ograniczenie prądu (najlepiej z podcięciem) plus ewentualne zabezpieczenie termiczne na wypadek zwarcia długotrwałego.
Tomku, przepraszam Cię, ale to co piszesz dla mnie stanowi jedynie "bajki z mchu i paproci"... Podcięcie charakterystyki jest dobre, ale w zasilaczach, a i to nie we wszystkich, co postaram Ci się dowieść w dalszej części mojej wypowiedzi.
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: Jak przełączać prądy o wartościach od kilku do kilkunastu amperów na odpowiednie wyjścia wzmacniacza, przystosowanego do sterowania kilku różnych par zestawów głośnikowych?
Nie chodzić ulicami którymi jeżdżą tramwaje jeżeli obawiamy się przejechania przez tramwaj. Czy każdy wzmacniacz musi być dostosowany do zdalnego przełączania wyjść na kilka różnych par głośnikowych? W sprzęcie przeznaczonym do użytkowania w domu taka potrzeba nie zachodzi, natomiast w sprzęcie estradowym zniekształcenia powstające w przekaźnikach roli nie odgrywają, skoro publika i tak jest ogłuszona przytłaczającymi ją decybelami.
No bez przesady Tomku, nigdzie nie pisałem o "zdalnym przełączaniu wyjść". Napisałem, że każdy dobry wzmacniacz ma możliwość przełączania sygnału wyjściowego na jeden z dwóch zestawów głośnikowych lub ewentualnie podanie go na dwa zestawy kolumn jednocześnie, lub na żaden zestaw, gdy chcemy korzystać z słuchawek. Jest to bardzo przydatna funkcja, gdyż wiele wzmacniaczy ma możliwość oddawania pełnej mocy na obciążeniu 4 Ω, a większość dostępnych w handlu głośników ma impedancję 8 Ω, więc by w pełni wykorzystać moc wzmacniacza trzeba podłączyć do niego nie dwie, a cztery kolumny głośnikowe. Poza tym jak sobie wyobrażasz odłączanie głośników w momencie kiedy mam ochotę posłuchania muzyki przez słuchawki? Mam za każdym razem odkręcać kable głośnikowe od gniazd wzmacniacza? To dopiero byłby idiotyzm... Z kolei wykorzystywanie do odłączania kolumn malutkich styków w gniazdach słuchawkowych byłoby niebezpieczne ze względu na duże wartości przełączanych prądów. Przekaźniki stanowią więc najlepszy wybór i tego nie zmienisz.
Podam Ci kolejne przypadki, gdzie doceniam obecność przekaźników na wyjściu wzmacniacza. W pracowni mam duży wzmacniacz Technicsa. Dwa z czterech jego wyjść głośnikowych mam podłączone do kolumn Tonsila (ALTUS-75), a dwa pozostałe mam przez przewody podłączone do łatwo dostępnych gniazd laboratoryjnych przy moim warsztacie pracy. Gdy potrzebuję sprawdzić jakieś kolumny wykorzystuję te gniazda i przełączniki we wzmacniaczu (we wzmacniaczach Technicsa poza przekaźnikami są jeszcze normalne przełączniki wyjść wzmacniacza). Mogę porównywać brzmienia różnych kolumn i przyrównywać je do brzmienia Altusów-75, a także mogę korzystać z gniazda słuchawkowego we wzmacniaczu po wyłączeniu kolumn. Gdy chcę sprawdzić inny wzmacniacz, swój wyłączam przełącznikiem sieciowym, wyjścia "spinam" ze sobą przełącznikami we wzmacniaczu i w ten sposób mogę testować każdy inny wzmacniacz, korzystając z moich kolumn ALTUS (podłączonych do Technicsa). Niczego nie muszę przy tym rozpinać, łączyć, czy zmieniać. Gdyby we wzmacniaczu nie było przekaźników na wyjściu, nie byłoby tej cennej dla mnie możliwości, gdyż podając sygnał na wyjście wzmacniacza podawałbym go również na wyjścia stopni mocy, co właśnie mogłoby zakończyć się ich uszkodzeniem.
Za to we wzmacniaczach Pioneer są przełączniki wyjść, ale przełączają one nie sygnały wyjściowe, jak w Technicsach, a przekaźniki w torach wyjściowych wzmacniacza. Pioneer uznał, że przełączanie przekaźnikami jest bardziej niezawodne niż używanie w tym celu wątłych styków użytych we wzmacniaczu przełączników obrotowych. Poza tym przełączniki, szczególnie gdy na ich stykach powstanie nalot z siarczku srebra, też potrafią być źródłem dużych zniekształceń (większych niż kiepskie przekaźniki). A tak w ogóle to handlu są również przekaźniki, które nie podnoszą poziomu zniekształceń wzmacniacza, stąd prośba o ich przebadanie, którą zamieścił Kol. Einherjer jest jak najbardziej sensowna. W wolnej chwili zrobię takie pomiary (już gromadzę do ich przeprowadzenia różne typy przekaźników).
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: Poza tym wzmacniacz audio, to nie tylko stopień mocy. W jego skład wchodzą też często przedzmacniacze, w tym gramofonowe, regulatory barwy dźwięku itd. Czy Twoim zdaniem w nich też nie występują "stany nieustalone" bezpośrednio po podaniu na nie napięcia zasilającego?
Oczywiście że występują, ale one mogą być wyeliminowane jeszcze na wejściu wzmacniacza, gdzie nieliniowości rezystancji styków przekaźnika nie grają roli, a i klucze z tranzystorami polowymi można zastosować. Za to bym się nie zdziwił gdyby powodem zdarzających się awarii wzmacniaczy z przekaźnikiem na wyjściu mającym w takim wypadku chronić głośniki przed składową stałą było - powtarzające się przy każdym wyłączeniu przesterowywanie ich wejść a tym samym całych wzmacniaczy aż po tranzystory końcowe przez stany nieustalone w przedwzmacniaczach, przed którymi to niekontrolowanymi przebiegami nie zabezpieczono wejść końcówek mocy uznając że skoro jest przekaźnik na wyjściu to można o problemie zapomnieć. I znów stworzono sobie problem (brakiem przekaźników na wejściu) aby potem bohatersko go zwalczać o wiele kosztowniejszymi przekaźnikami na wyjściu. W dodatku niekoniecznie z dobrym skutkiem w każdym przypadku.
Znowu doszukujesz się problemów tam gdzie tak naprawdę wcale ich nie ma. Przekaźniki wyjściowe nie są droższe od przekaźników sygnałowych. Bywa dokładnie odwrotnie, gdyż w sygnałowych trzeba pokrywać styki grubą warstwą złota, by przekaźnik pracując przez długie lata bez przepływającego przez styki prądu minimalnego (oczyszczającego powierzchnię styków) zachował sprawność. To bardzo trudne zadanie, dlatego przekaźniki sygnałowe przeważnie są jeszcze hermetyzowane, próżniowe lub napełniane obojętnym gazem. Używam takich przekaźników w produkowanych w mojej firmie modułach do wzmacniaczy, które to wzmacniacze później sprzedawane są w kilku krajach europejskich. Od kilku lat nie miałem żadnych reklamacji na nasze moduły.

Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: Bo tak wyglądała rzeczywistość. W lampowych radiach, telewizorach, magnetofonach, odbiornikach i radiostacjach używanych w radiokomunikacji, niemal wyłącznie stosowane były prymitywne Twoim zdaniem (optymalne moim) wzmacniacze SE.
Ale mowa była póki co tylko o układach tranzystorowych, czemu zatem mieszasz w to jeszcze wzmacniacze lampowe wśród których nie szukałeś przecież wyników?
Odniosłem się do nich, gdyż Ty bardzo często krytykujesz osoby pragnące wykonać swój pierwszy lampowy wzmacniacz w układzie SE. Sprawdziłem parametry kilku wzmacniaczy lampowych z końcówkami mocy zrealizowanych w układach przeciwsobnych, z lampami pracującymi w połączeniu triodowym, pentodowym oraz UL i przeważnie wypadały bardzo marnie, w stosunku do parametrów nawet prostych wzmacniaczach tranzystorowych. Natomiast wzmacniacze te dla pewnych gatunków muzyki grały całkiem przyjemnie, mimo wysokiego poziomu wszelakich zniekształceń. Jednak w żaden sposób nie da się ich porównać z dobrze zaprojektowanymi wzmacniaczami tranzystorowymi firm japońskich, nawet tymi z końca lat 70. Dzieli je przepaść...
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: Gdy na początku lat 80. kupowałem swój pierwszy wzmacniacz Technicsa, ten kosztował kilkaset dolarów, a pensja nauczyciela w Polsce w tamtych czasach wynosiła ok. 20 dolarów. Czy to w naszych warunkach było Twoim zdaniem tanie urządzenie?
Twój wybór. Mogłeś kupować, mogłeś też robić samemu. 2N3055 i BDX18 Tungsrama dostępne wtedy już były.
Wzmacniacza o takich parametrach nie dało się wtedy wykonać w polskich warunkach. Wzmacniacz miał zniekształcenia nieliniowe niższe od 0,0008%, intermodulacyjne i TIM mniejsze od 0,005%, pasmo przenoszenia rozciągało się od 5 Hz do 120 kHz, a ciągła moc wyjściowa przy jednoczesnym obciążeniu obu kanałów przekraczała 2x100 W RMS. Mając dostępne w tamtych czasach tranzystory, uzyskanie nawet zbliżonych parametrów nie było możliwe (porównaj podane przeze mnie parametry z parametrami wzmacniacza p. Klapczyńskiej, zamieszczonego w RE). Co prawda we wzmacniaczu pozostawiłem oryginalne jedynie stopnie mocy, przerabiając całą resztę, gdyż jeśli chodzi o przedwzmacniacze oraz regulatory barwy dźwięku uznałem, że Japończycy chyba mieli inne wyobrażenie o tym jak powinna brzmieć muzyka (prawdopodobnie mieli inną wrażliwość słuchu... :wink: ).
Tomek Janiszewski pisze: pn, 18 czerwca 2018, 10:46
Romekd pisze: Czy w latach 70. miałeś wiedzę zbliżoną do tej obecnie posiadanej? Ja nie miałem, zdobywałem ją i poszerzałem na bieżąco, z biegiem czasu, nie krytykując bez przerwy rozwiązań wcześniejszych polskich konstruktorów. Polska elektronika była w stosunku do zachodniej strasznie opóźniona (większość prostych urządzeń audio robiona była na czyjejś licencji /Thomson, Grundig itp./), ale na taki poziom pozwalała posiadana wtedy wiedza techniczna naszych inżynierów i nic na to nie można niestety poradzić. Nie jest sztuką być "mądrym" dzisiaj, tyle lat po czasie, kpić sobie i krytykować rozwiązania stosowane w czasach PRL-u. Gdzie Ty wtedy byłeś, ze swoimi pomysłami? Jeżeli w tamtym czasie miałeś już takie pomysły i nie doprowadziłeś do tego by polska myśl techniczna mogła się dzięki nim szybciej rozwijać, to całkowicie zmarnowałeś swój talent... :(
W latach 70-tych to ja zbierałem dwóje w podstawówce z języka rosyjskiego i wychowania muzycznego, na przełomie dekad wkuwałem do matury z poldona w liceum, w drugiej zaś połowie lat 80-tych walczyłem z wzorami i wykresami na Polibudzie oraz bezskutecznie usiłowałem na ćwiczeniach z układów elektronicznych przekonać tępawą panią asystent że przy liczeniu puktu pracy dwustopniowego wzmacniacza ze sprzężeniem galwanicznym należy uwzględnić prąd bazy tranzystora wejściowego w szeregowym rezystorze bazowym ale w emiterze drugiego tranzystora już niekoniecznie. A potem był rok wojska po którym wkrótce skończył się PRL, po czym niszczycielskie pseudoreformy towarzysza von Baltzerovitzscha obróciły w perzynę całą polską elektronikę, a wraz z nią Centralny Ośrodek Badania, Rozwoju i Eksploatacji Sprzętu Powszechnego Użytku (tak ZTCP należałoby rozwinąć skrót COBRESPU) na który miałem chętkę jeszcze na studiach. Krótko mówiąc - za późno się urodziłem, aczkolwiek wcale nie jest powiedziane że w realiach PRL zdołałbym czegokolwiek dokonać w polskim przemyśle. Tam liczyły się układy (bynajmniej nie elektroniczne) oraz debilne procedury które dały mi się we znaki jeszcze w latach 1992-95 w stanowiącym istny relikt PRL-u WCBKT na warszawskim Bemowie.
Ja również od początku lat 70. uczęszczałem do podstawówki, choć już wtedy od najmłodszych klas interesowałem się elektroniką. W tamtych czasach nikt ze znanych mi osób nie podzielał moich zainteresowań, więc w tej dziedzinie czułem się bardzo osamotniony. Kontakt z elektroniką miałem tylko przez samodzielne majsterkowanie, czytanie zaledwie kilku dostępnych w bibliotekach starych książek i "Młodego technika". Od połowy lat 70. miałem dostęp do czechosłowackiego miesięcznika o nazwie "Amaterske Radio", a od 1978 zacząłem prenumerować RE. Pod koniec lat 70. dowiedziałem się, że w moim mieście działa klub krótkofalowców i tam dopiero poznałem kilka osób interesujących się elektroniką i amatorską łącznością radiową.

Wracając do tematyki kolumn i wzmacniaczy, to kwestii przesunięć, fazowych wprowadzanych przez zestawy głośnikowe, to przepraszam Cię, ale zupełnie "odleciałeś" od rzeczywistości. Twierdzisz, że Twoje kolumny nie wprowadzają przesunięć fazy, gdyż mają wyrównaną wartość modułu impedancji w całym paśmie akustycznym. No super, tylko, że jest to całkowicie nierealne. Nawet proste zestawy dwudrożne mają często wykazują duże przesunięcia fazy, zarówno dodatnie jak i ujemne. W zestawach trójdrożnych i czterodrożnych jest to już niemożliwe. Gdyby było jak twierdzisz, nie mówilibyśmy o impedancji kolumn a o ich oporności... Poniżej wykres dla zestawu firmy Usher X-719, przedstawionych na stronie z linku poniżej:

http://audiofast.pl/pdfs/usher%20X-719.pdf

oraz strona z pomiarami:

https://www.stereophile.com/content/ush ... asurements
Impedancja kolumny USHER Compass X-719.png
Przy zmianie częstotliwości faza zmienia się od ponad +40° do prawie -70°. Z taką kolumną Twój wzmacniacz zamieniłby się w zupełną "pierdziawkę". Powiesz, że wybrałem złą kolumnę (to porządny "studyjny monitor"), więc przy pomocy mostka RLC sprawdziłem kilka posiadanych w domu kolumn o stosunkowo prostych zwrotnicach (wyników dla zestawów o bardziej rozbudowanych zwrotnicach nawet nie podaję, bo te wprowadzały "Himalaje" zaburzeń fazy i modułu impedancji). Wyniki pomiarów sześciu kolumn tylko dla czterech częstotliwości, leżących w paśmie akustycznym (piąta już daleko poza pasmem, ale też obciąża wzmacniacz, więc też dla niej zmierzyłem parametry) przedstawia tabela poniżej (niepokojące odchyłki od "normy" zaznaczyłem kolorowymi ramkami).
Impedancja kolumn_2.png
-
Weźmy przykładowo parametry małych kolumienek KEF Q4, których impedancja określana jest przez przez producenta na 8 Ω, a maksymalna moc na 150 W. Przy mocy 100 W dla 8 Ω na wyjściu wzmacniacza otrzymujemy napięcie zmienne o wartości 28,284 V (RMS; 39,88 Vp) i przy tym napięciu ze wzmacniacza powinien płynąć prąd o wartości 3,54 A (RMS; 4,99 Ap). Jednak dla tej kolumny przy częstotliwości 100 Hz wartość prądu osiągałaby 8,7 A (RMS; 12,27 Ap), a w zerze napięcia z wyjść wzmacniacza płynąłby prąd chwilowy wynoszący aż 4,65 A! Przy częstotliwości 1 kHz kąt przesunięcia fazowego osiąga 41,54° a wartość modułu impedancji (ma ona charakter indukcyjny, gdyż kąt przesunięcia fazy ma wartość dodatnią) wynosi 6,45 Ω, co oznacza, że prąd osiąga 4,39 A (RMS, 6,19 Ap), a wartość chwilowa prądu w zerze napięcia osiąga aż 4,098 Ap. Te parametry potwierdzają moje opinię, że wzmacniacz powinien móc oddawać co najmniej dwukrotnie większy prąd niż wynikałoby to z podawanej przez producenta teoretycznej wartości modułu impedancji dla danego zestawu głośników. Stosowanie podcięcia charakterystyki prąd-napięcie wyjściowe jest oczywiście wykluczone. Jak mówiłem dobrym wzmacniaczem jest ten, który potrafi wysterować każdą podpiętą do niego kolumnę, a nie ten który może wysterować kolumny Twojego pomysłu lub sztuczne obciążenie, stanowiące czystą rezystancję. To samo pisał do Ciebie Jasiu B. na elektrodzie (sugerował nawet dyskretnie byś nie ciągnął tego tematu..., https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic ... l#17072807 ), ale nie wyciągnąłeś ani z moich, ani z Jego wypowiedzi żadnych wniosków... :(

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
ODPOWIEDZ