Poza tym każdy ma swój gust i niekoniecznie urządzenie umożliwiające wierniejsze odtwarzanie muzyki musi każdemu odpowiadać. Gdy wiele lat temu kupiłem słuchawki marki Sennheiser, przeżyłem prawdziwy szok. Słuchając doskonale znanych mi wcześniej utworów Mike Oldfielda usłyszałem kolejne gitary, których nie słyszałem gdy wcześniej słuchałem tych samych nagrań na dużo tańszych słuchawkach. Poza tym przestrzeń w nagraniach stereofonicznych wydawała mi się nieporównywalnie lepsza, a w muzyce słyszałem zdecydowanie więcej szczegółów. Sądziłem, że gdy przeprowadzę testy tych słuchawek na kilkunastu z moich znajomych, oni potwierdzą moją ocenę i również uznają ten typ słuchawek za rewelacyjny. Dałem więc każdemu z nich posłuchać swojej ulubionej muzyki przy pomocy kilku różnych słuchawek. Były to słuchawki firm Technics, Philips, Sennheiser, Tonsil i jakieś tanie słuchawki komputerowe. Na kilkanaście osób, które wzięły udział w teście, cztery jako najlepsze słuchawki wybrały komputerowe, za które zapłaciłem ok. 37 zł (ja w nich prawie w ogóle nie słyszałem sopranów i stereofonii - ich górna częstotliwość graniczna sięgała może 8...10 kHz)...kubafant pisze: sob, 24 sierpnia 2019, 19:09O tak. Istnieją przecież przedziwne zjawiska takie jak synestezja (barwne widzenie dźwięku). Może i w umysłach niektórych ludzi te dodatkowe składniki harmoniczne dodają jakieś specjalne wrażenia? Może wrażenia przestrzenne?
Dźwięk w słuchawkach Senncheiser nie przypadł do gustu aż sześciu osobom, które jako przyczynę niskiej oceny tych przetworników podały kiepskie (ich zdaniem) przenoszenie tonów najniższych (za mało basów...). Tak więc słuchawki kosztujące kilka tysięcy złotych ocenili oni niżej niż słuchawki z mikrofonem za 37 zł, które kupiłem w sklepie z komputerami...

Pozdrawiam
Romek