SE na dwóch PCL86 z dwoma transformatorami wyjściowymi po każdej stronie.
Ciekaw jestem wszej opinii

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Zaleta jest taka że można wykorzystać głośnik o innej impedancji niż ta do której dostosowane są transformatory. Na przykład mając dwa jednakowe TG6-16-666 pozwalające na uzyskanie Ra=4,4kΩ przy obciążeniu głośnikiem 8Ω (co nienajgorzej pasowałoby do lampy EL84) można ich użyć w tematycznym układzie do zasilania głośnika 15Ω, uzyskując przy tym podwojoną moc wyjściową, tj jakieś 10W (bez uwzględnienia sprawności transformatorów rzecz jasna). Gdy jednak do dyspozycji jest głośnik 4Ω - także można go użyć, ale wyjścia trzeba by połączyć równolegle, uzyskując i w tym przypadku podwojoną moc - ale wówczas resztki złudnych skojarzeń z układem PP znikłyby bezpowrotnie. Bo w istocie ten układ z PP nie ma absolutnie niczego wspólnego, w przeciwieństwie do układu przywoływanego przez Gustawa, gdzie przynajmniej lampy wysterowane są w przeciwfazie, dzięki czemu znoszą się parzyste harmoniczne wnoszone przez nieliniowości ich charakterystyk, oraz przez podmagnesowane prądem spoczynkowym lamp rdzenie transformatorów. Tematyczny układ jest w istocie równoważny układowi SE z równolegle połączonymi lampami, a w tym przypadku także transformatorami, bez względu na to że ich wtórne uzwojenia są akurat połączone szeregowo. Czyli tak naprawdę żadnego przełomu nie stanowi.jacekk pisze:Taki ubogi PPA w zasadzie SE w połączeniu mostkowym. No ciekawy jestem czy ma to jakieś zalety w stosunku do mocniejszego, zwykłego SE.
Konstrukcja o wybitnych cechach audiofilskich..Piotr pisze:Ciekaw jestem wszej opinii![]()
Za: http://www.planetahifi.pl/?92,co-oznacz ... -push-pullsaico pisze:Panowie, to ma nazwę... Parallel Single Ended, czyli w skrócie PSE.
Więc jak to mam rozumieć, pogubili się ci audiofilitycy w końcu? Zgodnie z zacytowanym wyżej stwierdzeniem należało zewrzeć anody lamp końcowych, aby sygnał nie był dzielony, a tak - czyżby otrzymano układ łączący wady SE oraz PPZaletą rozwiązań SE jest ich liniowa praca, ponieważ sygnał nie jest dzielony
Triody pozostały wolne zupełnie świadomie pod ewentualny rozwój konstrukcji o korektor barwy lub preamp gramofonowy.Tomek Janiszewski pisze:Zaleta jest taka że można wykorzystać głośnik o innej impedancji niż ta do której dostosowane są transformatory. Na przykład mając dwa jednakowe TG6-16-666 pozwalające na uzyskanie Ra=4,4kΩ przy obciążeniu głośnikiem 8Ω (co nienajgorzej pasowałoby do lampy EL84) można ich użyć w tematycznym układzie do zasilania głośnika 15Ω, uzyskując przy tym podwojoną moc wyjściową, tj jakieś 10W (bez uwzględnienia sprawności transformatorów rzecz jasna). Gdy jednak do dyspozycji jest głośnik 4Ω - także można go użyć, ale wyjścia trzeba by połączyć równolegle, uzyskując i w tym przypadku podwojoną moc - ale wówczas resztki złudnych skojarzeń z układem PP znikłyby bezpowrotnie. Bo w istocie ten układ z PP nie ma absolutnie niczego wspólnego, w przeciwieństwie do układu przywoływanego przez Gustawa, gdzie przynajmniej lampy wysterowane są w przeciwfazie, dzięki czemu znoszą się parzyste harmoniczne wnoszone przez nieliniowości ich charakterystyk, oraz przez podmagnesowane prądem spoczynkowym lamp rdzenie transformatorów. Tematyczny układ jest w istocie równoważny układowi SE z równolegle połączonymi lampami, a w tym przypadku także transformatorami, bez względu na to że ich wtórne uzwojenia są akurat połączone szeregowo. Czyli tak naprawdę żadnego przełomu nie stanowi.jacekk pisze:Taki ubogi PPA w zasadzie SE w połączeniu mostkowym. No ciekawy jestem czy ma to jakieś zalety w stosunku do mocniejszego, zwykłego SE.
No ale za to ja jestem teraz ciekaw jaką to furorę zrobi przedstawiony wynalazek w audiofilskich kręgachRewelacja, układ PP mający wszelkie zalety układu SE! (albo na odwrót) - dobrze się domyślam?
BTW: a co oni zrobili ze zbywającymi dwoma systemami triodowymi PCL86, bo nie wynika ze schematu aby dołączyli je równolegle do tych wykorzystywanych (co tutaj miałoby nawet jakiś sens, z uwagi na zwiększone obciążenie stopnia napięciowego pojemnościami wejściowymi dwóch pentod końcowych zamiast jednej jak to jest normalnie)? Użyli ich w stopniach poprzedzających nie pokazanych na schemacie, czy zostawili w powietrzu, samotne jak palec?
Na początku trzeba zaznaczyć, iż nie jest to układ Push-pull, chociaż działa podobnie. Pozwala zmniejszyć ilość lamp o układ inwertera fazy. Wykorzystuje lampy PCL, które nigdy nie byłyby zastosowane ( z tego powodu tanie ) .jacekk pisze:Taki ubogi PPA w zasadzie SE w połączeniu mostkowym. No ciekawy jestem czy ma to jakieś zalety w stosunku do mocniejszego, zwykłego SE.
Podobnie jak w układzie PP zastosowaliśmy inwersję fazy poprzez odpowiednie łączenie uzwojeń anodowych transformatorów głośnikowych. Wykorzystaliśmy fakt, że dwa sygnały sinusoidalne o tej samej częstotliwości, lecz nie identycznej amplitudzie, będące w przeciwfazie po zsumowaniu dają sygnał sinusoidalny. Dzięki temu w zastosowanym przez nas układnie nie wymagane jest parowanie lamp celem uzyskania minimalnych zniekształceń nieliniowych.Tomek Janiszewski pisze:Za: http://www.planetahifi.pl/?92,co-oznacz ... -push-pullsaico pisze:Panowie, to ma nazwę... Parallel Single Ended, czyli w skrócie PSE.Więc jak to mam rozumieć, pogubili się ci audiofilitycy w końcu? Zgodnie z zacytowanym wyżej stwierdzeniem należało zewrzeć anody lamp końcowych, aby sygnał nie był dzielony, a tak - czyżby otrzymano układ łączący wady SE oraz PPZaletą rozwiązań SE jest ich liniowa praca, ponieważ sygnał nie jest dzielony
Przepraszamy za niedopatrzenie.Tomek Janiszewski pisze:Potrafiłbym i cech gitarowcowych się w tym wynalazku doszukać (a przecież gitarowiec to także instrument) pod postacią nieblokowanych rezystorów w siatkach drugich (szkoda że zapomnieli podać ich rezystancję). Kondensatorów lub Zobelów bocznikujących uzwojenia pierwotne także się zwykle w gitarowcach nie spotyka.
A co do obaw Gustawa - zawsze można połączyć anody obu lamp w każdym kanale, i wówczas ewentualne rozbieżności parametrów tak transformatorów jak i lamp powinny przestać odgrywać znaczącą rolę, bowiem wtedy faktycznie otrzymamy wzmacniacz z lampami w połączeniu równoległym.
Obawam się że tak wykorzystane (a raczej kompletnie niewykorzystane) triody prędko przestaną nadawać się do wykorzystania gdziekolwiek, skoro pozostają pod napięciem żarzenia, za to kompletnie bez prądu anodowego. Już mniejszym złem było podpiąć je równolegle do tych wykorzystanych, i potem w razie potrzeby je na powrót odpiąć. O wytwarzaniu się warstwy pośredniej w katodzie - słyszeli?Toroidy pisze:Triody pozostały wolne zupełnie świadomie pod ewentualny rozwój konstrukcji o korektor barwy lub preamp gramofonowy
Temu samemu celowi (wyeliminowaniu zniekształceń skrośnych) służyłaby przeciwsobna praca lamp w klasie A, co pozwalałoby zachować wszystkie zalety układu PP (kompensacja podmagnesowania transformatora wyjściowego, oraz parzystych harmonicznych, redukcja wrażliwości na tętnienia napięcia zasilającego) z wyjątkiem dużej sprawności. W praktyce jednak w układach lampowych zniekształcenia skrośne są niewykrywalne już przy pracy w płytkiej klasie AB, takiej jaka nie powoduje jednak spadku mocy wyjściowej w stosunku do czystej klasy B. Elementarne rzeczy trzeba Wam tłumaczyć?Zastosowaliśmy układ mostkowy w celu wyeliminowania zniekształceń skrośnych jakie powstają w przypadku stosowania układu PP.
Takie sztuczki to nie ze mną, Brunner. Nie ma tam absolutnie żadnego podobnieństwa do układu PP (do SE to i owszem). Moje stwierdzenie o układzie PP mającym wszelkie zalety układu SE było ironią, nie sądziłem tylko że ktokolwiek, łącznie z twórcą będzie zapierał się jak żaba błota że ten układ ma cokolwiek wspólnego z układem PP, poza rzecz jasna użyciem dwóch lamp końcowych.Toroidy pisze:Na początku trzeba zaznaczyć, iż nie jest to układ Push-pull, chociaż działa podobnie.
Taaa, zwłaszcza że dla tej zaoszczędzonej lampy nie ma obecnie zastosowania. A gdy już się znajdzie - to się nie zdziwcie jak się toto wszystko razem zacznie wzbudzać, gdy poprzedzicie dwustopniowy wzmacniacz trioda+pentoda jeszcze jedną triodą, znajdującą się w tej samej bańce co jedna z pentod końcowych. Szczególnie gdy będzie to preamp gramofonowy, o wzmocnieniu tak dużym na jakie tylko trioda E/PCL86 pozwoliPozwala zmniejszyć ilość lamp o układ inwertera fazy.
Ciekawe ciekawe, bo jest tu niemało takich co wykorzystali w normalnym układzie PP lampy PCL, i to nie tylko PCL86 ale również jeszcze tańsze PCL805.Wykorzystuje lampy PCL, które nigdy nie byłyby zastosowane
Już na podstawie Waszego nicku domyśliłem się że produkujecie transformatory. Głupoty jakie tu wypisujecie będą dla mnie stanowiły cenną wskazówkę, aby Waszych wyrobów unikać.Jako producent transformatorów żarzenie lamp napięciem, mało standardowym 14,5V, nie stanowi problemu i może być traktowane jako ciekawostka w świecie żarzenia 6,3V
Normalnie rewelka na miarę dławika przeciwsobnego!Podobnie jak w układzie PP zastosowaliśmy inwersję fazy poprzez odpowiednie łączenie uzwojeń anodowych transformatorów głośnikowych.
A jak przez przypadek (bo się natrafiło na dwie niemal identyczne lampy) okaże się że amplitudy sygnałów w każdej z nich są praktycznie takie same, to zgodnie z logiką należałoby oczekiwać sygnału także sinusoidalnego, ale o znikomo małej amplitudzie - taki był cel? Zdecydujcie się może o co chodziło: o dodawanie się czy odejmowanie sygnałów.Wykorzystaliśmy fakt, że dwa sygnały sinusoidalne o tej samej częstotliwości, lecz nie identycznej amplitudzie, będące w przeciwfazie po zsumowaniu dają sygnał sinusoidalny.
W większości praktycznych przypadków nie jest wymaane parowanie lamp również w układach PP, a zniekształcenia mimo to są małe, a już zwłaszcza gdy pracuje się w klasie A. Nie jest wymagane również w układach SE, bez względu na to ile lamp połączy się równolegle. A zniekształcenia i tak będą mniejsze w układzie PP.Dzięki temu w zastosowanym przez nas układnie nie wymagane jest parowanie lamp celem uzyskania minimalnych zniekształceń nieliniowych.
Czyli jak w gitarowcu - słusznie się domyśliłem. Czemu ma służyć miękki przester we wzmacniaczu audio?Rezystory siatki drugiej 1kOhm 2W.
Kombinowaliście jak qń pod górę, aby dojść do tak "mondrych" wniosków. Oczywiście, gdy już ustaliliście że ma być 1k i ani mniej ani więcej - to nie wchodziło w grę włączenie między tak zasilaną siatkę a masę kondensatora elektrolitycznego 47uF, skoro w gitarowcach nikt tak nie robi? Kompensacji przydźwięku w transfomatorze (aby wyeliminować zakłócenia przedostające się do wyjścia także przez obwód anody, a nie tylko znacznie bardziej czuły obwód siatki drugiej) przez litość oczekiwał już nie będę: nie sposób wymagać zrozumienia zasady działania czegoś takiego od kogoś kto próbuje wejść na rynek a prezentuje wiedzę na poziomie drugorocznego uczniaka pierwszej klasy zawodówki o profilu elektriotechnicznym.Długo dochodziliśmy do ustalenia tej wartości i filtracji napięcia siatki drugiej ze względu na przydźwięk sieci wchodzący do układu tą drogą.