Einherjer pisze:No to załóżmy typowy punkt pracy z katalogu, rezystancję wewnętrzną lampy 45kOm i transformator 5,1kOm/4Om --- jeśli wzmacniacz ma pracować na obciążenie 8Om to w połączeniu mostkowym każda strona "widzi" 4Omy. Wychodzi wtedy około 35Om na stronę, czyli dla całości 70Om
Tak więc obciążenie będzie niemal dziewięciokrotnie
większe od impedancji obciążenia 8Ω.
Audiofilsko rozumiany DF wyniesie więc 8 Ω/70,6 Ω=0.113. Minimalnie tylko lepsza byłaby sytuacja gdyby przyjąć podstawowe dla lampy ECL86 napięcie 250V, prąd anodowy 36mA oraz impedancję obciążenia Ra=7kΩ (i oczywiście transformatory o stosownej do powyższego przekładni). W tym punkcie pracy lampa legitymuje się ρa=48kΩ i wówczas, licząc już na skróty: DF=Ra/ρa = 7 kΩ/48 kΩ=0.149.
Z tym wzmacniaczem to każdy zestaw głośnikowy będzie brzmiał zupełnie inaczej.
Będzie brzmiał tak jak przy zasilaniu ze źródła sygnału o dużej impedancji wewnętrznej, w pierwszym przybliżeniu ze źródła prądowego, tj. praktycznie bez tłumienia elektrycznego. Przykładowy zespół compact, poprawnie zestrojony do pracy ze źródłem napięciowym tj legitymujący się dobrocią Qtc=0,7 będzie wykazywał dobroć bliski wartości Qmc, która może wynieść 1 z dużym hakiem a może nawet ponad 2, w zależności od tego jak duży był udział tłumienia elektrycznego. Czyli faktycznie dwa różne zespoły mogą brzmieć inaczej, nawet jeśli ich brzmienie przy zasilaniu ze wzmacniacza o pomijalnie małym oporze wyjściowym (np. przy DF=10) było zbliżone.
Jak ktoś jest ciekaw, jak to jest niech sobie taki wzmacniacz "zasymuluje". Jak? Wystarczy kupić dwa rezystory 68Om/10W i włączyć po jednym w szereg z kolumnami. Nie ważne, że wzmacniacz tranzystorowy,
O elektrycznym tłumieniu głośników decyduje stosunek impedancji ruchowej głośników (tj. różnicy między impedancją znamionową a rezystancją drutu w cewce głośnika) a sumą rezystancji drutu w cewce głośnika, rezystancji kabla, cewek w zwrotnicy, wreszcie impedancji wzmacniacza, przy tym decydujące znaczenie ma zwykle ta rezystancja cewki głośnika. Dla typowego głośnika 8Ω który ma rezystancję cewki 7Ω faktyczny wpływ tłumienia elektrycznego (przy zasilaniu z idealnego, napięciowego źródła) będzie proporcjonalny do wartości (8 Ω-7 Ω)/7 Ω=0.143.
z powyższego wynika zarazem absurdalność audiofilskiego pędu do budowy wzmacniaczy o pomijalnie małej impedacji wyjściowej, co rzekomo ma zapewnić rewelacyjne tłumienie głośnika przy DF=10000, 2000, 5000, 10000 etc. W rzeczywistości już przy DF-10 wpływ zmian impedancji wzmacniacza na tłumienie głośnika można pominąć. Natomiast zasilanie głośnika ze wzmacniacza o DF na poziomie 0,11 albo też włączenie w szereg z głośnikiem 8Ω rezystora 68Ω, co w niezłym przybliżeniu zasymulowałoby sytuację z jaką mamy do czynienia tutaj i w każdym innym wzmacniaczu pentodowym pracującym bez USZ, także w takiej normalnej konfiguracji SE z jedną lampą i jednym transformatorem przyniesie już bardzo znaczne pogorszenie tłumienia.
brzmienie będzie zależeć tylko i wyłącznie od praktycznie zupełnie nietłumionych rezonansów głośników i budowy zwrotnicy.
Dobrze skonstruowana zwrotnica nie powinna wykazywać rezonansów przejawiających się lokalnymi spadkami impedancji zespołu, i wówczas negatywny wpływ dużej impedancji wewnętrznej nie będzie aż tak wielki, przynajmniej w tym zakresie. Inna rzecz że w pomiarach pokojowych za pomocą mikrofonu wymontowanego z kaseciaka takie szkodliwe rezonane mogą ujść uwadze, szczególnie gdy wzmacniacz ma mały opór wewnętrzny i zapas obciążalności a zwrotnica jest przekombinowana.
A jeśli ta nie ma obwodu kompensacji indukcyjności głośnika wysokotonowego to wysokie tony mogą brzmieć porażająco jasno
I dlatego od niepamiętnych czasów wzmacniacze pentodowe, czy to z USZ czy bez niego, czy to współpracujące z pojedynczym normalno-lub szerokopasmowym głośnikiem dynamicznym, czy to zespołem wielodrożnym wyposażone są w obwody Zobla względnie tylko kondensatory bocznikujące pierwotne uzwojenia TG, a obliczone tak aby zaczynały tłumić sygnał w pobliżu górnej granicy pasma akustycznego, orientacyjnie 10-15kHz z niekiedy (np. w odbiornikach AM) nieco niżej. Niemniej jedna gitarnicy widać lubią takie porażająco jasne brzmienie skoro w gitarowcach tego rodzaju elementów się nie uświadczy. Ale to ich prywatna sprawa; podobnie jak wstręt do stosowania USZ, które ich zdaniem również psuje brzmienie (zwłaszcza w warunkach przesterowania - robi się wówczas twardy przester) . Nieszczęście jednak w tym że ową manierą zarazili się od nich audiofile i tak oto powstają kfiatki w postaci wzmacniaczy przeznaczonych jakoby do odsłuchu audycji muzycznych lub słownych a nie do kształtowania sygnału generowanego przez przetwornik gitary, w których brak zarówno USZ, jak i elementów korekcji częstotliwościowej przy TG.