Locutus pisze: ↑pn, 2 grudnia 2019, 13:24
Romekd pisze: ↑pn, 2 grudnia 2019, 12:41
Porównując te wyniki z wynikami uzyskanymi dla wzmacniaczy tranzystorowych można stwierdzić, że są one złe
Pozdrawiam Romek
No i jak teraz wytłumaczyć to
Wytłumaczyć to można w ten sposób, że parametry większości wzmacniaczy, wliczając w to sporą ilość urządzeń wyprodukowanych już w końcówce lat 70., pod względem jakości oddawanego sygnału bardzo mocno przekroczyła granice ludzkiej percepcji słuchowej. Słuch ludzki, zdecydowanej większości populacji, potrafi akceptować zniekształcenia wprowadzane przez wzmacniacze lampowe, gdy zniekształcenia harmoniczne od sygnału podstawowego są niskiego rzędu, a ich poziom (energia w nich skupiona) nie jest większy od ok. 2...3% (tą informację podaję na podstawie własnych doświadczeń oraz informacji podawanych w literaturze, np. książce "Dźwięk i jego percepcja", której autorem jest Edward Ozimek - polecam!). Oczywiście nasz słuch z wiekiem się starzeje, traci czułość, pasmo percepcji słuchowej zaczyna się zawężać (jest to zjawisko normalne i występujące powszechnie; zawężenie prawie zawsze postępuje od górnej części pasma akustycznego), pojawiają się przedziały częstotliwości, w których z wiekiem zaczynamy mieć znaczące ubytki czułości... Mózg jednak koryguje w pewnym stopniu (dość znacznym) pogarszającą się jakość bodźców, docierających do niego z uszu... Podobnie zachowuje się dla zmysłu wzroku, gdzie starzenie się siatkówki i ubytki w polu widzenia korygowane są przez mózg niemal w sposób doskonały i do tego stopnia, że początkowo w ogóle ich nie zauważamy. Problemy zaczynają się dopiero w momencie gdy ilość "dziur" w polu widzenia i ich wielkość staje się za duża, by mózg potrafił odpowiednio "obrabiać" bodźce docierające do niego przez nerwy z gałek ocznych, tworząc nam prawidłowy obraz tego, co przed sobą widzimy...

Ze zniekształceniami nieliniowymi jest podobnie. Gdy większość energii skupiona jest w pierwszych kilku harmonicznych (głównie w w drugiej i trzeciej), są one maskowane również przez niskiego rzędu harmoniczne, występujące normalnie w dźwiękach instrumentów. Gdy energia rozłożona jest bardziej równomiernie i obejmuje harmoniczne znacznie wyższego rzędu, akceptowalnym poziomem, przy którym jeszcze jakość dźwięku pozostaje dla większości słuchaczy bardzo wysoka, jest 0,1%. Znam osobiście tylko dwie osoby, które potrafiły rozróżniać dźwięk muzyczny o poziomach zniekształceń jeszcze o rząd wielkości niższych (0,01%), ale ich słuch zaliczyłbym do naprawdę wybitnych (sam nie posiadam zdolności wykrywania "na ucho" tak małych zniekształceń

).
To co opisałem wcześniej nie stanowiło końca pomiarów i testów sprzętów audio oraz podsumowania ich wyników, a stanowiło dopiero ich początek. Później testy wzmacniaczy i innych urządzeń, wykonywane z pomocą w sumie kilkunastu moich znajomych (muzyków, melomanów i audiofilów) przynosiły coraz bardziej zdumiewające wyniki. Mój przyjaciel i wspólnik w firmie, Marek, stwierdził, że przerwy w odsłuchach porównawczych różnych wzmacniaczy, wynikające z czasu przełączania różnych kabli, są zdecydowanie zbyt długie, a wiedza o tym czego w danym momencie słuchamy powoduje, że sugerujemy się informacjami o tym sprzęcie, dostępnymi powszechnie w internecie, co prowadzi do sytuacji, w której przestajemy być obiektywni, gdyż sugerujemy się tym co już o danym urządzeniu wiemy... Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, by stworzyć "inteligentny" układ przełączników źródeł (w tym przypadku byłyby nimi testowane wzmacniacze, lub kable, "kondycjonery" i inne audiofilskie gadżety...), w którym przełączeń dokonywałby za nas procesor, sterowany wygodnie z pilota na podczerwień. Na początku we wszystkich testowanych wzmacniaczach (układ umożliwiałby jednoczesne porównywanie ze sobą trzech lub czterech różnych urządzeń) ustawiłoby się jednakowe wzmocnienie przy pomocy potencjometrów "Volume" i precyzyjnego miernika RMS (w tym celu na wejścia wszystkich wzmacniaczy podawałoby się sygnał testowy /załączało plik audio 1 kHz/, odtwarzany przez wysokiej jakości przetwornik DAC, posiadający kilka wyjść z sygnałami o tych samych amplitudach (kilka wyjść miałoby również tą samą amplitudę, ale odwrotną fazę; jedne wzmacniacze fazę odwracają, a inne nie, a zależy mi na tym by fazy na wyjściach wszystkich wzmacniaczy były takie same, co zapewnia brak trzasków podczas przełączania ich sygnałów). Wykonanie takiego układu wymagałoby jednak poświęcenia pewnej ilości czasu, na jego dopracowanie, a tego ostatnio znowu mi brakuje

Mój kolega Marek się wkurzył, że znowu narzekam i zasłaniam się brakiem wolnego czasu na wykonanie takiego urządzenia, i na szybko podłączył kilka porządnych przewodów do przemysłowego przekaźnika R4N-2014-23-1024-WTLD (typ 4PDTD), który umożliwia bardzo szybkie (kilka milisekund), ręczne przełączanie dwóch wzmacniaczy do moich kolumn głośnikowych.
.
Jest to prowizorka, ale wyniki jej zastosowania bardzo zaskoczyły mnie i moich kolegów... Za źródło sygnałów posłużył mi przetwornik "OPPO Sonica DAC", mający kilka wyjść, odtwarzający wysokiej jakości pliki z domowego serwera NAS (QNAP, model TS-453B). Ja i moi koledzy podczas wcześniej przeprowadzanych tradycyjnymi metodami testów (wyłączanie sprzętów, przełączanie kabli itd.) wyraźnie "słyszeliśmy" różnice w brzmieniu między różnymi wzmacniaczami, jednak w momencie skrócenia czasu przełączania do kilku milisekund i przy jednakowym ustawieniu głośności wszystkich testowanych wzmacniaczy, w których filtry i regulatory zostały wyłączone (lub ustawione na płaska charakterystykę przenoszenia filtrów), różnice w brzmieniu zmalały do zera! Brzmienie wszystkich badanych wzmacniaczy porównywaliśmy z brzmieniem taniego i bardzo prostego wzmacniacza Cambridge Audio A1 V3, którego kupiłem za bodajże 100 czy 150 zł i lekko zmodyfikowałem jego układ (obwody odpowiedzialne za regulację barwy dźwięku). Porównaliśmy jego brzmienie z brzmieniem muzyki ze wzmacniacza hybrydowego, wykonanego wg projektu Bright MK3 Piotra. Przy niskich i średnich poziomach głośności nie zauważyliśmy z kilkoma kolegami absolutnie żadnych różnic w brzmieniu. Gdy wzmacniacz tan miał włączony dodatkowy dwójnik RC, dla zatarcia się różnic wystarczyło we wzmacniaczu Cambridge Audio A1 podkręcić o kilkadziesiąt stopni w prawo potencjometr tonów niskich, by różnice w brzmieniu również całkowicie zanikły...
W wolnej chwili opiszę przebieg pomiarów i ślepych testów, które przeprowadziłem w zeszłym tygodniu. Ich wyniki są dla mnie i znajomych ogromnym zaskoczeniem...
Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .